czwartek, 6 listopada 2014

RHAPSODY OF FIRE - "Dark Wings Of Steel" - (2013) -

RHAPSODY OF FIRE 
"Dark Wings Of Steel" - (AFM RECORDS) -
***1/2

Rycerze, smoki, stare zamczyska, pożółkłe mapy, krainy wiecznego mroku i walka dobra ze złem. Któż z nas tego nie zna. Mityczne światy z rycerzami na szalonych rumakach, którzy walczą w pojedynkę z ziejącymi ogniem stworami. Dzisiaj podobnych historii na muzyczny grunt przenoszą już tuziny epickich metalowców, ale gdy włoskie Rhapsody w 1997 roku zadebiutowali genialnym albumem "Legendary Tales", nie było to jeszcze aż tak oczywiste. Bo choć świat dyskretnego szczęku blach roił się obficie, to nikt jeszcze tak nie brzmiał i nie grał - jak właśnie oni. I jeszcze długo, długo....
Dziś wydaje się, iż nadal Rhapsody pozostają tą samą dobrą firmą, nawet jeśli do nazwy w swoim czasie muzycy musieli doczepić przyrostek "Of Fire" (względy prawne z uwagi na szwedzkie Rhapsody - grupę z lat 70-tych), a z zespołu w najgorszym dla nich czasie odszedł jego zespołowy mózg Luca Turilli - wyborny gitarzysta (choć nie tylko), ale i kompozytor, producent w jednej osobie.
"Dark Wings Of Steel" absolutnie nie należy do ich wybitnych osiągnięć, ale już od jakiegoś czasu grupa takowych nie tworzy, nawet jeśli powiemy, że wciąż nam się dobrze słucha tej muzyki. Zapewne nie będzie to ostatnia zespołowa propozycja i jeszcze nie raz powiemy o jej wzlotach czy upadkach, ale tym będziemy się "martwić" później. Na dzisiaj dobrze sobie uświadomić, że Rhapsody Of Fire są wciąż tą samą grupą co niegdyś, która to grupa nigdy nie zaprzedała diabłu duszy. A to ważne, ponieważ to się nazywa autentyczność i oznacza, że nie ma mowy o usilnym poszukiwaniu sztucznego rozgłosu czy wypudrowanej sławy.
Jak wiemy, od jakiegoś czasu istnieją dwa obozy noszące to samo logo Rhapsody, a różnice nie są nawet zbyt mocno dostrzegalne w samej twórczości. Najkrócej mówiąc, jedną grupą jest właśnie omawiana, z kolei drugie Rhapsody, stoi w rękach dawnego ich kompana Luca Turilliego, który dobrał sobie własnych współpracowników, i z którymi muzyk ten w 2012 roku zrealizował na pół genialny album "Ascending To Infinity", by w przyszłym roku zaatakować po raz kolejny.
Wracając do "Dark Wings Of Steel", znajdziemy tu tradycyjne intro, po czym szybkie i szaleńcze zarazem jego następstwo (najlepsze: "Rising From Tragic Flames", "Tears Of Pain" oraz "Silver Lake Of Tears") , jak i kilka innych porywających fragmentów, a do tego nieco obowiązkowych chwil podniosłości, patosu, złożonych z hymnów i ballad, rodem z bitewnych pól (świetny "My Sacrifice" czy elegancki i dostojny "Custode Di Pace"), po czym opowieść dobiegnie końca, a my zapragniemy otworzyć tę księgę ponownie, by upewnić się, że niczego tam nie przeoczyliśmy. Później podobny zabieg powtórzymy wielokroć, a za jakiś czas okaże się, że ta przeciętna płyta jednak jest płytą lepszą, niż dziś ją oceniamy. Ze szczególną i arcypiękną zarazem kompozycją "Fly To Crystal Skies" !!! - jakiej Rhapsody Of Fire od pewnego czasu brakowało, a którą pozostawiłem nam wszystkim na deser. To symfoniczno-chóralno-metalowe arcydziełko godne jest nawet słodkiej zdrady.

P.S. Płytę nabyłem już ponad rok temu. Tyle leżała zafoliowana w kącie. Niepotrzebnie.



Andrzej Masłowski


RADIO AFERA 98,6 FM (Poznań) - także w internecie !!! - www.afera.com.pl

"NAWIEDZONE STUDIO",
w każdą niedzielę od godz. 22.00 do 2.00

(4 godziny na żywo!!!)

===============================

"BLOG NAWIEDZONEGO"
oraz
"BLOG TYLKO O PŁYTACH CD i LP