"NAWIEDZONE STUDIO"
z niedzieli na poniedziałek, z 29- na 30 sierpnia 2021 - godz. 22.00 - 2.00
RADIO "AFERA", 98,6 FM (Poznań)
www.afera.com.pl
realizacja i prowadzenie: Andrzej Masłowski
Zdecydowanie w niedzielę nie szło mi lekką ręką. Może dlatego, że za czyimś powodem nie dotarłem na RPWL. A podobno fajny koncert. Inny przecież być nie mógł - to taki zespół.
W życiu liczy się przewidywalność, antycypacja, a i trzeba być trochę lisem. Niestety u mnie wszystko zawiodło.
W niedzielę zmarł perkusista Iron Butterfly, Ron Bushy, pomimo iż media poinformowały o tym fakcie dopiero wczoraj. Bushy był jedynym muzykiem, którego mamy na każdej płycie Motylków, a i też poza epizodycznymi absencjami, działał on w tej formacji niemal zawsze. Szepnę o Bushy'ym, jak i o arcysłynnym siedemnastominutowcu "In-A-Gadda-Da-Vida" słówko w najbliższą niedzielę, i pewnie czegoś też posłuchamy.
W Nawiedzonym Studio różnorodnie. Zresztą, już sam pakiet gorących nowości trochę do tego dopingował - albumy: Night Ranger "ATBPO", Jackson Browne "Downhill From Everywhere", The Killers "Pressure Machine" oraz reedycyjny Brian May "Back To The Light",. Ten ostatni, ze szczególnym klejnotem, przecudnym instrumentalem "Nothin' But Blue" - opatrzonym dopiskiem "guitar version". Uważajcie przy zakupie, by pomyłkowo nie nabyć edycji jednopłytowej. O kilka złotych droższa edycja dwupłytowa zawiera sporo niespodzianek, i to one stanowią za sens dla każdego, kto od lat ma na półce tę podstawową.
Kapitalny album wydali The Killers. Kto wie, czy nie najlepszy w historii grupy. Fantastyczne, a przy tym wciąż wobec jej dokonań stylowe piosenki, z wykorzystaniem wielu spoza podstawowej rockowej sekcji instrumentów, jak wiolonczela, skrzypce, pianino, mandolina, trąbka czy obramowana w pierwszych trzech z brzegu kompozycjach harmonijka. I co należy dodać, harmonijka Nebraskowa. Choć nie tylko ona nawiązuje do klasycznej płyty Bruce'a Springsteena, albowiem niemal połowa albumu trzyma się podobnego refleksyjnego i lekko zgorzkniałego tonu. Na domiar sprawy uważam w ogóle, iż jest to raczej solowy album Brandona Flowersa, natomiast jego koledzy są tutaj jedynie na "podczepkę" zręcznymi pomagierami. Flowers przerzuca karty historii i zabiera nas do swego młodzieńczego świata. Świata odległego i nie zawsze radosnego, opartego głównie na ponurych wspomnieniach, które wpłynęły na jego dorastanie w Nephi. W niewielkiej pięciotysięcznej mieścinie, w której wszyscy się znają i wszystko o sobie wiedzą. Nietrudno było więc naszemu bohaterowi dostrzec lokalnego ubóstwa, przestępczości, licznych depresji czy nawet zachowań homofobicznych. Stąd też "Pressure Machine" stanowi za swego rodzaju kronikę z życia w tamtym miejscu. I tak m.in., otwierające całość "West Hills" opowiada o zdesperowanym mieszkańcu Nephi, który zostaje przyłapany na posiadaniu śmiertelnej dawki heroiny. Z kolei następne, "Quiet Town", dotyczy dwojga młodych ludzi, którzy w latach dziewięćdziesiątych zginęli na tamtejszym przejeździe kolejowym, i którzy choć nie byli przyjaciółmi Flowersa, tym zdarzeniem mocno odcisnęli się w jego pamięci. Wstępną albumu harmonijkową triadę dopełnia gorzka ballada "Terrible Thing" - rzecz o gejowskim młodzieńcu, który rozważa samobójstwo. I właśnie na takim wspomnieniowym kręgosłupie zbudowany jest cały album, z którego w końcowym "The Getting By" wyłania się pointa, iż całe to miasto trzyma się tajemniczych dróg Boga. "Pressure Machine" jest zdecydowanie bliższe natchnionych Bruce'a Springsteena czy Johnny'ego Casha, niż dotychczasowym stadionowym petardom The Killers, jakie perswadowały dawne piosenki, z choćby bestsellerowego "Hot Fuss", bądź wciąż świeżego, ubiegłorocznego albumu "Imploding The Mirage".
