Odszedł Kenny Rogers. Eminentna postać country, ale i po prostu wybitny piosenkarz. Cenię jego osiągnięcia, o czym zapewne wiedzą Słuchacze Nawiedzonego Studia. Myślę, nie brakowało na moim FM wieczorów z "TYM" głosem.
Dorobek artystyczny Mistrza jest tak przepastny, że nawet najbardziej oddani wielbiciele muszą się nieźle namocować, by go skompletować.
Wiadomo, piosenki "Lucille", "The Gambler" czy "Ruby, Don't Fall In Love With A Dreamer", to w jego przypadku podstawy podstaw, i zapewne w dniu dzisiejszym każdy upamiętniający Artystę dziennikarz zachęci właśnie do tych, plus jeszcze kilku innych, równie popularnych kawałków, lecz ja postawię na rzeczy mniej oczywiste. Dwie płyty: "Eyes That See In The Dark" oraz "We've Got Tonight". Obie pochodzące z tego samego czasu. Jedna po drugiej - siłą rozpędu. Choć, w zasadzie powinienem odwrócić kolejność, ponieważ najpierw ukazało się "We've Got Tonight" (wiosna 1983), a niespełna dwa kwartały później, wraz z końcem lata '83, globalnie popularna "Eyes That See In The Dark". Ależ był to niezwykły czas. Kenny Rogers każdego roku w dekadzie 80's wydawał przynajmniej jeden premierowy album (a wspomnianego 1983 nawet dwa) i każdy w okowach komercji pokrywał się Platyną. I choć uważa się, że szczyt popularności tego wybitnego country'owca przypadł na końcówkę dekady 70's, to jednak w mojej opinii najlepsze płyty spłodził w połowie lat osiemdziesiątych.
Album "Eyes That See In The Dark" okazał się jednym wielkim przebojem. Tylko w samych Stanach upchnięto go w ponad dwumilionowym nakładzie, a w moim kraju chyba nie ostała się żadna sierotka, która nie pamiętałaby teledysku do super chwytliwego "This Woman". Cały album skomponowali Bee Geesi. Głównie w komitywie, choć niekiedy prym wiedli Barry i Maurice Gibbowie. Tak, to była BeeGees'owa płyta, tyle, że z głosem Kenny'ego Rogersa. Głosem, który jak nic pasował do tych piosenek. A przecież w uroczym "Islands In The Stream", u boku Kenny'ego pośpiewała nawet country diva Dolly Parton. Płyta do dzisiaj nie straciła skrywanego czaru, lecz na nic moje zapewnienia, jeśli nie weźmiecie jej w obroty. I koniecznie nie przegapcie pachnącego letnią poświatą "Midsummer Nights". Do dziś nie pojmuję, jak to możliwe, że Bee Gees oddali tak kapitalny kawałek na obcą, w dodatku "kowbojską" płytę.
Równie fajną, pomimo iż kompletnie inną płytą, okazała się, dosłownie tyciu wcześniejsza "We've Got Tonight". Wyprodukowała ją piątka ludzi, wśród których Lionel Richie oraz wszędobylski - szczególnie wówczas - David Foster. Maestro Kenny całość rozpoczął nagraniem tytułowym, które zapodał w duecie ze śliczną w tamtych latach Sheeną Easton, a dzieło zakończył ponętnym "You Are So Beautiful", które chwilę wcześniej wziął także na swój ruszt Joe Cocker. Inna sprawa, iż suma sumarum numer to Billy'ego Prestona. Pomiędzy obiema piosenkami, na terytorium tego albumu zapanowało też wiele innego country/pop/balladowego-, niekiedy pół-rockowego dobra. I tu pragnę zaznaczyć, iż wszelacy wielbiciele country rockowych ekip, typu Eagles, Poco czy Alabamy, koniecznie powinni posłuchać całej "We've Got Tonight". Bo i też, nie na darmo produkowali się tutaj gitarzyści tego kalibru nazwisk, co Richie Zito czy Steve Lukather. Niestety, do dzisiaj nie dorobiłem się tego na CD, przez co korzystam z mocno wysłużonego winylu, który dostarcza już tylko selektywnej satysfakcji.
Wymieniłem przed chwilą nazwę Eagles. Celowo. Posłuchajcie proszę, jak Kenny w cztery lata po pierwowzorze zaśpiewał ichniejsze "Desperado". Tak po prawdzie, kto tego nie śpiewał? W swoim czasie wokalizowała to namiętnie Linda Ronstadt (niedawno przypominałem w N.S.), śpiewali też Carpentersi (także prezentowałem) czy nawet w schyłkowym artystycznym stadium maestro Johnny Cash. I wszyscy doskonale udźwignęli ciężar tej przynależnej Dzikiemu Zachodowi ballady.
Gdyby obecnie normalnie funkcjonowało moje Nawiedzone Studio, gdybym tylko mógł podjechać do niego ze swoimi kompaktami na Św. Rocha, urządziłbym taką audycję z piosenkami Kenny'ego, że cały radiowy eter pozamiatany. Tym bardziej, że przecież nikt za mnie tego nie zrobi. Cóż, w obecnych pandemicznych realiach przychodzi nam wszystkim posłuchać tej muzyki w odosobnieniu.
Dzięki Kenny za wszystkie dostarczone dobra, a teraz pędź do świata lepszego...
