"NAWIEDZONE STUDIO"
z niedzieli na poniedziałek, z 11 na 12 października 2020 - godz. 22.00 - 2.00
RADIO "AFERA", 98,6 FM (Poznań)
www.afera.com.pl
realizacja: Majka Chaczyńska
prowadzenie: Andrzej Masłowski
cotygodniowy wstępniak
STEVE HACKETT - Sierra Quemada /z albumu "Guitar Noir", 1993/
AXEL RUDI PELL "Sign Of The Times" (2020) - najnowszy album Pella typowy, rozpisany wedle dawno ustalonego schematu, z gwarantowanym podziałem na ilość zawrotnych prędkości, ballad oraz młotów pneumatycznych, ale tym razem nadarzył się jeszcze jeden wyjątek - nagranie "Living In A Dream". Heavy wchodzi tu w symbiozę z rozleniwionym reggae, a obok tradycyjnie rozkręconej gitary szefa całej tej orkiestry, niemało do powiedzenia mają jeszcze organy, a także w miarę zróżnicowany śpiew zazwyczaj niewychylającego się poza szablon jednolitości Johnny'ego Gioeliego. Kapitalna piosenka, której trzeba słuchać głośno, a nawet jeszcze głośniej.
- Living In A Dream
VAN HALEN "Van Halen" (1978) - wciąż z powodu śmierci Eddiego Van Halena jestem na haju, dlatego powinienem poświęcić mu wszystkie cztery godziny. Powinienem, lecz po trzydziestu tygodniach niewoli poczułem się wczoraj niczym spuszczony po latach cierpień psiak z łańcucha, który w moment pragnie nadrobić stracony czas. Dlatego musiałem delektować różne smaki, na większe kęsy ekwilibrystycznego talentu Eddiego przyjdzie jeszcze czas.
- Eruption
- You Really Got Me - /The Kinks cover/
BROTHER FIRETRIBE "Feel The Burn" (2020) - czekałem na ten album prawie tak samo, jak za dawnych lat na upragnione: "idźcie, ofiara spełniona". A, że warto było czekać, chyba rozumie się samo przez się.
- Arianne
- Bring On The Rain
BON JOVI "2020" (2020) - dawno Bon Jovi nie nagrali tak dobrej płyty. Szkoda tylko, że nie wywołuje ona w Polsce większych emocji. W Anglii, Niemczech czy Japonii, pierwsze dziesiątki notowań, a ulice amerykańskich metropolii dosłownie zabilbordowano wizerunkiem muzyków oraz ich najnowszą albumową okładką. A u nas? Gdy po tygodniu od światowej premiery ponownie odwiedziłem jeden z Empików, te same dwa egzemplarze, jak postawiono w dniu premiery, tak dzielnie przetrwały na swym posterunku. No bo kto dzisiaj zasłuchuje się w Polsce Bon Jovi - a tym bardziej z kompaktu?
- Story Of Love
DUKES OF THE ORIENT "Freakshow" (2020) - ex-Asia'owy John Payne plus partner Lany Lane, Erik Norlander. Ależ się fajnie dobrali. Panowie kumają się równie dobrze, co fuzja półmetrowych frędzli makaronu z sosem bolognese. Niebawem płytę zrecenzuję, więc na ten moment przytnę nieco jęzora.
- The Ice Is Thin
- The Monitors
DEEP PURPLE "Whoosh!" (2020) - znakomity album. Z każdym kolejnym tygodniem wydaje się tylko lepszy i jeszcze lepszy. Moje niedawne wobec niego cztery gwiazdki, to chyba ciut za surowo. Ale myślę, że piątą brakującą na pewno dorobi czas.
- Throw My Bones
- Nothing At All
ONE DESIRE "Midnight Empire" (2020) - identycznie, jak Brother Firetribe, też Finowie, i też klawiszowo-gitarowi miękcy hardrockowcy. Pomimo, iż zestawienie "hard" a "miękki", gryzie nieprzyjemnie, niczym turecki szetland. Kilka osób zaraziłem tą konkretną muzyką, a wszystkich odpornych przestrzegam jednak, nie przed kowidem, a przed nowym wyziewem Luxtorpedy.