Wcale nie gorszą płytę zaserwował Jackson Browne. Jego "Downhill From Everywhere", co prawda nie dołuje, nie napawa podobnymi gorzkimi refleksjami, ale też jest nieźle natchnione. Przy tym, stylistycznie różnorodne, pomimo iż w każdej piosence wiemy, że to jednak stary poczciwy Jackson Browne. Jego ukonstytuowany na początku lat siedemdziesiątych styl, nie jest tu nawet przez moment zagrożony. Maestro jest względem siebie jak zawsze wymagający, stąd też żadnych tanich trików, łatwizn czy chodzenia na skróty. Wiemy o tym już od pierwszego numeru "Still Looking For Something", gdzie Browne rzuca konstatacją: wciąż czegoś szukam, bo przecież wszyscy chcemy podążać tam, gdzie życie ma jasne barwy. - Album dostarcza mądrej liryki, ale też flirtów z muzyką świata. Jest zatem mrugnięcie okiem ku Francji czy Półwyspowi Iberyjskiemu, ale też względem nieodległego Browne'owi północno-wschodniemu Ohio, co dotyczy "My Cleveland Heart". A więc miejsca wytwarzającego sztuczne serca, co zresztą zgrabnie tu konsoliduje tytuł piosenki. Mnie jednak do gustu wyjątkowo przypadło finałowe, ponad ośmio- i półminutowe "A Song For Barcelona". Namiętny taniec, swoista oda do Barcelony, miasta Josepa Marii Jujola oraz Antonia Gaudiego, ale też poza architektury fascynacją, w ogóle bardzo pozytywnego miejsca naszego Starego Lądu. Browne tak oto wyraża tym miejscem zachwyt: "... ta piosenka jest dla Barcelony. Miasta grawitacji i światła, miejsca, które przywróciło mi ogień i apetyt, a i rozpaliło pragnienia oraz duszę".
No i pozostała nam jeszcze trzecia gorąca nowość - Night Ranger "ATBPO". Tajemnicze inicjały to skrót od sloganu "and the band played on" (a orkiestra grała dalej), co jasno wbija sugestię, że wciąż żyjemy, wciąż jesteśmy i nie wykończyła nas żadna pandemia. To ważna deklaracja, szczególnie po tym, czego wielu z nas w ostatnim czasie doświadczyło. Dużą mocą stoi tu a'la hymn "Dance". Kalifornijczycy za jego przesłaniem jasno deklarują: chcemy się z ludźmi spotykać, tańczyć, spędzać czas. - To jak upragniona potrawa, którą wreszcie, po półtorarocznym izolacyjnym szaleństwie, ponownie chce się wziąć do ust, a za plecami zostawić wszystkie niedawne transparenty: "nie dotykaj ludzi", "nie przytulaj", "unikaj"... Ale nie tylko przecież "Dance", bo i utwór "Breakout" podobnie wyraża chęć ucieczki od wszystkiego, przez co ostatnio przechodziliśmy. I wszystko to w znajomych rytmach, groove'ie, przy świetnych melodiach, charakterystycznych wokalach oraz jak zawsze ognistych podwójnych gitarach. Night Ranger realizowali tę płytę na różnych frontach. Wszystkich, jakie dała im współczesna technologia, a i tak odnosi się wrażenie jakby podczas sesji ze sobą spali, jedli i co trzeba wąchali. Dawno Kalifornijczycy nie mieli na jednej płycie tylu rewelacyjnych podmetalizowanych rock'n'rolli, a i równie okazałych ballad - "Can't Afford A Hero" czy nieco mocniejszą "The Hardest Road".
