Pamiętam jak dziś premierę "The Division Bell". Tak wyczekiwana płyta, że trudno byłoby zapomnieć. Nowy album Pink Floyd, który można było kupić w wolnej Polsce, ot tak - normalnie. Po prostu, wejść do sklepu w dniu premiery i nabyć go jak każdy obywatel tego świata.
Wcześniej można było o czymś takim tylko pomarzyć. A tak, przyszedł 28 marca, roku 1994, pootwierały się o dziesiątej wrota sklepowe i na półkach ujrzeliśmy stosy tego dobra. Bierz bracie ile chcesz - jedną, dwie,... Półki uginały się od kompaktów z wygrawerowaną Braille'ową treją , no i od kaset, które w tamtych czasach miały znaczący udział w sprzedaży nośników.
Pamiętam także pierwszy odsłuch, a i niekończące się w pierwszych dniach wywody fanów. Każdy słyszał coś innego i każdy posiadał innych faworytów. Byli też i narzekalscy, że to komercja, że to nie to co "The Wall" czy "Dark Side Of The Moon"... Ciekaw jestem opinii dzisiaj tych wszystkich niezadowolonych. Czas weryfikuje poglądy.
Niedawno zachęciłem Państwa wklejką reklamującą okazały box "The Division Bell", który właśnie trafił do sprzedaży - z racji 20-lecia albumu. Rzecz to nie dla każdego, bo i nie na każdą kieszeń. Jednak wraz z boxem, do sprzedaży trafił sam podwójny winyl - na 180-gramowóce. Dwie dekady temu był to 1-płytowiec. Podobno wszystko na nim zrewolucjonizowano. Ciekaw jestem. Mój jak widać, jeszcze dziewiczy.
Andrzej Masłowski
RADIO AFERA 98,6 FM (Poznań) - także w internecie !!! - www.afera.com.pl
"NAWIEDZONE STUDIO",
w każdą niedzielę od godz. 22.00 do 2.00
(4 godziny na żywo!!!)
===============================
"BLOG NAWIEDZONEGO"
oraz
"BLOG TYLKO O PŁYTACH CD i LP