- After You're Gone
JOHN ANDERSON "Years" (2020) - kto wie, być może nawet album roku. Dan Auerbach z The Black Keys perfekcyjnie wyczuł tego legendarnego folk/country'owca, i dopisał się do jego zreasumowania. Powstała płyta, nie tylko z pięknymi balladami, ale też bijąca głębią spostrzeżeń oraz życiowych refleksji. Album raczej dla seniorów. Ludzi, którzy wiedzą, czego i jak od życia wymagać.
- I'm Still Hangin' On.
- Celebrate
- Years
- You're Nearly Nothing
OUTLAWS "Dixie Highway" (2020) - tytuł pierwszego nagrania wszystko wyjaśnia. I choć przez szeregi grupy przewinęło się więcej ludzi, niż liczy alfabet khmerski, to muzyka tych Jankesów wydaje się bez zmian. Banici zapewne przypadną do gustu wszystkim rozkochanym w twórczości Lynyrd Skynyrd, Molly Hatchet, Marshall Tucker Band, itp. formacji. To rozkołysany southern rock, na trzy gitary i dwie perkusje, a u wokalisty Henry'ego Paula czuć, że oprócz The Allman Brothers Band i tym pokrewnych, blisko mu też do śpiewania w duchu Wishbone Ash czy J.J. Cale'a. Klasa!
- Southern Rock Will Never Die
- Dark Horse Run
SNOWY WHITE AND THE WHITE FLAMES "Something On Me" (2020) - ex-współpracownik Petera Greena, ThinLizzy'owego Phila Lynotta czy Pink Floyd, a i odosobnionego Rogera Watersa. Sukcesywnie nagrywa wysokiej klasy białe blues-rockowe albumy, o dostrzegalnej angielskiej flegmatyczności i pewnej elegancji. Zawsze jest trochę miejsca na odjazdy jazzowe czy funkowe, a więc wszystko się zgadza, bo i tutaj tego nie zabrakło. W posmutniałym "Another Blue Night", Snowy śpiewa: "czuję ciemność w mym sercu, gdy słońce zachodzi", a gdzieś dalej jeszcze: "czas wlecze się, jak urwane skrzydło, wiem, co to uczucie samotności". Wszystkiemu towarzyszy jedyna w swoim rodzaju gitara - i tego opowiedzieć nie sposób, trzeba posłuchać. Ta bardzo świeża płyta wleciała do mego życia tak niespodziewanie, że zastała mnie niemal bez spodni. Jak ja lubię takie niespodzianki.
- Another Blue Night
- Another Life
BLUE ÖYSTER CULT "The Symbol Remains" (2020) - pierwszy studio album od 19 lat. Nie będę się teraz w niego zagłębiać, od tego osobna recenzja, która niebawem. Jednak już teraz zapewnię, Eric Bloom i jego koledzy na pewno nie skończą pod mostem. Za takie granie Bi Ou Si powinni od rządu stanowego dostać dożywotnią codzienną michę żarcia.
- Tainted Blood
- Nightmare Epiphany
MOON HALO "Chroma" (2020) - krótko po pierwszym pandemicznym zakneblowaniu ust spotkałem się z Piotrem "nie tylko maszyny są naszą pasją", a ten wręczył mi ten oto kompakt. A, że to coś dla mnie, wiedziałem od razu, gdy tylko rzuciło mi się w oczy nazwisko wokalisty, Marc'ka Atkinsona. Uwielbiam tego uduchowionego romantyka i śledzę jego poczynania od czasów kryminalnie niewypromowanej formacji Gabriel. Zespołu, który tradycyjnie skończy na bagnach zapomnienia, jak większość wartościowych i niedupowłazowatych artystów. Ale ludzie o takim stopniu wrażliwości nie potrafią się rozpychać, wazelinować szefom płytowych koncernów i wręczać pod stołem kopert, dlatego ich niekomercyjną twórczość należy samemu wyłapać. Rzecz dla tych, którzy wiedzą, co w muzyce najpiękniejsze.
- Chroma
- The Veil
PAUL WELLER "On Sunset" (2020) - to też jedna z moich płyt tego roku. Odsyłam do recenzji, jaką popełniłem 2 sierpnia br. Poczytajcie, nie każcie się powtarzać.