Night Ranger nie gubią talentu, wciąż są pełni możliwości, nadal potrafiąc zaskakiwać. Polecam zatrzymać w sercu kilka słów, z finalizującej podstawowy set (bo mamy tu jeszcze bonus) kompozycji "Tomorrow": "... zawsze będziesz wolny - obiecaj. Nie pozwól, by świat Cię zdołował, więc trzymaj się i pamiętaj, zawsze będzie jutro".
Tak obszernie chyba jeszcze nigdy nie omówiłem nowości w dziale reportażowym po świeżo dokonanym Nawiedzonym Studio. Lecz, zawsze musi być ten pierwszy raz. To jak pierwszy namiętny pocałunek, pierwszy papieros z kumplami za stodołą, bądź pierwsze bolesne rozczarowanie, które pojawia się wraz z pierwszą szkolną pałą. Jakże współczuję wszystkim tym, którzy mają niechętny stosunek do budy, jaki zresztą od zawsze mam i ja. Koszmarem usłyszenie jutro niechcianego pierwszego dzwonka. Okropieństwo i dziecinna trauma. School's Out !
A co jeszcze w audycji? Trochę Rolling Stonesów. Wiem, zdecydowanie za mało, ale też faktem, że mają oni tyle tego. Wyciągi z ich dwóch płyt plus jeden robaczek z solowego Ronniego Wooda to trochę skromnie jak na hołd wobec cudownego Charliego Wattsa, jednak kto powiedział, że nie pociągnę tematu? I mało mnie obchodzą smsy/messangery/maile, od na szczęście nielicznych zasmuconych, którzy nie tolerują takiego grania i koniecznie muszą mi o tym podczas trwania audycji napisać. No cóż, nie robi mi to, a potrzebne, jak rybie ręcznik. Ile ja mam do cywila, by się czymś takim przejmować. Stary jestem, pas na jajcach poluzowany, buty rozwiązane, rogatywka też poziomu nie trzyma. I głosem Andrzeja Mleczki, z jego słynnego rysunku dotyczącego pewnego sfrustrowanego jegomościa, który stojąc na skarpie, wypatrując z oddali całe pozostawione miasto, wykrzykuje ku wszystkim i wszystkiemu: a pocałujcież wy mnie wszyscy w dupę!
Nie mogłem odmówić sobie kolejnych kompozycji, z wciąż nowych płyt Cruzh, Johna Mayera czy Davida Crosby'ego, ale i powrócić do singli Marka Knopflera, też musiałem.
Będąc w tonacji filmu o Billie Holiday, nie mogło zabraknąć sztandarowych "Strange Fruit" i "Don't Explain". Cholernie trzeszczących i wytłumionych, pomimo iż zapodanych z płyty kompaktowej.
Jako, że pod koniec listopada ukaże się koncertowy podwójniak The The, poszło parę numerów z singli, acz ostatecznie umiejscowionych na jednym CD. Lubię Matta Johnsona. Zawsze miał oko do ciekawych i niekonwencjonalnych melodii, przy tym, jak mało kto potrafił opowiadać o koślawej ludzkiej kondycji. Wierzę, że jego live z czerwca 2018 roku w Madison Square Garden, był godny rozmachu tamtego miejsca, a i jego dobrej formy.
Melodic rocka tym razem reprezentowali Michael Bolton oraz Groundbreaker. Tego pierwszego odniosłem do wokalisty Perfect Plant, Kenta Hilliego, który już w najbliższy piątek udostępni w strumieniu 4-utworową EPkę ze swoimi interpretacjami najbardziej ukochanych kawałków z dziedziny melodyjnego rocka. I obok numerów Europe, Signal oraz Joe'ego Lynn Turnera, pojawi się cover Michaela Boltona "Can't Turn It Off". Kapitalna rzecz! A, że nigdy dotąd go u siebie nie serwowałem, wreszcie okazja sama podeszła pod nos. Gdy tylko wyjdzie physical copy, od razu kupię i posłuchamy. Bo na digital mam odwieczny zlew i nie przewiduję amnestii.
