sobota, 7 czerwca 2014

SEAN WEBSTER w klubie "Blue Note", piątek 6.06.2014

Wczoraj byłem na koncercie mało znanego bluesmana Seana Webstera. Białego na ciele, a czarno-białego duszą. Koncert na siedząco - przy stoliczkach, tak dla około stu osób.
Sean Webster plus gitarzysta rytmiczny, basista oraz perkusista - oto kwartet Sean Webster Band. Grali zdecydowanie rockowo, dlatego zamiast określenia blues rock, trafniej byłoby ochrzcić to jako rock blues. Mniej więcej na takie proporcje przekładało się całe to przedstawienie. 
Webster posiada w głosie fajną chrypkę, a co istotne - niewymuszoną. Słychać, że jest fanem mojego ulubieńca Steviego Ray Vaughana, ale i odrobił lekcje z J.Hendrixem, Cream, Sam & Dave czy Deep Purple, których wraz z zespołowymi kolegami nawet cytował.
Po raz kolejny przekonałem się co oznacza nazwisko, wizerunek sceniczny, itp ... Sean Webster nie wygląda na gwiazdę rocka, ubiera się przeciętnie (zwykła koszula z kołnierzykiem lub po przebraniu prosta jednobarwna bluza), nie jest wytatuowany, nie rżnie w słowach kogoś innego,... - jest naturalny i bardzo brytyjski, co nie do końca pomaga mu przy zdecydowanie amerykańskim stylu gry. Jestem przekonany, że jakiś kapelusz, trochę biżuterii i ewentualnych dziar na ciele, pomogłoby mu zbratać więcej miłośników gatunku, którzy na takich koncertach wlewają w siebie hektolitry whisky, zamiast rozpychającego bebzon piwska. Być może to niuanse, ale tak to chyba działa.
Bardzo fajnie słuchało się tej muzyki, nawet głupio było przy niej usiedzieć. Tryskająca energią twórczość Webstera (i jego bandu rzecz jasna) wywoływała należyte reakcje, ludzie klaskali, tupali, rytmicznie się wyginali, słowem - tak jak trzeba. Jak ktoś lubi S.R.Vaughana, J.Healeya czy K.W.Shepherda, na pewno dobrze się bawił. To były odpowiednie rytmy, bliskie tamtych brzmienia, polot, energia, a nawet całkiem niezła wirtuozeria.
Szkoda tylko, że przy firmowym stoliku z płytami świeciło pustkami. Być może cena 40 zł za kompakt mało znanego artysty nikogo nie skusiła do zakupu. Na stoliczku nie tylko widniał album Webstera z kolekcją jego dokonań za ostatnich dziesięć lat działalności, ale i zauważyłem dwa tytuły Krzesimira Dębskiego, a i jeszcze kilka innych tematów.
Miałem dobry podgląd na całe to przedstawienie, siedząc z moim serdecznym i zarazem "koncertowym" kumplem Peterem, praktycznie na samym końcu klubu. Było świetnie słychać, a także widać każdą reakcję dochodzącą ze sceny czy z publiczności.
To był miły i bardzo ciepły wieczór w towarzystwie dobrego i zdecydowanie rockowego bluesa.
Szkoda, że tak utalentowany muzyk pozostaje niemal anonimowym w bluesowym świecie.

P.S. Koncert, który zaplanowano na godzinę 20-tą, opóźnił się o około pół godziny, za to potrwał z niewielką kwadransową przerwą do okolic 23-ciej.

























Andrzej Masłowski


RADIO AFERA 98,6 FM (Poznań) - także w internecie !!! - www.afera.com.pl

"NAWIEDZONE STUDIO",
w każdą niedzielę od godz. 22.00 do 2.00
(4 godziny na żywo!!!)

===============================

"BLOG NAWIEDZONEGO"
oraz
"BLOG TYLKO O PŁYTACH CD i LP




===========================================
===========================================