KROKUS
"Long Stick Goes Boom" - Live From Da House Of Rust
(SONY MUSIC)
****1/2
Solothurn jest niewielką, otoczoną górami miejscowością, leżącą w północnej części Szwajcarii. I nie każdy ma prawo wiedzieć, że to właśnie tam zainicjowała się grupa Krokus. Stało się to w 1975 roku, w czasach kiedy to muzycy tego zespołu mieli ambicję grać rocka progresywnego. Do momentu, gdy za sitkiem pojawił się charyzmatyczny wokalista Marc Storace, który kompletnie wszystko przewrócił do góry nogami, zabierając grupę w wieczystą podróż po krainie hard'n'heavy. Złośliwi nawet twierdzą, że Krokus, to taki AC/DC dla ubogich, i choć podobieństw nie da się zatuszować, wątpię by muzykom z tego zespołu zależało na beznamiętnym kopiowaniu rówieśniczych kolegów z krainy kangurów.
Krokus odrodzili się muzycznie w ostatnich latach (bardzo dobry album "Dirty Dynamite", jeszcze lepszy wcześniejszy "Hoodoo"), zaczęli nawet w czasach regresów ekonomicznych sprzedawać spore ilości płyt. Dla przykładu, album "Hoodoo" w rodzimej Szwajcarii pokrył się Platyną.
Grupa przeżywa drugą młodość, przy okazji w niczym nie ustępując entuzjazmowi jaki z sobą nieśli w czasach genialnych płyt "Hardware" czy "Headhunter". Do tego, w sześcioosobowym składzie znajduje się aż czterech muzyków z tamtych najbardziej kwiecistych lat, tj. wokalista Marc Storace, gitarzyści Fernando Von Arb i Mark Kohler, oraz basista Chris Von Rohr. Czuć, że dobre duszki im sprzyjają, bo rock'n'roll spod ich ostrzy sypie złotymi wiórami.
Do tej pory grupa wydała oficjalnie tylko dwa albumy koncertowe, ten jest trzecim i zarazem najlepszym. Zarówno pod względem wykonawstwa jak i samej realizacji, bowiem repertuarowo "Fire And Gasoline", także był przecież niczego sobie. Jednak brakowało mu "tego czegoś".
Koncert w Solothurn odbył się 30 sierpnia ub.roku, w miejscu o nazwie "House Of Rust". Jest to sporych rozmiarów elegancka hala, która z zewnątrz wygląda jakby faktycznie została zbudowana z zardzewiałych blaszanych elementów. W wypełnionej tam po brzegi sali stawił się tłum fanów, który miał szczęście wziąć udział w doskonałym przedstawieniu. Grupa będąca wręcz w genialnej formie, zaprezentowała równie atrakcyjny repertuar, od wczesnych klasyków, typu: "Long Stick" (to oczywiście "Long Stick Goes Boom"), "AM Woman" (czyli "American Woman" - przeróbkę klasycznego hitu grupy The Guess Who), "Fire", "Screaming In The Night" czy "Easy Rocker", aż po te najnowsze, jak: "Better Than Sex", "Dog Song", w tym i absolutnie obłędną żywiołową wersją "Hoodoo Woman". To nie wszystko, bowiem prawie na samym końcu Krokus zagrali jeszcze przebojowy hymn "Live For The Action", skomponowany w 2009 roku na hokejowe mistrzostwa świata, których Szwajcaria była gospodarzem. To tak, jakby w Polsce na Euro powierzono podobne zadanie grupom typu TSA czy Kat, zamiast tłuściutkim paniom w strojach ludowych, w dodatku wykazującym znaczne ubytki w uzębieniach. Co kraj to obyczaj - warto się trzymać porzekadeł, te niosą wiele prawd, a i życiowych mądrości. Wedle zasady - jaki hymn, takie sukcesy.
Reasumując, jeśli ktoś do tej pory nie posmakował jeszcze porządnego podmetalizowanego rock'n'rolla, to ma ku temu właśnie prawdziwą okazję, zanim mu niedobitki tego świata wmówią, że szczytem luzu, a i dobrami narodowymi są jakieś Kulty, Luxtorpedy czy tym podobne Strachy, na których to warto położyć Lachę.
Andrzej Masłowski
RADIO AFERA 98,6 FM (Poznań) - także w internecie !!! - www.afera.com.pl
"NAWIEDZONE STUDIO",
w każdą niedzielę od godz. 22.00 do 2.00
(4 godziny na żywo!!!)
===============================
"BLOG NAWIEDZONEGO"
oraz
"BLOG TYLKO O PŁYTACH CD i LP