Po premierze filmu "Tylko nie mów nikomu" Ziobro powołuje zespół prokuratorów. Na miejscu twórców tego dokumentu nie liczyłbym na prześwietlanie tylko samych kościelnych zwyrodnialców.
Do pewnego momentu spekulowaliśmy w temacie pedofilii, jednak z czasem ujawniano coraz więcej dowodów, aż pod ich wpływem zaczęto docierać do zeznań ofiar, później do konfrontacji z ich katami, aż powstał wstrząsający "Spotlight". Film dał przepustkę do, powiedzmy swobodnego "Kleru", a teraz do wstrząsającego "Tylko nie mów nikomu". W chwili, kiedy piszę te słowa, obejrzało go ponad osiem milionów ludzi. Biorąc zatem pod uwagę statystyczną czteroosobową rodzinę, zagościł on niemal w każdym domu. Oczywiście nie pokonamy zaścianka, z gatunku: "mnie to nie interesuje", albo hierarchów kościelnych, w rodzaju Apb. Głodzia: "byle czego nie oglądam". Czemu nie dziwi mnie, że tego "byle czego" nie ogląda byle ktoś. O pośle Gryglasie, pod wpływem jego gorącego komentarza ledwie wspomnę, choć w zasadzie nie warto tykać judasza, który oszukał wyborców Nowoczesnej, po czym szujowato przetransferował się do PiSu. Ale ten mały człowiek już w tym swoim seplenieniu, z fałsza jedzie na odległość. Że też nikt się na nim wcześniej nie poznał. Chyba tylko ja posiadam cenny dar wyłapywania tego typu ludków.
Dokument braci Sekielskich nie pozostawia złudzeń. Nareszcie znaleźli się odważni, którzy próbują wydobyć ropę z wrzodu na dupie Kościoła. Kościoła pełnego hipokryzji, który w swych szeregach latami skrywał i zatajał sprośne uczynki ludzi w sutannach. Ludzi, którzy pod płaszczykiem powszechnego zaufania dokonywali cielesnych zbrodni.
Trzeba obejrzeć ten dwugodzinny dokument. Każdy z nas, bez wyjątku. Wierzący i niewierzący. Pójdę dalej, powinno się go obowiązkowo pokazywać w szkołach. Tak, by podnieść stopień świadomości o molestowaniu i wykorzystywaniu seksualnym. O krzywdach na ludziach, którzy dopiero niedawno otrzymali klimat do opowiadania o własnych przeżyciach. I oby o dzisiejszych molestowaniach nie trzeba było już czekać do dojrzałości nowych pokrzywdzonych.
W filmie Sekielskich dowiemy się, dlaczego przez tak długi czas ofiary milczały. Obejrzymy konfrontacje w cztery oczy ofiar i ich katów.
Ksiądz pedofil wznosi się po uczynkach na słowa: "diabeł zbierał to żniwo", podczas gdy ona: "mam koszmary, nie śpię po nocach" - dodajmy: koszmary po upływie kilkudziesięciu lat. Na pożegnanie ksiądz, już dzisiaj starzec: "żałuję". Ona: "to proszę żałować".
Zdjęcie z komunii. Na nim dziewczynka stojąca u boku księdza kata. Wyznaje po latach: "bałam się, że na tym zdjęciu komunijnym, na którym stoję z księdzem, będzie widać, że coś jest pomiędzy nami".
"Nawet się z tego nie spowiadaj" - usłyszało inne dziecko, a jeszcze inny ministrant popełnił samobójstwo.
Pewną opuszczoną parafię, w towarzystwie twórców filmu, zwiedza dawna ofiara. Rozpoznaje poszczególne pomieszczenia, dzisiaj owiane pajęczynami. W zastanym brudzie i smrodzie pozostały także dawne złe duchy. Trzeba wyjść jak najszybciej, choć zapomnieć nie sposób.
W którymś momencie z ust jednego z duchownych pada: "musicie się liczyć z konsekwencjami działań, ponieważ występujecie przeciwko instytucji Kościoła. Poza tym, krzywdzicie człowieka" - mowa o krzywdzeniu księdza pedofila. W innym fragmencie pan arcybiskup Głódź stwierdza, że po zmasowanej nagonce na Kościół, ten doznaje upokorzeń.
Film perfekcyjnie wychwytuje mur, jaki Kościół stawia pomiędzy nie tylko swymi przeciwnikami, ale też wiernymi. My tu, wy tam - taka panuje zależność. Wszelkie datki przyjmujemy chętnie, lecz jeśli masz jakikolwiek problem, nie mamy dla ciebie czasu.
Obejrzyjcie tych biskupów, ale przede wszystkim żyjących i aktywnych, bądź emerytowanych klerykalnych zboczeńców. Spójrzcie na domy boże, jak też na ten lichy w cnocie Licheń. Posłuchajcie zwyrodnialców, co ci mają na swoją obronę, ale nie pomińcie współczuciem pokrzywdzonych. Ich życie zostało mocno nadszarpnięte, niekiedy całkowicie zmiażdżone.
Wiem, że Sekielskich zamiarem było stworzenie filmu dotykającego tylko tego konkretnego problemu w Kościele. Panowie z założenia nie chcieli bezpośredniego na niego ataku, a szkoda. Osobiście uważam, że tej w moim odczuciu ohydnej instytucji należałoby się przyjrzeć dużo uważniej, a i objąć ją identycznymi surowymi paragrafami - dotyczącymi nas wszystkich.
