wtorek, 2 sierpnia 2022

growin' up too fast

Billy Rankin "Growin' Up Too Fast"
(1984 A&M Records)
AMLH 64977 / Made in Holland

Nie jest to nic niezwykłego, niemniej wielbiciele Nazareth powinni poznać.
Billy Rankin pojawił się w Nazareth na dwóch tej grupy etapach i okazał się solidnym wzmocnieniem. Najpierw za gitarowego panowania Manny'ego Charltona, a później tuż po opuszczeniu przez niego zespołu. Ostatnio dużo słucham Nazareth, jakoś ciężko pogodzić się z odejściem kolejnego lubianego muzyka, nawet jeśli od dawna Manny'ego nie było w tak istotnej dla mnie grupie - ostatni album, jaki nagrał z dawnymi kolegami, to "Snakes 'N Ladders".
Ale na dzisiaj nie Manny Charlton, lecz Szkot Billy Rankin. Na co dzień gitarzysta, choć uczelnianym pejczem wyedukowany wiolonczelista. Legitymizuje się skromnym fonograficznym dorobkiem, zarówno we wspomnianych Nazareth, co na gruncie solowym. Warto jednak poznać jego autorski debiut "Growin' Up Too Fast". Choćby z uwagi na ciekawą i ostatecznie nieodległą stylistycznie interpretację Nazareth'owej ballady "Where Are You Now". Pierwowzór na o rok wcześniejszym albumie grupy "Sound Elixir". Billy Rankin notabene na nim wystąpił. No i jest w tej piosence piątym do pary współkompozytorem. I nie ukrywajmy, Billy nie dysponował wokalnym zadziorem Dana McCafferty'ego, tak też i cały ten song, za sprawą jego skromnych oktaw, w tej wersji też nie darł szat. Ale, że to lubiana melodia i z Nazarethowego songbooka, dobrze ją niekiedy mieć pod ręką. Rolą Rankina nie było jednak popisywanie się przy mikrofonie, a raczej eksponowanie wieloinstrumentalnych umiejętności. Posiadał je niepodważalnie w zakresie gitary, co również pianina oraz perkusji, no i okazjonalnie bywał sprawnym kompozytorem. Gitara jednak przede wszystkim. Jej supremacja gwarancją zaakcentowania w większej dozie ciekawej techniki, potencjału w dziedzinie wachlarzu brzmień, fajnych zagrywek, przeróżnych kombinacji - wszystko warto poznać.
A co do kompozycji, weźmy przynajmniej dwie pierwsze od brzegu - zrytmizowane i chwytliwe "Baby Come Back" oraz o podobnych walorach, aczkolwiek jeszcze żywsze "Rip It Up". Oba fragmenty porywające, przebojowe, na rock'n'rollową nutę, przy czym, w tym drugim na dodatkowej gitarze Zal Cleminson - w latach 70's członek The Sensational Alex Harvey Band. I mniej więcej pod znakiem takiego oto lekkiego rocka upływa cały ten album. Kłania się synonimiczny wachlarz emocji, co u równie wyluzowanego Nicka Lowe'a, a może i też nieodległego w rockowych zamiarach Dave'a Edmundsa. A to chyba niezła rekomendacja.
Polecam jeszcze zwrócić uwagę na domykające całość nagranie "Burning Down". Dwa lata później przerobił je Meat Loaf i wsunął w doskonały album "Blind Before I Stop". Tu wychodzi klasa na korzyść Klopsika, który dodał tej kompozycji dramaturgii, większej swobody, przestrzeni oraz ciekawszej aranżacji. Przepraszam Billy, ale Twoja wersja brzmi trochę jak demo. Aczkolwiek demo, którego nie unikajmy.
Nie słyszymy za dużo, a może nawet wcale, czy to w prasie czy radio o Billy'ym Rankinie, bo i też nigdy muzycznych cudów ten nie dokonał. Mocno niekonsekwentnie przebiegała cała jego kariera. Niekiedy pełna nadziei, co i mnogości zwątpień. A gdy mu na polu twórczym zupełnie nie szło, bywał jak ja, prezenterem radiowym. Niekiedy w paśmie śniadaniowym, innymi razy rozprawiał o rocku w jednej z korpo'radiostacji. Tak, jak materiału starczało. Ciekawe, czy w radio mógł sobie podidżejować, jak ja, bez jakichkolwiek w studio elementów obcych. Wtedy dopiero radiowanie ma sens.
Ale ale... Rankin przez cały czas, i dożywotnio, będzie współwłaścicielem petardowej ballady "Dream On". Nieustanie pobierając tantiemy, co uczyni jedno ze znaczących poczuć finansowego bezpieczeństwa. I wiecie co, Drodzy Państwo, wciąż lubię ten utwór, nie znudził mi się, lubię też całą płytę "2XS", jednak ta na rynku przepadłaby z kretesem, gdyby właśnie nie "Dream On". Bo nie wiedzieć czemu, Nazareth jak Scorpions, radiowcy umyślili sobie jako zespoliki od balladek. A bywa czasem też tak, jedna piosenka, zmienia się wszystko. "Dream On" z podziałem na sześciu, albowiem akurat przy "2XS" ten jeden jedyny raz Nazareth okazali się sekstetem - obok piątego Billy'ego Rankina, grupa zafundowała sobie klawiszowca Johna Locke'ego (w przeszłości muzyka psychodelicznych Spirit), a przecież pod "Dream On", jako 'skomponowane przez', podpisano: Nazareth. Inna sprawa, że Rankin ma tu wkład największy, przecież wymyślił tę melodię, tylko później na lata włożył do szuflady.

a.m.