Wczoraj w Pobiedziskach zagrali Lady Pank. Na wolnym powietrzu, tuż przy jeziorku, nieopodal stadionu Huraganu Pobiedziska. Dokładnie w tym samym miejscu, w którym niegdyś świetny koncert dała Budka Suflera. Każdego roku na dni Pobiedzisk władze tego uroczego miasteczka zawsze sprowadzają jakąś atrakcyjną gwiazdą. W ub. roku byli bodaj Kombii, choć na nich nie dotarłem.
W tym roku inicjatorką wypadu okazała się moja Żonka. To Ona mnie o tym poinformowała i kopnęła w leniwy tyłek. Miało z nami pojechać jeszcze kilku ludzi, ale poza niezawodnym Peterem reszta bractwa mocno już zdziadziała. Faktem też, że pogodowa aura jakoś specjalnie nie zachęcała.
Wyjeżdżając z Poznania żegnał nas deszcz. Po drodze go zgubiliśmy, jednak tuż po zaparkowaniu auta w Pobiedziskach, ten ponownie dał o sobie znać, i to z podwójną siłą rażenia. Nie chcąc za grosz odpuścić.
Już po zakotwiczeniu na parkingu, dobiegły nas ze sceny nuty znajomych Ufly. Niewinnie i jeszcze słabo rozpoznawalnie, ale z każdym krokiem...
Koncert poznańskich Ufly (których zresztą w minioną niedzielę zagrałem w Nawiedzonym Studio) oglądała dosłownie garstka ludzi, choć całkiem spora grupa uczestników "festynu" gnieździła się pod piwnymi parasolami i wszystko obserwowała, jednak za nic nie chciała do nas przy scenie dołączyć. A Ufly grali i czynili swoje. Byli bardzo przyzwoicie nagłośnieni i fajnie się prezentowali. Nie byliśmy na całym występie, a tak mniej więcej od środka, ale na szczęście załapaliśmy się na kapitalny numer "Surrender", jak i na cover A-ha "Take On Me". Chyba się chłopacy spodobali, pomimo iż nie było atmosfery na choćby jeden bis. Myśmy też po chwili znaleźli sobie fajne napompowane gniazdko z zadaszeniem, w którym przeczekaliśmy przerwę pomiędzy występami. Krótszą, niż przewidziano. Organizatorzy nie chcieli przetrzymywać zmokniętej publiki do
planowanej 21-szej, więc po szybkim konkursie w utrzymaniu beczki piwa - w zasadniczej postawie heil Hitler (trudna to sztuka!) - która to zresztą beczka była główną nagrodą, konferansjer bez namysłu zarzucił: "nie będziemy was przetrzymywać, zrobimy tylko szybki porządek na scenie i już za chwilę Lady Pank". Jak powiedział, tak się stało. Mniej więcej kwadrans, a może i dwadzieścia minut przed czasem, wyszli na scenę. Jeszcze za jasności. Raptem wokół nas zebrał się pokaźny tłumek. Skąd ci ludzie? !!! Jeszcze przed chwilą świeciło puchami, a tu .... No i zaczęli!. Po krótkiej chwili Panas spojrzał na złowieszcze niebo i zapewnił: "przestanie". Prorok czy co? Kilka krótkich minut i po deszczu. Poleciały hity, bez wytchnienia i namysłu.... Kolejności nie pomnę, ale na pewno: "Vademecum Skauta", "Sztuka Latania", "Fabryka małp", "Zawsze tam gdzie Ty", "Stacja Warszawa", "Mała Wojna", "Zostawcie Titanica", "Tańcz, głupia tańcz", "Mniej, niż zero" i kilka innych... Na bis choćby "To jest tylko rock'n'roll" czy "Na co komu dziś". Tyle zapamiętałem. Jak na mój wiek, to chyba i tak całkiem nieźle.
Janusz Panasewicz w dobrej formie, choć wszyscy mieliśmy wrażenie, że czasem mu siadał głos. Leciutko i bez przeszkód, ale nie dawało nam spokoju, czy to On, a może sprawcą okazał się mikrofon?, ponieważ w wielu wokalnych partiach Panas wydawał się być dosłownie znakomity. Natomiast Janek Borysewicz palce lizać. Uwielbiam tę jego gitarę, a ta pieściła me uszy tego wieczora, że hej! Cóż za solówki! Szkoda tylko, że takie krótkie. Ładnie wygląda przystojniacha w tych zgrabnie ułożonych i pofarbowanych włoskach. No i ten przyciasnawy t-shirt, plus dobry tuzin zawieszonego na szyi żelastwa (łańcuszki i tym podobne....). Pozostałe 3/5 Lady Pank (druga gitara, bas i bębny) mają za zadanie tylko stanowić za sekcją rytmiczną dla powyższej pary "gwiazdorstwa" - ale wszyscy są świetni, jako team.
Znakomity koncert. To nie tylko moje odczucie. Cała nasza trójca wracała z bananem uśmiechu na twarzach do samego Poznania.
Zazwyczaj po takich koncertach ludzie piszą coś, co mnie ostro wkurza, w rodzaju: kto nie był, niech żałuje. Tym razem te słowa mam ochotę zarzucić na garb sumienia wszystkim prawdziwym leserom.
Bo... "...to jest tylko rock'n'roll, najprostszy rytm, coś w dur i w moll, i więcej nic..."
Andrzej Masłowski
Radio "AFERA" 98,6 FM (Poznań) - www.afera.com.pl
"NAWIEDZONE STUDIO",
w każdą niedzielę od godz. 22.00 do 2.00
"... dla tych, którzy wiedzą co w muzyce najpiękniejsze"
|
pierwsze chwile koncertu |
|
początek koncertu Lady Pank |
|
gromadząca się publiczność tuż po rozpoczęciu grania przez Lady Pank |
|
LADY PANK |
|
LADY PANK |
|
pomału zapełniająca się publika na Lady Pank |
|
LADY PANK |
|
UFLY |
|
UFLY |
|
UFLY |
|
UFLY |
|
UFLY |