środa, 9 lutego 2022

koty i winyle

Carlos
Lubimy z Mundim odwiedzać synciowe koty. Kochamy te stwory, jak własne.
Pepitka i Carlos to dwie różne osobowości, ale dobrze im idzie na niwie przyszywanego rodzeństwa. Carlos to nawet dżentelmen, pozwala sobie wyjadać z miski, zadowalając się wszystkim, co pozostanie. Pepitka w podzięce rżnie mu do kuwety. Takie z niej babsko. A w jej gniazdku czysto. Ja bym się wkurzył, a Carlos pełen luz. I żyją tak sobie w zgodnej symbiozie. Inaczej niż my, ludzie.
Wykorzystałem sposobność i dokonałem przeglądu winyli mego Tomeczka. Dobrze wykorzystuję powierzone na czas opieki klucze. Przybyło tych płyt. Jest ich coraz więcej i coraz różniej. Dużo rapu, na którego widok mam czkawkę, plus sporo współczesnego łojenia, takiego punk/metalcore'owego, ale też i sporo rzeczy łagodniejszych, bardziej wysublimowanych. Młodziak różnie słucha. Muzyki różnej, jak różna kulturowość, my ludzie, cały świat. Inteligentnie, tolerancyjnie, dociekliwie.
Pepita
Ustrzeliłem parę fotek i za zgodą umieszczam.

a.m.

Proszę proszę, Nina Simone. Słuchają jej nie tylko ci z czarno-białych fotografii czy z zapaskudzonych paprochami filmów.
Ostatnie Meniki. To akurat ode mnie na gwiazdora.

Best Motörhead album ever! Do tego jeszcze przydałby się live "No Sleep 'Til Hammersmith".

Ostatni Leon Bridges w innej, alternatywnej okładce.
Innej w stosunku do mojego CD.

Tak naprawdę Lana to Artystka pokolenia mego Tomka,
jakimś tylko cudem podobająca się mnie oraz innym grzybkom moich roczników.


Jedyneczka. Jednak to tylko reedycja,
a ja mam w chałupie pierwsze bicie.


Też jedyneczka. Debiut Kissów rewelacyjny, choć o tym przekonano się tyciu później.
W chwili wydania szał był jeszcze umiarkowany.

"Abigail" to nowiutka reedycja, natomiast "Conspiracy" polska edycja.
Najprawdopodobniej ode mnie, bo teraz patrzę, że nie mam na półce, a miałem.


Kto wie, czy Tomek nie wyhaczył tego w Biedrze. Było to kiedyś po 49,99, a nawet przez moment kupowało się dwa różne LP za wartość jednego. Muszę zapytać, czy to nie było powodem wlotu tego tytułu do synciowej kolekcji. Aż trudno dać wiarę, by moje pachole słuchało Purpli.
Ostatni Alice. Kapitalny album.
Troszkę niedoceniony, ale od czego Dolina Charlotty
i nadchodzące z Alicją spotkanie.

Najnowsze Ejsy jak najbardziej okay, pomimo iż
trochę na jedno kopyto, z nie tak bombowymi melodiami,
co takie "Back In Black". Niemniej, i tak grzeją, że ach!


Najnowszy live New Order. Na CD wydano jako 2-płytowy,
zaś na winylu mamy trzy płyty. To też ode mnie gwiazdor, że się tu dopieszczę.

Ostatni Ozzy w limicie, na bodaj białym winylu.
Drogie diabelstwo, no ale to w końcu Ozzy!


figurki

Lego gitara Fender Stratocaster. Ci to kombinują.
Niedawno trafił do sprzedaży stadion Manchesteru United.