Proszę spojrzeć na obie te okładki. Konkretnie na rewers polskiej i awers tej zagranicznej. Ktoś tu od kogoś ściągał? Zapewne nie, przypadek, ale za to jaki. Wolno się pośmiać. Mnie też się to przydarzyło.
Zanim w 1997 roku zadebiutował duet Blackmore's Night (czyli Candice Night i Ritchie Blackmore) z albumem "Shadow Of The Moon", w Polsce równo 10 lat wcześniej Polskie Nagrania wydały album "Kantry" - również debiutującego na rynku płytowym duetu Ewa i Jerzy Włodarek. Z jakże inną muzyką od późniejszych propozycji ex-gitarzysty Deep Purple i Rainbow oraz jego wybranki serca, z którą po dziś dzień dzieli jadalnię i łoże.
Nieżyjący już dziennikarz Adam Halber w słowie wstępnym do płyty "Kantry" napisał m.in: "Miał więc Jurek Włodarek szczęście do kobiet. Podczas swoich artystycznych wędrówek poznał Ewę. Studiowała w Zielonej Górze i tam śpiewała. Miała czysty, dźwięczny głos i tyle uroku, że w 1978 roku pobrali się. Potem już na dobre i złe w domu i w pracy. W 1980 roku z Panem Antkiem i jego grupą, a od 1981 w stworzonym wspólnie z Ewą i prowadzonym przez Jurka zespole Kantry. Od 1984 pracują tylko w duecie Ewa i Jerzy Włodarek, wykorzystując do nagrań muzyków sesyjnych.....". Gdy się całość przeczyta można odnaleźć nieco wspólnych cech z TĄ drugą parą, prawda?
Album Włodarków "Kantry", wydano w 1987 roku w nakładzie 15 tysięcy egzemplarzy, a jego cena została urzędowo ustalona na 350 złotych. Tak się składa, że właśnie wówczas zarabiałem już własne pieniądze, co prawda jako nędzny biurokrata pobierałem ledwie ok. 10 tysięcy złotych, ale można sobie na tej podstawie przełożyć ceny płyt na dzisiejsze realia. Oczywiście płyt krajowych, nielicencjonowanych, gdyż tamtych wartość była sporo wyższa.
Za fotografię okładkową odpowiedzialny był sam Marek Karewicz - słynny fotografik, plastyk i projektant płytowych kopert (m.in. dla grupy Breakout, Maryli Rodowicz czy Czerwonych Gitar). Z kolei same Włodarki mogły pochwalić się współpracą z Agnieszką Osiecką, która na "Kantry" aż 1/3 zawartych na niej piosenek opatrzyła własnymi tekstami.
Duet działa po dziś dzień, chętnie koncertując, lecz fonograficznie nie wzbogaca jakoś własnego dorobku.
Dla zadeklarowanego fana rocka, który już nawet miał kłopoty z aprobatą średniowiecznej twórczości Blackmore's Night, muzyka Włodarków będzie raczej zdecydowanie nie do zniesienia. Przywołane przeze mnie do życia dzieło wyda im się tandetne do szpiku kości, i nie ukrywam, że mnie także ciężko ta muzyka przechodzi przez gardło, lecz przynajmniej ambitnie jej posłuchałem. "Kantry" zawiera 12 prostych piosenek, czasem wręcz o charakterze odpustowym. Zapewne polubią je entuzjaści twórczości Gangu Marcela, Tomasza Szweda czy zapomnianych Country Family.
Włodarków wspomaga tu znaczne grono muzyków, także poza gitarą akustyczną Jerzego Włodarka i wspólnym śpiewem duetu, mamy tu jeszcze muzyków grających na skrzypcach, gitarze elektrycznej czy instrumentach klawiszowych. Zapewne muzyka z tej płyty sprawdziłaby się na niejednej kowbojskiej potańcówce, ja jednak postanowiłem tę płytę zauważyć tylko z uwagi na jakże sugestywne zdjęcie względem wielbionej od zawsze płyty "Shadow Of The Moon". Mojej ulubionej do dzisiaj z dorobku Candice i Ritchiego. Bo to na niej przecież oprócz prześlicznego nagrania tytułowego znalazła się jeszcze choćby subtelna przeróbka kompozycji grupy Renaissance "Ocean Gypsy", jak i inna przeróbka "kowbojsko-dance'owych" Rednex do ballady "Wish You Were Here" (wielki przebój roku 1995), ale także powszechnie wielbiony przez fanów duetu "Play Minstrel Play" - z gościnnym udziałem Iana Andersona, muzyka Jethro Tull. Oczywiście niczego nie odbierając wszystkim pozostałym smakołykom.
Andrzej Masłowski
Radio "AFERA" 98,6 FM (Poznań) - www.afera.com.pl
"NAWIEDZONE STUDIO",
w każdą niedzielę od godz. 22.00 do 2.00
"... dla tych, którzy wiedzą co w muzyce najpiękniejsze"