- Mirror Ball
V/A "Musikexpress 07/18" (2018) - CD załącznik do jednego z niemieckich muzycznych magazynów. Sampler jakich dziesiątki wytłacza się każdego roku, a jednak tym razem trafiła się perełka. Kompletnie nieznany mi dotąd młody Berlińczyk, mający już na swym koncie dwa albumy (po jednym anglo- oraz niemieckojęzycznym), no i właśnie z tego nowszego pełna uroku piosenka poprowadzona w katarynkowym tempie, z watą cukrową wbitą w nagłówek. Jak będę w Berlinie koniecznie muszę zdobyć cały album.
TRISTAN BRUSCH - Zuckerwatte
JON ANDERSON "1000 Hands" (2020) - materiał na ten album tworzył się przez kilka dekad, w międzyczasie nawet niektórzy występujący tu muzycy umarli (Chris Squire czy Larry Coryell), a więc jest to taki kilkupokoleniowy misz masz - zdałoby się pomyśleć. Nic podobnego, "1000 Hands" to skonsolidowany zestaw wysokooktanowych piosenek, pięknie zaśpiewanych, bogato zaaranżowanych i równie przejrzyście zinstrumentalizowanych, a jedynie tylko z kilkoma produkcyjnymi niedoskonałościami.
- Activate - (gościnnie m.in. IAN ANDERSON z Jethro Tull, ex-Kansas'owy ROBBIE STEINHARDT, ale też gitarzyści: PAT TRAVERS, LARRY CORYELL, STEVE MORSE oraz TOMMY CALTON)
KENNY ROGERS "Greatest Hits & Love Songs" (2007) - kompilacja. Kenny umarł 20 marca, a więc w moment po zablokowaniu radia. Nie zdążyłem mu oddać hołdu, więc dopiero wczoraj zaszła taka możliwość. Cieszy mnie, że Was Kochani Nawiedzeni zaskoczyłem. Mało kto znał takiego niecountry'owego Kenny'ego, w dodatku oprócz śpiewu, także grającego na basie, i to jeszcze w psychodeliczno-rockowej formacji - The First Edition.
- Just Dropped In (To See What Condition My Condition Was In) /singiel 1967/
RUPERT HINE "The Deep End" (1994) - nieodżałowana postać. Genialny producent, klasowy instrumentalista i charakterystyczny wokalista. Jego odejście poruszyło mnie, jak utrata kogoś bliskiego. Ciekaw jestem, ilu ludzi kojarzy Ruperta Hine'a, jako postać stojącą za sukcesami Chrisa De Burgha, Howarda Jonesa, The Fixx, Sagi, Boba Geldofa czy Rush. Niebawem przypomnę jego "Immunity". Płytę, na której gościnnie pośpiewała Marianne Faithfull, a na bębnach epizodycznie zabawił Phil Collins.
- You Can't Be Chased (Until You Run Away)
TIM BOWNESS "Late Night Laments" (2020) - przejmujący, raczej elektroniczno-klawiszowy album, który jednak należy do stajni rocka. Trudno uwolnić się od skupionego, błogiego, niemal rozmodlonego głosu partnera Stevena Wilsona z No-Man, ale też trzeba uważać, by nie przesiąknąć smutną atmosferą tej płyty.
- Never A Place
THE PINEAPPLE THIEF "Versions Of The Truth" (2020) - smutny, niemal dramatyczny finał niezłego nowego albumu Ananasowego Złodzieja. Trochę niebezpiecznie zapodawać w napisy końcowe taką muzykę, ale wierzę, że wszyscy po wczorajszym dobrze się wyspaliśmy.
- The Game
Rupert Hine |
Andrzej Masłowski
"NAWIEDZONE STUDIO"
w każdą niedzielę, godz. 22.00 do 2.00
na 98,6 FM Poznań lub www.afera.com.pl
"Nawiedzone Studio dla tych, którzy wiedzą, co w muzyce najpiękniejsze"
===========================
===========================
na dzisiaj jeszcze smoki ...
Można, jeśli ktoś uważa za stosowne, posłuchać "Smoke On The Water", albo obejrzeć "Dragonball".