Wielkimi krokami zbliżamy się do końca roku. W dawnych latach o tej porze namawiałem Słuchaczy do udziału w plebiscycie na album roku, teraz jedynie zachęcam do podsumowań i dzielenia się listą swoich faworytów. Lubię poznawać gusta Czytelników i Słuchaczy, dzięki nim często się inspiruję.
Będzie mi bardzo przyjemnie, gdy za jakiś niedługi czas zaczną pojawiać się na mojej mailowej skrzynce zestawienia od Szanownych Państwa.
Po długiej przerwie nastawiłem płytę "Arkansas Traveller" - amerykańskiej folk-rockowej songwriterki Michelle Shocked. Nigdy nie była u nas gwiazdą, ale ta płyta chyba trochę rodakom przypadła do gustu. Akurat ta, i żadna inna.
Michelle tworzy do dzisiaj, choć nie znam jej nowych nagrań. Na "Arkansas Traveller" była artystką pełną gębą. Z jednej strony typowa dziewczyna z sąsiedztwa, z drugiej zaś dama o aktorskim zacięciu. Sztuką nie lada wydaje się połączyć teatralno-musicalowe inklinacje z ranczerską prostotą, a dla niej to bułka z masłem. O jej światopoglądach, religii i orientacji seksualnej lepiej nie rozprawiać, bo nasze pięćdziesiąt procent narodu nigdy nie zapomni. Muzyka, jeszcze raz muzyka, to jak na razie wciąż pole ugodowe.
Noga wciąż się goi. Powoli, powoli... I szybciej nie będzie - przynajmniej tak twierdzi prowadzący mnie Pan Doktor Nauk Medycznych. Poczekam, nie mam wyjścia. Cukrzyca niestety nie pomaga, wszystko spowalniając, dlatego Złotka Wy moje: pilnujcie się przed tą paskudną chorobą. Chorobą, która nie boli, ale skutecznie sieje spustoszenie. W czasach obecnych cukrzyca jest chorobą cywilizacyjną, jak nowotwory, których ze sto lat temu prawie nie było. Choć oczywiście bywały inne dolegliwości, bo jak świat światem zawsze coś nam dolegało. Przecież musi być jakiś pretekst do zejścia.
Zostało mi jeszcze kilka dni na antybiotyku, po czym diabelstwo pójdzie w odstawkę, ale będą jeszcze maści, kompresy, bandaże...Oby na letni morski piach girsko było sprawne. No i kiedy ja się wreszcie napiję ulubionej złocistej?
Wracając do cukrzycy... wielu ludzi choruje, lecz spory ich procent w ogóle nie ma o tym pojęcia. Sprawa także dotyczy zwierząt, których norma cukru jest podobna jak u człowieka. Dla przykładu: u człowieka do 100 jednostek jest wszystko w porządku, a od 120 to już cukrzyca. U psiaków norma dopuszcza podobno dwadzieścia jednostek więcej. A piszę o tym, ponieważ psinka jednego ze Słuchaczy Nawiedzonego Studia, ostatnio dużo piła i piła, więc zaniepokojony właściciel zabrał stwora do kliniki, a tam z badań wyszło jej ok.700 jednostek !!! Psinka w ciągu kilku dni dostała zaćmy i oślepła. Zasmuciłem się, bowiem zwierzaki kocham ponad wszelką rasę ludzką. Muszę w porę zadbać o moją Zuleczką. Ona ma niestety taki apetyt, jak jej pan.
Gdy przed rokiem znalazłem się na SOR-rze, przywieziono mężczyznę z
racji innej dolegliwości od cukrzycy, jednak lekarka zapytała pacjenta:
"od kiedy choruje pan na cukrzycę?", na co
jegomość: "nie choruję". Zdziwił się, gdy pani doktor poinformowała o
wyniku. Człowiek miał ponad pięćset na liczniku, i dalej by stąpał po
ziemi w niewiedzy, gdyby nie tamto zdarzenie.
Nie chcę umoralniać jak jakiś dewot, ale polecam przebadać się każdemu.
Dawno nie było "muzyki na dziś". Niech nam radośnie śpiewa i przygrywa na gitarze wspomniana Michelle Shocked. Z chęcią pograłbym Babę w Nawiedzonym, ale to raczej muzyka na biały słoneczny dzień, niż zimne niedzielno-poniedziałkowe wieczoro-noce.
Andrzej Masłowski
"NAWIEDZONE STUDIO"
w każdą niedzielę od godz. 22.00 do 2.00
na 98,6 FM Poznań
"Nawiedzone Studio dla tych, którzy wiedzą, co w muzyce najpiękniejsze"