środa, 25 sierpnia 2021

odszedł CHARLIE WATTS

Nie spodziewałem się. Absolutnie. Odszedł Charlie Watts. Jakoś tak nagle, no i w ogóle za szybko. A dopiero co w niedzielnym Nawiedzonym zastanawiałem się, jak długo, oprócz nowej amerykańskiej trasy Stonesów, pogra w jego zastępstwie Steve Jordan.
Bo przecież tak na stałe wręcz niewyobrażalne, Stonesi bez Charliego? Bez kogoś, kto przez niemal sześćdziesiąt lat trzymał rytm jednego z najlepszych zespołów tego świata, a kto zarazem przylgnął do niego niczym druga skóra.
Zwyczajny, skromny facet, raczej ceniący sobie ustronność, zacisze, naturę, lecz gdy nastawał czas koncertów, nie peszyły go wielkie sceny.
Miłośnik jazzu, koneser i hodowca koni arabskich, fanatyk krykieta, także właściciel obfitej garderoby, z tytułu czego obsypywano go nawet wieloma wyróżnieniami, wreszcie - dżentelmen, serce i dusza zespołu.
Niezwykle dystyngowany, wręcz elokwentny bębniarz - wrażliwy i darem natury zawsze perfekcyjnie zrytmizowany, świetnie poza rockiem odnajdujący się nie tylko w preferowanym jazzie, ale i dający radę na przeróżnych innych frontach - z pierzastą lekkością wyczuwał bluesa, rozpędzał się przy rhythm 'n' bluesie, nie szczędził się wobec tradycyjnego r'n'rolla, a gdy trzeba było, uprawiał
nawet rytmy jamajskie. Miał zainstalowany rzetelny kręgosłup, co pozwoliło mu wychować wiele muzycznych pokoleń. Warto też dodać, że jak Ringo u Beatlesów, tak i Charlie stanowił w Stonesach za swego rodzaju zespołową maskotkę. A tak już całkiem serio, obok Jaggera oraz Richardsa, dla mnie był ich trzecim numerem jeden. Pozostali też ważni, a jakże, lecz Mick, Keith oraz Charlie, to synonim symbolu, który dostrzeżecie w lewym dolnym rogu na poniższym zdjęciu.
Charlie to ogromnie ważny element ścieżki dźwiękowej mego życia. Tkwię także w przekonaniu, że jak nic, zasłużył na pośmiertny medal, najlepiej z wyrytym motto: "one of the greatest drummers ever".
Dzięki Charlie. Nieraz jeszcze zatęsknię za Twą poczciwą i przeuroczą buźką. I sorki wielkie, że od gówniarza zawsze uważałem Cię za dziadziunia. Wszystkiemu winna okładka "Black And Blue".
Na zawsze trafiasz do mej pamięci, serca ...

a.m.

CHARLIE WATTS (2 VI 1941 - 24 VIII 2021)