Z kolei, Groundbreaker zapowiadają się na koniec listopada nowym albumem, a że łykam wszystko, co zaśpiewa FM'owy Steve Overland, tak też na przystawkę nadchodzącego wydarzenia poszło w eter "The Way It Goes". Wreszcie na moim fm ten klawy kawałek otrzymał swą szansę. Ooo, i to jest takie melodicrockowe trzepotanie, jakie lubię najbardziej. To są te melodie, to brzmienie, tempo, entuzjazm, polot, no i głos wokalisty, po którym nękają mnie przyjemne ciary. I na nic usilne wyszukiwanie podobizn. Nie istnieją, więc i trudzić się nie warto. A dodać muszę, że zawsze, gdy tylko odkryję jakiegoś pierwszorzędnego glam lub melodyjnego rocka, od razu wyrywa się kompania znawców, utwierdzających, w jak błędnym miejscu ugrzązł mój gust. W dalszym toku postępowania, na poparcie własnych racji, wklejają mi linki jakiś cienizn, dopisując do nich: rewelacja! No i konieczne w takiej korespondencji jeszcze postscriptum: Andrzeju, to jest dużo lepsze od FM, których wiem, że lubisz i dużo słuchasz. - Ach, jak ja uwielbiam tych wszystkich muzycznych korektorów, z niesłabnącą wiarą i nadzieją naprowadzających mój wykoślawiony gust na właściwy tor. Dziękuję, słowami nie wyrażę wdzięczności.
I tym pozytywnym akcentem tkwię w przekonaniu, że w najbliższą niedzielę spotkamy się na moim fm, czego Państwu oraz sobie gorąco życzę.
Do usłyszenia ...
CRUZH "Tropical Thunder" (2021)
- New York Nights
- All You Need
THE ROLLING STONES "Black And Blue" (1976)
- Cherry Oh Baby - {Eric Donaldson cover}
- Memory Motel
RONNIE WOOD "Slide On This" (1992)
- Thinkin' - {śpiew BERNARD FOWLER}
BRIAN MAY "Back To The Light" (1992 / reedycja 2021)
- Resurrection
- Nothin' But Blue (guitar version) - z dodatkowego dysku "Out Of The Light"
- Too Much Love Will Kill You (live) - z dodatkowego dysku "Out Of The Light"
MICHAEL BOLTON "Everybody's Crazy" (1985)
- Can't Turn It Off
GROUNDBREAKER "Groundbreaker" (2018)
- The Way It Goes
NIGHT RANGER "ATBPO" (2021)
- Coming For You
- Breakout
- Dance
JACKSON BROWNE "Downhill From Everywhere" (2021)
- Still Looking For Something
- Love Is Love
- The Dreamer
- A Song For Barcelona
EAGLES "Eagles" (1972)
- Take It Easy
DAVID CROSBY "For Free" (2021)
- I Won't Stay For Long
BILLIE HOLIDAY "Good Morning Heartache" (kompilacja - daty wydania nie podano)
- Strange Fruit
- Don't Explain
THE THE "45 RPM - The Singles Of" (2002)
- Perfect - {singiel 1983 / album "Soul Mining" 1983}
- Sweet Bird Of Truth - {singiel 1987 / album "Infected" 1986}
- Armageddon Days (Are Here Again) - {singiel 1989 / album "Mind Bomb" 1989}
- Heartland - {singiel 1986 / album "Infected" 1986}
THE KILLERS "Pressure Machine" (2021)
- West Hills
- Quiet Town
- Terrible Thing
- In The Car Outside
- In Another Life
THE ROLLING STONES "Get Yer Ya-Ya's Out!" (1970)
nagrania z Nowego Jorku i Baltimore, listopad 1969
- Honky Tonk Women
- Jumpin' Jack Flash
MARK KNOPFLER "Boom, Like That" (2004) - MAXI CD
- Summer Of Love
MARK KNOPFLER "Why Aye Man" (2002) - MAXI CD
- Small Potatoes
MARK KNOPFLER "What It Is" (2000) - MAXI CD
- The Long Highway
- Camerado
JOHN MAYER "Sob Rock" (2021)
- Shot In The Dark
Andrzej Masłowski
"NAWIEDZONE STUDIO"
w każdą niedzielę, godz. 22.00 do 2.00
na 98,6 FM Poznań lub www.afera.com.pl
"Nawiedzone Studio dla tych, którzy wiedzą, co w muzyce najpiękniejsze"