FRANCIS ROSSI / HANNAH RICKARD
"We Talk Too Much"
(earMUSIC)
***1/2
Kim jest Francis Rossi, każdy wie, lecz Hannah Rickard? Proszę zatem otworzyć książeczki albumów Status Quo "Aquostic - Live At The BBC, London, The Roundhouse 2014" oraz "Aquostic II", i już wiemy, że z niej dobra znajoma. Rossiemu na tyle dosadnie przypadła ówczesna współpraca ze sprawną countrującą skrzypaczką, plus akustyczną gitarzystką i wokalistką, iż oboje popadli w kolaborację, czego efektem wydane niedawno "We Talk Too Much". Radosna płyta, z muzyką lekką, do ucha, choć przecież jakby troszkę rockową. I bardzo dobrze, bo przecież trudno byłoby z dnia na dzień Rossiemu wyzbyć się boogie korzeni, jak też z racji jesiennego wieku wbić w emerytalny kaftan, dzięki temu najtrafniej było muzykowi doszlusować do swych preferencji country upodobania, jeszcze mało do niedawna znanej, a zdecydowanie brnącej ku muzycznej Ameryce folkowej Artystki. Owocem spowite pod karczmę dzieło, które choć pobrzmiewa nieco wieśniackim rockiem, przykuwa uwagę szczerością wypowiedzi. Biesiadny wigor asocjacji Rossiego i Rickard wydaje się równie naturalny, co surrealizm Salvadora Daliego.
Albumu "We Talk Too Much" nie obowiązują żadne zakazy, nakazy, tabu, ni zasady komercyjnego rynku. Tą muzyką rządzi szczerość przekazu, nie obowiązują żadne mody, nie dotyka przedawnienie.
Album szczególnie potrzebny Rossiemu, który niedawno stracił muzycznego odwiecznego kompana, w osobie Ricka Parfitta - którego śmierć w wyniku lekkomyślnego zaniedbania zdrowia okazała się głupia, niepotrzebna i zdecydowanie przedwczesna. Chętnie o tym fakcie, jak i o całej na serio oraz wesoło spowitej zespołowej pikanterii, w tym licznych sukcesach, ale i nieuniknionych porażkach, poczytam w wydanej właśnie autobiografii Rossiego "I Talk Too Much" - licząc jednocześnie na jej polską edycję. Pod takim tytułem znajdziemy też na tej płycie piosenkę, której - jak się okazuje - symboliczne "I Talk Too Much", w dechę trafnie koresponduje z albumowym tytułem "We Talk Too Much". Jednocześnie zapewniam, jest to jedna z najładniejszych spośród dwunastu zaserwowanych tu piosenek, i chyba jako jedyna tak wiernie osadzona w atmosferze Status Quo. Niech jednak ów fakt nie postawi jej w roli uprzywilejowanego faworyta, albowiem trudno wobec pełnych czaru "I'm Only Happy", "Rearrange" czy "But I Just Said Goodbye" zanegować kompozytorskie umiejętności Rossiego i Rickard. Choć gwoli ścisłości, w ostatniej z nich, Rossiego na niwie nut wspomógł Bob Young - okazjonalny harmonijkarz Status Quo.
Ten kawał smakowitego country/boogie/rock'n'rolla spotkał się z mało euforycznym przyjęciem światowej prasy, jednak polecam nie brać do serca głosów współczesnych rachitycznych krytyków, którzy jedynie próbują bywać trendy. Polecam "We Talk Too Much" do wszystkiego - do domowego słuchania, do zabawy, a nawet do użytku na świeżym powietrzu. Bo to taka muzyka, która wygrywa barwą, nie techniką - nawet jeśli autentycznie taki Joe Harvey-Whyte nieźle chwilami szusuje gitarową techniką slide.
Andrzej Masłowski
"NAWIEDZONE STUDIO"
w każdą niedzielę od godz. 22.00 do 2.00
na 98,6 FM Poznań
"Nawiedzone Studio dla tych, którzy wiedzą, co w muzyce najpiękniejsze"
==================================
Grupa na Facebooku:
"Nawiedzone Studio - Słuchacze"