niedziela, 8 czerwca 2014

BROTHER FIRETRIBE - "Diamond In The Firepit" - (2014) -

BROTHER FIRETRIBE - "Diamond In The Firepit" - (SPINEFARM RECORDS) - 
*****

Recenzując wydawnictwa płytowe zapewne niejednokrotnie popadam w nadmierne zachwyty, jak i z drugiej strony w niesprawiedliwą skłonność do miażdżenia rywala. Zawsze jednak na daną chwilę bywam sprawiedliwy, idąc tylko za głosem serca. Być może i tym razem poniesie mnie entuzjazm i chwilowe oczarowanie, lecz najnowszy i trzeci zarazem długograj Finów z Brother Firetribe jest po prostu rewelacyjny. Mógłbym do tego celu użyć tuzina przymiotników, a i tak nie oddałbym tego co czuję słuchając "Diamond In The Firepit".
Muzyka rockowa ma sens tylko wówczas, gdy słuchacza ponoszą emocje, jeśli zaś górę nad nimi bierze encyklopedyczna wykładnia lub obrona pracy doktorskiej, to lepiej założyć frak i udać się na ziewy do filharmonii.
Znam ten zespół prawie od początku, a kibicuję mu również z uwagi na fantastycznego wokalistę Pekka Ansio Heinego, którego nasłuchuję także w świetnej grupie Leverage. Zdaję sobie sprawę, że dla większości odbiorców Brother Firetribe najważniejszą postacią będzie tutaj raczej sprawny gitarzysta Emppu Vuorinen - na co dzień związany z grupą Nightwish. Zapewniam fanów melodic hard rocka, iż muzyka naszych dzisiejszych bohaterów nie ma nic wspólnego z twórczością tamtego o wiele bardziej znanego bandu, uprawiającego symfoniczny metal.
To co czynią Brother Firetribe stanowi za przykład perfekcyjnej melodyjności i to z jej dorobku powinni korzystać mniej utalentowani muzycy, którym marzy się szybka sława zdobywana podczas jednego wieczoru na jakichkolwiek festiwalowych deskach.
To, że grupa potrafi komponować piosenki, które przeganiają z życia wszelakie koszmary, czyniąc je sensownym, wystarczy odpalić na pełny regulator choćby finalizujący poprzednią płytę genialny "I Am Rock", bądź z debiutanckiego longplaya prześliczny "Love Goes Down". Oczywiście nie umniejszając wielu innym, jednak trzeba coś wybrać na dobry początek.
Na najnowszej płycie jest kilka tak nośnych refrenów, iż ludzie "cierpiący" na nadmierną podnietę, powinni ich wręcz unikać, by z wrażenia nie przenieść się przedwcześnie na Abrahamowe łono.
Absolutnym klejnotem wydaje się być "For Better Or For Worse". Tak chwytliwej melodii nie słyszałem już dawno. Trudno się wręcz od niej uwolnić. To takie cztery minuty, które należałoby obowiązkowo wypisywać na receptach dla wszelakiej maści zrezygnowanych czy jakkolwiek powątpiewających. Coś absolutnie obłędnego! Ale to nie wszystko, posłuchajcie Państwo "Love Is Not Enough", "Edge Of Forever", "Trail Of Tears" czy "Reality Bites", a wasze życie nabierze rumieńców.
Wypada pochwalić grupę jeszcze za niezwykle udaną przeróbkę kompozycji "Winner Takes It All" - autorstwa Giorgio Morodera, którą w 1987 roku zaśpiewał Sammy Hagar (ówczesny wokalista Van Halen). Piosenka była wówczas ozdobą świetnej ścieżki dźwiękowej do filmu "Over The Top".
Poleciłem tylko kilka tytułów, ale każde sprawne ucho szybko pochłonie wszystkie pozostałe.
No i proszę bardzo, nie trzeba żadnego przerostu formy nad treścią, by uzyskać niesamowity efekt finalny. Wystarczyły tylko dobry głos, jedna gitara, bas, instrumenty klawiszowe i niewielkich kilka gardeł poproszonych o chóralną oprawę - ciągnącą się gdzieś ot tam..., za horyzont ....
Genialna płyta, pomimo iż stworzona prostymi środkami i dla masowego odbiorcy.


Andrzej Masłowski


RADIO AFERA 98,6 FM (Poznań) - także w internecie !!! - www.afera.com.pl

"NAWIEDZONE STUDIO",
w każdą niedzielę od godz. 22.00 do 2.00
(4 godziny na żywo!!!)

===============================

"BLOG NAWIEDZONEGO"
oraz
"BLOG TYLKO O PŁYTACH CD i LP