wtorek, 30 kwietnia 2019

ROBIN TROWER - "Coming Closer To The Day" - (2019) -








ROBIN TROWER
"Coming Closer To The Day"
(PROVOGUE)

***




Były gitarzysta Procol Harum wydał mnóstwo płyt, jednak te z połowy lat 70-tych, jak "Bridge Of Sighs" czy "For Earth Below", w mojej opinii najlepsze. Warto jednak posłuchać wielu późniejszych, w tym również najnowszej. Bo choć na przestrzeni dekad w obozie tego niecodziennego Londyńczyka zmieniali się wokaliści, a i mieszały sekcje rytmiczne, jego biały Hendrix'owski i szlachetny blues pozostał zębem czasu nietknięty.
Tym razem ze wszystkim rozprawił się już sam Trower. To on całość skomponował, po czym przelał na siebie obowiązki wokalisty, basisty i rzecz jasna gitarzysty, a jedynym pomagierem okazał się perkusista Chris Taggart.
W tytułowym, i jakby pięknie snującym się pod klasyczny numer "Bridge Of Sighs" tytułowym utworze "Coming Closer To The Day", Trower wyjawia, iż choć jest już bliżej końca niż początku, wcale go to nie przeraża. Dlatego wierzę w jego ostatnie, a przeczytane w pewnym wywiadzie zapewnienia, iż granie nadal sprawia mu dużą frajdę. Jednak ostrzegam, niewtajemniczeni dotąd w twórczość Trowera, na
podstawie pulsu tego albumu nie opowiedzą się za wychwyceniem tu nadmiernego entuzjazmu. Nie jest to płyta przebojowa, ani też żaden z tego soczysty i witalny blues, gdzie na plan pierwszy zazwyczaj wysuwają się pełne dialogów gitary. Nic z tego. Trower bywa szorstki, surowy, czasem wręcz garażowy, a przy tym esencjonalny. Nie szasta hybrydami, nie sili na dobór jaskrawych barw, a na przekór wszędobylskiej komercji bez pardonu serwuje supremację wyważonego, snującego i niechlujnego bluesa. Sporo w nim brudu, zaduchu i przygaszonych świateł, lecz właśnie dzięki tym czynnikom całość osiada na osobliwej farmie, gdzie swą pasją Trower latami tkał nieschematyczną estetykę.
Jeśli bez psiknięcia wciągniemy tytułowe, acz lakoniczne i jednocześnie ciekawe "Coming Closer To The Day", i nie mniej wyborne, a usadowione na albumowej mecie "Don't Ever Change" oraz legitymizujące się zapętlonym i takim pod Cream gitarowym motywem "Take Me With You" - z którego wynika, że Trower, który dotarł niemal wszędzie, ciągle ma przed sobą wizytę w La Placie czy Cieśninie Beringa - to reszta dzieła stanie przed nami otworem. Przy czym, nie przegapmy niezłych "Ghosts", "Lonesome Road", "Diving Bell" bądź "The Perfect Wrong".
Płyta ze specyficznym tętnem, które należy wyczuć jedynie we własnym zakresie.







Andrzej Masłowski
 
"NAWIEDZONE STUDIO"
w każdą niedzielę od godz. 22.00 do 2.00

na 98,6 FM Poznań 
 
"Nawiedzone Studio dla tych, którzy wiedzą, co w muzyce najpiękniejsze"
 
  ==================================
 
Grupa na Facebooku:
"Nawiedzone Studio - Słuchacze"