Andrzej Masłowski
"NAWIEDZONE STUDIO"
w każdą niedzielę od godz. 22.00 do 2.00
na 98,6 FM Poznań
"Nawiedzone Studio dla tych, którzy wiedzą, co w muzyce najpiękniejsze"
Do pewnego momentu spekulowaliśmy w temacie pedofilii, jednak z czasem ujawniano coraz więcej dowodów, aż pod ich wpływem zaczęto docierać do zeznań ofiar, później do konfrontacji z ich katami, aż powstał wstrząsający "Spotlight". Film dał przepustkę do, powiedzmy swobodnego "Kleru", a teraz do wstrząsającego "Tylko nie mów nikomu". W chwili, kiedy piszę te słowa, obejrzało go ponad osiem milionów ludzi. Biorąc zatem pod uwagę statystyczną czteroosobową rodzinę, zagościł on niemal w każdym domu. Oczywiście nie pokonamy zaścianka, z gatunku: "mnie to nie interesuje", albo hierarchów kościelnych, w rodzaju Apb. Głodzia: "byle czego nie oglądam". Czemu nie dziwi mnie, że tego "byle czego" nie ogląda byle ktoś. O pośle Gryglasie, pod wpływem jego gorącego komentarza ledwie wspomnę, choć w zasadzie nie warto tykać judasza, który oszukał wyborców Nowoczesnej, po czym szujowato przetransferował się do PiSu. Ale ten mały człowiek już w tym swoim seplenieniu, z fałsza jedzie na odległość. Że też nikt się na nim wcześniej nie poznał. Chyba tylko ja posiadam cenny dar wyłapywania tego typu ludków.
Dokument braci Sekielskich nie pozostawia złudzeń. Nareszcie znaleźli się odważni, którzy próbują wydobyć ropę z wrzodu na dupie Kościoła. Kościoła pełnego hipokryzji, który w swych szeregach latami skrywał i zatajał sprośne uczynki ludzi w sutannach. Ludzi, którzy pod płaszczykiem powszechnego zaufania dokonywali cielesnych zbrodni.
Trzeba obejrzeć ten dwugodzinny dokument. Każdy z nas, bez wyjątku. Wierzący i niewierzący. Pójdę dalej, powinno się go obowiązkowo pokazywać w szkołach. Tak, by podnieść stopień świadomości o molestowaniu i wykorzystywaniu seksualnym. O krzywdach na ludziach, którzy dopiero niedawno otrzymali klimat do opowiadania o własnych przeżyciach. I oby o dzisiejszych molestowaniach nie trzeba było już czekać do dojrzałości nowych pokrzywdzonych.
W filmie Sekielskich dowiemy się, dlaczego przez tak długi czas ofiary milczały. Obejrzymy konfrontacje w cztery oczy ofiar i ich katów.
Ksiądz pedofil wznosi się po uczynkach na słowa: "diabeł zbierał to żniwo", podczas gdy ona: "mam koszmary, nie śpię po nocach" - dodajmy: koszmary po upływie kilkudziesięciu lat. Na pożegnanie ksiądz, już dzisiaj starzec: "żałuję". Ona: "to proszę żałować".
Zdjęcie z komunii. Na nim dziewczynka stojąca u boku księdza kata. Wyznaje po latach: "bałam się, że na tym zdjęciu komunijnym, na którym stoję z księdzem, będzie widać, że coś jest pomiędzy nami".
"Nawet się z tego nie spowiadaj" - usłyszało inne dziecko, a jeszcze inny ministrant popełnił samobójstwo.
Pewną opuszczoną parafię, w towarzystwie twórców filmu, zwiedza dawna ofiara. Rozpoznaje poszczególne pomieszczenia, dzisiaj owiane pajęczynami. W zastanym brudzie i smrodzie pozostały także dawne złe duchy. Trzeba wyjść jak najszybciej, choć zapomnieć nie sposób.
W którymś momencie z ust jednego z duchownych pada: "musicie się liczyć z konsekwencjami działań, ponieważ występujecie przeciwko instytucji Kościoła. Poza tym, krzywdzicie człowieka" - mowa o krzywdzeniu księdza pedofila. W innym fragmencie pan arcybiskup Głódź stwierdza, że po zmasowanej nagonce na Kościół, ten doznaje upokorzeń.
Film perfekcyjnie wychwytuje mur, jaki Kościół stawia pomiędzy nie tylko swymi przeciwnikami, ale też wiernymi. My tu, wy tam - taka panuje zależność. Wszelkie datki przyjmujemy chętnie, lecz jeśli masz jakikolwiek problem, nie mamy dla ciebie czasu.
Obejrzyjcie tych biskupów, ale przede wszystkim żyjących i aktywnych, bądź emerytowanych klerykalnych zboczeńców. Spójrzcie na domy boże, jak też na ten lichy w cnocie Licheń. Posłuchajcie zwyrodnialców, co ci mają na swoją obronę, ale nie pomińcie współczuciem pokrzywdzonych. Ich życie zostało mocno nadszarpnięte, niekiedy całkowicie zmiażdżone.
Wiem, że Sekielskich zamiarem było stworzenie filmu dotykającego tylko tego konkretnego problemu w Kościele. Panowie z założenia nie chcieli bezpośredniego na niego ataku, a szkoda. Osobiście uważam, że tej w moim odczuciu ohydnej instytucji należałoby się przyjrzeć dużo uważniej, a i objąć ją identycznymi surowymi paragrafami - dotyczącymi nas wszystkich.
Andrzej Masłowski
"NAWIEDZONE STUDIO"
w każdą niedzielę od godz. 22.00 do 2.00
na 98,6 FM Poznań
"Nawiedzone Studio dla tych, którzy wiedzą, co w muzyce najpiękniejsze"