niedziela, 27 grudnia 2020

STARDUST "Highway To Heartbreak" (2020)

 


 

 

STARDUST
"Highway To Heartbreak"
(FRONTIERS)

***1/2

 

 

Węgierscy i przyjemnie brzmiący softmetalowi Stardust zabrali się za profesjonalne muzykowanie w wieku, w którym piłkarze zazwyczaj przechodzą na emeryturę, lecz ich pełnometrażowy debiut obfituje w wiele dobrych momentów, przez co nie da się go zignorować.
"Highway To Heartbreak" ewidentnie zbazowano na dawnych dokonaniach Bon Jovi, Kiss, Firehouse czy nawet Europe, i spowodowano, by całość zabrzmiała niczym produkcja ze złotego dla tej muzyki okresu, a więc w grę wchodzą lata 1984-88.

Nad całością czuwa obdarzony rozległą, acz nieprzesadnie silną barwą głosu Adam Stewart. I w jego pozytywnym śpiewie prędzej usłyszymy słońce Kalifornii, niż dostrzeżemy bardziej spodziewanych spienionych wód Dunaju. Stewart jest nie tylko wokalistą, ale także obok Faceya jednym z dwojga zespołowych gitarzystów, a co ważne, wyjątkowo sprawnym kompozytorem. Myślę, że gdyby pod tym względem całość tej płyty należała tylko do niego, mielibyśmy zapewne wystrzałowy debiut 2020 roku - pomimo iż Stardust mają już przecież na swym koncie wydaną przed czterema laty inicjującą ich karierę EPkę. Bo właśnie najlepsze piosenki otrzymujemy spod pióra Adama Stewarta ("Bullet To My Heart", "Shout It Out" czy skomponowane do spółki z Tommym Denanderem "Runaway"). No cóż, może być to nawet pewnego rodzaju potwarzą dla poproszonego o pomoc legendarnego Mike'a Spiro, który znacząco swym kompozytorskim talentem wzbogacił inną, i też dużą część omawianej płyty. Niestety szkoda, iż tym razem jego propozycje ("Perfect Obsession", "The River Is Rollin' " czy ewidentnie wylatujący z naszyjnika koral "2nd Hand Love") to tylko kapiszony. Na szczęście ponad tymczasową obniżkę talentu Mike'a Spiro wyrósł precyzyjnie sporządzony cover Pat Benatar "Heartbreaker" oraz niedalekie od rasowego hard rocka, chwytliwe "Eye To Eye".
Jeszcze ze dwa/trzy albumy, a z niewinnej jak dotąd pianki zrodzi się wodospad.


A.M.