piątek, 26 sierpnia 2022

the nature of the beast

April Wine "The Nature Of The Beast"
1981 Aquarius Records
(AQR 530 / Made in Canada)

W 1981 roku "Sign Of The Gypsy Queen" wybrzmiało niczym smak wolności. Tym bardziej, bo i ktoś ze starszych kolegów uświadomił, że bohater piosenki zachęca: osiodłaj konia i gnaj przed siebie wraz z szybkim, silnym zachodnim wiatrem. Wyobrażałem sobie wędrówkę w nieznane, pełną przygód i tylko takiej oto muzyki. Wizja nieskrępowanej egzystencji dla młodego człowieka to przecież coś, o co walczyło większość moich muzycznych bohaterów. A więc tak, i jeszcze raz tak.
Kanadyjczycy z April Wine mieli już nieco na koncie, "The Nature Of The Beast" to album z ugruntowanego okresu ich popularności, zarazem pierwszy, od którego jako szesnastolatek rozpoczynałem z ekipą przygodę. I dopiero po latach kapnąłem się, iż wspomniane "Sign Of The Gypsy Queen", to nie ich piosenka. Ale nieważne, brzmiała jak ich i do dzisiaj tak ją traktuję. To było granie pod znaną mi wcześniej amerykańskość, typu Styx, Kansas czy Boston, a więc to było to! Oszalałem od pierwszego posłuchania, do dzisiaj trzyma i nie przewiduję amnestii.
"Sign Of The Gypsy Queen" wciąż nosi 'brzemię' wizytówki grupy, i chyba nie tylko ja tak uważam. Do teraz zdarza się, że na hasło "April Wine" ludzie, jako pierwszą, wymieniają jej tytuł, dopiero później biorą się za pozostałe dokonania. I pewnie też trochę niesłusznie, albowiem "Sign..." to lekki, niczym dmuchnięcie zefirku rockowy przebój, a przecież ekipa Mylesa Goodwyna i Briana Greenwaya grała z kopa, solidnego rocka, a im wcześniej, tym bardziej hard. Wiadomo, wszyscy Amerykanie (a Kanadyjczycy też przecież nimi są) z czasem łagodzili brzmienie. Inaczej nie zechciałoby ich żadne radio. Tak też April Wine nie stawiali się, nie szli pod prąd i na każdą kolejną płytę pletli numery przychylne pasmom FM.
Płytę w radiowej sferze reprezentowały, wyciągnięte już przed szereg "Sign Of The Gypsy Queen" (Lorence Hud cover) oraz przepastnej urody ballada "Just Between You And Me". Dzięki nim cały album zyskał w kraju klonowego liścia Status podwójnej Platyny, zaś w USA sprzedaż przekroczyła magiczną liczbę jednej bańki, a więc liczby, o jakiej obecnie mało kto może pomarzyć. Grupa też efektownie prezentowała się na scenie, co poskutkowało wieloma wspólnymi koncertami z największymi tamtych czasów, jak choćby Loverboy, Krokus, a nawet King Crimson - do czego doszło przy ich "Dyscyplinie". Co za czasy. Niewiarygodne, prawda? Jednak nie dziwmy się przygarnięciu pod kołderkę Roberta Frippa, wszak April Wine wyrazem sympatii dla jego zespołu dwa lata wcześniej przerobili "Schizofrenika 21 Wieku". Czyn ten został utrwalony na wcześniejszym albumie.
Ogromnie lubię "The Nature Of The Beast", jak równie niemal całych April Wine. Posłuchajcie koniecznie. Na dobry początek polecam numery: "Future Tense", "Wanna Rock" oraz otwierające całość "All Over Town" - w tym ostatnim Myles Goodwyn śpiewa pod Geddy'ego Lee z Rush. Serio, bez cienia przesady. 

==========
pozycje na listach:

styczeń '81 - singiel "All Over Town" / "Crash And Burn" - nienotowany w Europie i Stanach

styczeń '81 - album "The Nature Of The Beast" - 48 miejsce w UK / 26 miejsce w US

marzec '81 - singiel "Just Between You And Me" / "Big City Girls" - 52 miejsce w UK / 21 miejsce w US

czerwiec ' 81 - singiel "Sign Of The Gypsy Queen" / "Crash And Burn" - w UK nienotowany / 57 miejsce w US, gdzie singiel wydano miesiąc wcześniej
==========

a.m.