wtorek, 3 czerwca 2014

... pomiędzy baśniowymi księgami

Wczoraj w skrzynce mailowej znalazłem informację o treści: "...Coldplay "Ghost Stories" najlepiej sprzedającą się płytą w Polsce...". Po raz kolejny sztuka pokonała komercję. Gdybym był szefem Warnera, też bym postawił na nią - i poczuł zwycięstwo. Bo ludzie pragną ciekawej muzyki i chyba wszyscy już są zmęczeni otaczającą nas zewsząd sieczką. Wykonawcami, których nam wmawiają. Dlatego kolorowe i pseudo wesołe okładki niech straszą nie na standach sklepowych, a w niszczarkach ich wytwórni. Takich towarowych zwrotów należy życzyć z całego serca.
Komercyjne radiostacje boją się grać AC/DC czy Iron Maiden, a to przecież na nich przychodzą pełne stadiony. Koncert Black Sabbath wyprzedał się zanim niektórzy zdążyli się w ogóle o nim dowiedzieć. Na Petera Gabriela przyszło czternaście tysięcy fanów - pełna łódzka Atlas Arena. To o czymś świadczy. Dobra muzyka bije w naszym kraju na głowę nawet futbol. Bo na hit kolejki przyjdzie dwadzieścia parę tysięcy kibiców, którzy zakupią bilety po 50-80 złotych, a na taki Iron Maiden dotrze czterdzieści tysięcy fanów, a najtańszy bilet kosztuje 159 złotych. Rachunek jest prosty. I jeszcze jest wielka szansa, że nikt nas podczas zabawy nie obrazi.
Od jakiegoś czasu media rozprawiają się nad jutrzejszym "4 czerwca". Wiadomo - 25 lat niepodległości, jest co świętować, pomimo iż około trzydziestu procent mojego narodu jest delikatnie mówiąc innego zdania.
Pogrzeb generała Jaruzelskiego dobitnie pokazał kto jest prawdziwym katolikiem i potrafi pokazać klasę. Pseudo wyznawcy tamtej religii umieją tylko obrażać i pod przykrywką krzyża nienawidzić. To te około trzydzieści procent.
Jakaś gówniara z liceum obraża premiera nazywając go zdrajcą. Bo nie dostała nigdy pałą po żebrach od ZOMO. Poza tym, owej smarkuli wydaje się, że jest nie wiadomo kim. A ja bym jej przyłożył w ten jej wypudrowany pyszczek, bo jak się za młodu nie pokaże takowej miejsca w szeregu, to później będzie się brzydactwu zbyt dużo wydawać. I będzie męża ustawiać, a później się kurwić na lewo i prawo, tak jak żony moich dwóch dobrych kumpli, które im właśnie dopiero co przystawiły rogi. Bo nie mogły spokojnie usiedzieć w miejscu i musiały dać popieścić swe ladacznicowe macice innym. To nie pierwsze dwa przypadki z jakimi spotkałem się w centrum mojego życia. Zawsze pieniądze, chytrość, pazerność i chęć zlizywania miodu z nieswojego ula.
Widziałem w życiu niejedno i niejedno wiem. "Wiem co mówię, mówię co wiem, dużo wiem, więc dużo mówię" - jak mawiał słynny elektryk. Ale nie ten z Gdańska, a ten z Torunia.
W związku z powyższym, poetyckie teksty piosenek o idealnej miłości, jakie sobie serwujemy każdej niedzieli w "nawiedzonym", można w prozie życia wsadzić pomiędzy baśniowe księgi. Żyjesz bracie zgodnie z zasadami, harujesz, starasz się, troszczysz się, a ona ci rogi przyprawia. I dowiadujesz się o tym, gdy po zmęczonym dniu pragniesz przyłożyć prawy policzek do jej lewego. Tak właśnie poczuł to jeden z moich kumpli. Brzydzę się czymś takim. Głęboko wierzę, że w gronie Słuchaczy(ek) nawiedzonego studia są tylko ludzie zacni. Porządni, a nawet jeszcze porządniejsi ode mnie - cytując pewnego alkoholika z wczoraj wyemitowanego powtórkowego 209 odcinka Kiepskich.


Andrzej Masłowski


RADIO AFERA 98,6 FM (Poznań) - także w internecie !!! - www.afera.com.pl

"NAWIEDZONE STUDIO",
w każdą niedzielę od godz. 22.00 do 2.00
(4 godziny na żywo!!!)

===============================

"BLOG NAWIEDZONEGO"
oraz
"BLOG TYLKO O PŁYTACH CD i LP