Andrzej Masłowski
"NAWIEDZONE STUDIO"
w każdą niedzielę od godz. 22.00 do 2.00
na 98,6 FM Poznań
"Nawiedzone Studio dla tych, którzy wiedzą, co w muzyce najpiękniejsze"
Dorobek artystyczny Mistrza jest tak przepastny, że nawet najbardziej oddani wielbiciele muszą się nieźle namocować, by go skompletować.
Wiadomo, piosenki "Lucille", "The Gambler" czy "Ruby, Don't Fall In Love With A Dreamer", to w jego przypadku podstawy podstaw, i zapewne w dniu dzisiejszym każdy upamiętniający Artystę dziennikarz zachęci właśnie do tych, plus jeszcze kilku innych, równie popularnych kawałków, lecz ja postawię na rzeczy mniej oczywiste. Dwie płyty: "Eyes That See In The Dark" oraz "We've Got Tonight". Obie pochodzące z tego samego czasu. Jedna po drugiej - siłą rozpędu. Choć, w zasadzie powinienem odwrócić kolejność, ponieważ najpierw ukazało się "We've Got Tonight" (wiosna 1983), a niespełna dwa kwartały później, wraz z końcem lata '83, globalnie popularna "Eyes That See In The Dark". Ależ był to niezwykły czas. Kenny Rogers każdego roku w dekadzie 80's wydawał przynajmniej jeden premierowy album (a wspomnianego 1983 nawet dwa) i każdy w okowach komercji pokrywał się Platyną. I choć uważa się, że szczyt popularności tego wybitnego country'owca przypadł na końcówkę dekady 70's, to jednak w mojej opinii najlepsze płyty spłodził w połowie lat osiemdziesiątych.
Album "Eyes That See In The Dark" okazał się jednym wielkim przebojem. Tylko w samych Stanach upchnięto go w ponad dwumilionowym nakładzie, a w moim kraju chyba nie ostała się żadna sierotka, która nie pamiętałaby teledysku do super chwytliwego "This Woman". Cały album skomponowali Bee Geesi. Głównie w komitywie, choć niekiedy prym wiedli Barry i Maurice Gibbowie. Tak, to była BeeGees'owa płyta, tyle, że z głosem Kenny'ego Rogersa. Głosem, który jak nic pasował do tych piosenek. A przecież w uroczym "Islands In The Stream", u boku Kenny'ego pośpiewała nawet country diva Dolly Parton. Płyta do dzisiaj nie straciła skrywanego czaru, lecz na nic moje zapewnienia, jeśli nie weźmiecie jej w obroty. I koniecznie nie przegapcie pachnącego letnią poświatą "Midsummer Nights". Do dziś nie pojmuję, jak to możliwe, że Bee Gees oddali tak kapitalny kawałek na obcą, w dodatku "kowbojską" płytę.
Równie fajną, pomimo iż kompletnie inną płytą, okazała się, dosłownie tyciu wcześniejsza "We've Got Tonight". Wyprodukowała ją piątka ludzi, wśród których Lionel Richie oraz wszędobylski - szczególnie wówczas - David Foster. Maestro Kenny całość rozpoczął nagraniem tytułowym, które zapodał w duecie ze śliczną w tamtych latach Sheeną Easton, a dzieło zakończył ponętnym "You Are So Beautiful", które chwilę wcześniej wziął także na swój ruszt Joe Cocker. Inna sprawa, iż suma sumarum numer to Billy'ego Prestona. Pomiędzy obiema piosenkami, na terytorium tego albumu zapanowało też wiele innego country/pop/balladowego-, niekiedy pół-rockowego dobra. I tu pragnę zaznaczyć, iż wszelacy wielbiciele country rockowych ekip, typu Eagles, Poco czy Alabamy, koniecznie powinni posłuchać całej "We've Got Tonight". Bo i też, nie na darmo produkowali się tutaj gitarzyści tego kalibru nazwisk, co Richie Zito czy Steve Lukather. Niestety, do dzisiaj nie dorobiłem się tego na CD, przez co korzystam z mocno wysłużonego winylu, który dostarcza już tylko selektywnej satysfakcji.
Wymieniłem przed chwilą nazwę Eagles. Celowo. Posłuchajcie proszę, jak Kenny w cztery lata po pierwowzorze zaśpiewał ichniejsze "Desperado". Tak po prawdzie, kto tego nie śpiewał? W swoim czasie wokalizowała to namiętnie Linda Ronstadt (niedawno przypominałem w N.S.), śpiewali też Carpentersi (także prezentowałem) czy nawet w schyłkowym artystycznym stadium maestro Johnny Cash. I wszyscy doskonale udźwignęli ciężar tej przynależnej Dzikiemu Zachodowi ballady.
Gdyby obecnie normalnie funkcjonowało moje Nawiedzone Studio, gdybym tylko mógł podjechać do niego ze swoimi kompaktami na Św. Rocha, urządziłbym taką audycję z piosenkami Kenny'ego, że cały radiowy eter pozamiatany. Tym bardziej, że przecież nikt za mnie tego nie zrobi. Cóż, w obecnych pandemicznych realiach przychodzi nam wszystkim posłuchać tej muzyki w odosobnieniu.
Dzięki Kenny za wszystkie dostarczone dobra, a teraz pędź do świata lepszego...
Andrzej Masłowski
"NAWIEDZONE STUDIO"
w każdą niedzielę od godz. 22.00 do 2.00
na 98,6 FM Poznań
"Nawiedzone Studio dla tych, którzy wiedzą, co w muzyce najpiękniejsze"