Kolega przed obiadem napisał: "...dzisiaj i w następne niedziele, to chyba tylko kobietki będą słuchać twojej audycji..." Obawiam się, że się bąbnął - kobietki też lubią futbol. Poza tym, zbyt wiele płci pięknej nie słucha nawiedzonego studia, bo prowadzący nie należy do dżentelmenów, podlizywaczy, nie obrzuca kwiatami, słowem chamidło jedno wielkie, które ma własne zdanie i nigdy nie ulega pod naporem kobiecego topora. Lubi mieć własne poglądy i żadna nawet najbardziej pobudzająca zmysły istota nie jest w stanie mu ich zmienić.
Nawiedzony nie jest kapciarzem i włazidupem, przez co ma tylko kilka koleżanek, ale za to na najwyższym poziomie. Żonę także.
Nawiązując do najbliższych niedziel, otóż wcale nie dziwię się kibicom, na ich miejscu postąpiłbym identycznie. Nikogo zatem nie namawiam do słuchania nawiedzonego studia w najbliższym czasie. Mam jednak nadzieję, że od 20 lipca będziemy się już spotykać normalnie.
Ktoś mnie zapytał jakoś tak ostatnio, czy z racji nadchodzącego 20-lecia nawiedzonego studia planuję jakieś specjały lub nie daj Boże nagrody? Oczywiście, że nie planuję. Jeśli do czegokolwiek może dojść, to jedynie w przypływie jakiejś spontaniczności. Nagród i konkursów nie będzie, ponieważ nie jestem żadną Eską czy inną straszną rzeczą. Poza tym, otrzymuję miesięcznie ledwie kilka gratisowych płyt - i są to płyty bardzo mnie interesujące - tak więc nie mam ochoty się ich pozbywać.
Mundial jest wspaniały. Oglądam, oglądam ... - niemal wszystko co możliwe, no bo o ile jestem nocnym markiem, to o trzeciej w nocy nie dam rady rozpoczynać meczu.
Nie będę Państwu opisywać wrażeń po każdym piłkarskim dniu, wiem jakie to musiałoby być denerwujące - codziennie (chcąc - nie chcąc) o tym czytać.
Za dziewięć dni Iron Maiden. Odliczam godziny. Nie planuję być na całości. Odpuszczę Ghost i być może Slayer (zresztą nie jestem ich fanem). Zbyt długo to wszystko. Pięciu godzin nie wystoję w moim wieku. Niestety latka lecą, także sił starczy na około 3 godziny i nie mam zamiaru ich tracić już w przedbiegach, a jedynie na samym deserze.
Ponoć Black Sabbath wypadli bardzo dobrze, a i następnego dnia Aerosmith wcale nie gorzej. Tak mówią ludzie, którzy byli, widzieli i słyszeli. Ktoś tylko narzekał, że Steven Tyler nie wszystko należycie wyciąga. Mój Boże, przecież ten facet już od jakiegoś czasu jest zdrowo po trzydziestce. Na koncerty nie chodzi się delektować dźwiękiem , tylko ujrzeć swych ulubieńców. Nie wszyscy to rozumieją i oczekują jakości idealnej jak z kompaktu - w sterylnie wygłuszonym domowym gniazdku.
Oczywiście, ja także lubię dobrą jakość, ale nie przesadzajmy. No chyba, że przypomnę sobie ub.roczny Collage u Bazyla, to co innego, ale realizator tamtego koncertu powinien pójść za kratki.
Właśnie dobiega końca suita "The Turn Of A Friendly Card", słońce zapukało do mego okna, termometr przyjaźnie nitkę rtęci wysunął ku górze, zakładam więc trampki i idę się przejść - co zresztą Państwu także polecam. Tylko nie na te cholerne rowerki, które się tylko plączą pod nogami.
Andrzej Masłowski
RADIO AFERA 98,6 FM (Poznań) - także w internecie !!! - www.afera.com.pl
"NAWIEDZONE STUDIO",
w każdą niedzielę od godz. 22.00 do 2.00
(4 godziny na żywo!!!)
===============================
"BLOG NAWIEDZONEGO"
oraz
"BLOG TYLKO O PŁYTACH CD i LP