FM
"Heroes And Villains" - (UNBREAKABLE MUSIC) - dystrybucja FRONTIERS
***1/2
Jednym z założycieli brytyjskiej grupy FM był basista Merv Goldsworthy, który w swej karierze zahaczył nawet o grupę Samson (tam, gdzie Bruce Dickinson występował jeszcze jako Bruce Bruce) jak i też o Diamond Head (protoplastów ruchu NWOBHM), jednak nie odegrał w nich żadnej szczególnej roli. Wraz z nim pojawili się gitarowi bracia Steve oraz Chris Overlandowie, z których ten pierwszy został głównym wokalistą. Składu dopełniali, perkusista Pete Jupp oraz instrumentalista klawiszowy Didge Digital. W tym "lajnapie" panowie zrealizowali dwa kapitalne albumy ("Indiscreet" oraz "Tough It Out"), które fani melodyjnego hard rocka powinni pieścić, niczym najcenniejsze skarby.
Grupa wówczas brzmiała bardzo po amerykańsku, celując zdecydowanie do zaoceanicznego odbiorcy. Promując zresztą pierwszy album "Indiscreet", supportowała za Wielką Wodą na koncertach takie gwiazdy jak: Bon Jovi, Foreigner czy Meat Loafa. Z kolei, w Europie występując w tym samym czasie u boku Status Quo czy Magnum. Ale to dawne czasy, wiele się od nich zdążyło pozmieniać. Przede wszystkim, po tamtych dwóch albumach rozsypał się braterski tandem Overlandów. Na posterunku pozostał wokalista Steve, jednak brak osobowości (no i "tej" gitary!) Chrisa odczuwalny jest po dziś dzień. Co prawda gitarowe obowiązki od lat dzielnie pełni Jim Kirkpatrick, ale nie pomaga on wzbić się grupie już ponad przeciętność.
Najnowszy "Heroes And Villains" jest nawet w konsumpcji całkiem miły, lecz to wszystko co da się o nim powiedzieć. Nie pozostawia blizn, albowiem zbyt słabe zadaje rany. Nawet jeśli przyjemnie słucha się hard-roczków (to chyba najwłaściwsze określenie) "Life Is A Highway", "Fire & Rain" czy "Shape I'm In", bądź podmetalizowanego rock'n'rolla w "Somedays I Only Want To Rock & Roll", czy też szczególnie niewychylającej się ponad tłum balladki "Incredible". Tak naprawdę to tylko dwa utwory wydają się wyjątkowe - zgrabny i przebojowy "You're The Best Thing About Me" oraz niecodziennej urody ballada "Walking With Angels". Ten pierwszy wyróżnia chwytliwy i zapamiętywalny refren, plus "przeurocze" partie chóralne. Natomiast finalizująca cały album ballada "Walking With Angels" porusza i chwyta za serce. Steve śpiewa delikatnie i z ogromnym przejęciem, a wszystkiemu towarzyszy wręcz poetycko zarysowany akompaniament gitary akustycznej oraz zgrabny chór pozostałych muzyków. Reszta nie ma miażdżących melodii na miarę "That Girl" czy "Love Lies Dying", choć ballada "Walking With Angels" mogłaby rzeczywiście stanąć ramię w ramię u boku dawnej "Frozen Heart".
"Heroes And Villains" stanowi za delikatny ukłon w stronę dawnego odbiorcy. Grupa nie próbuje na siłę bluesa czy southern rocka, do którego nie została przez naturę powołana, a gra co najbardziej jej leży na sercu - melodyjnego rocka. Nawet jeśli już nie z takim wdziękiem jak trzy dekady temu.
Andrzej Masłowski
Radio "AFERA" 98,6 FM (Poznań) - www.afera.com.pl
"NAWIEDZONE STUDIO",
w każdą niedzielę od godz. 22.00 do 2.00
"... dla tych, którzy wiedzą co w muzyce najpiękniejsze"
Radio "AFERA" 98,6 FM (Poznań) - www.afera.com.pl
"NAWIEDZONE STUDIO",
w każdą niedzielę od godz. 22.00 do 2.00
"... dla tych, którzy wiedzą co w muzyce najpiękniejsze"