AC/DC
"PWRϟUP"
(COLUMBIA / SONY)
****
Jeszcze nie tak dawno wydawało się być po nich. W 2017 roku zmarł Malcolm Young, i niemal równocześnie Cliff Williams oznajmił przejście na emeryturę, do tego u Briana Johnsona nasiliły się problemy ze słuchem, co zaowocowało poddaniem eksperymentalnemu leczeniu, a na dobitkę Phil Rudd wdał się w konflikt z prawem, i tylko dzięki wycofaniu najpoważniejszych zarzutów skończyło się na kilkumiesięcznym areszcie domowym. A jednak pozbierali się i znowu przyładowali.
"Power Up" to oczywisty hołd dla Malcolma Younga, podobnie jak przed czterema dekady identyczną misją wobec Bona Scotta przyświecało "Back In Black". Ale "Power Up" to jeszcze wymowna okładka, jakże sugestywnie wyrażająca pustość obecnych koncertowych scen. Na jednej z nich mamy więc rozświetlony neon "AC/DC", wyrażający pragnienie powrotu. Nie trzeba zatem skomplikowanych grafik, by dobitnie przemówić. A więc to, jak i wiele innych przekazów, znajdziemy także w tekstach - jak choćby w "Through The Mists Of Time", gdzie Johnson wykrzykuje: "zobacz na ścianach ciemne cienie, zobacz zdjęcia, niektóre wiszą, niektóre opadają".
AC/DC to wciąż sprawnie funkcjonujący kolektyw, w którym nie słychać upływającego czasu, i na którym jak zawsze można polegać. Jednocześnie żadne też z nich kościelne aniołki. Na pewno nie pasują na ministrantów czy dokarmiaczy gołębi, ale głową zaświadczam, przeprowadziliby staruszkę na drugą stronę jezdni.
Najlepsze momenty? - "Kick You When You're Down", "Demon Fire", "Systems Down" oraz oba single - "Shot In The Dark" plus "Realize". A potem rzecz jasna, wszystkie pozostałe.
P.S. Produkcją płyty ponownie zajął się Brendan O'Brien. Dźwiga on także sumieniem wcześniejsze produkcje Ejsów, tj. "Rock Or Bust" oraz "Black Ice", ale też partycypował w wielu sukcesach Bruce'a Springsteena, Offspring, Velvet Revolver, Stone Temple Pilots, Pearl Jam i kilku innych...
A.M.