czwartek, 18 kwietnia 2019

los a przeznaczenie

Świat nawet nie mrugnął okiem na bombardowania w Strefie Gazy, natomiast z obłudą posuwa się do troski nad spaloną Katedrą Notre Dame. Pięknym muzealnym zabytkiem, który w dzisiejszym świecie pełnym chciwości i nienawiści nie ma już jednak żadnego znaczenia, poza czysto symbolicznym.
Ewentualny Bóg, jaki by musiał być okrutny, gdyby w tak mściwy sposób pragnął nawoływać ludzi do pojednania i umacniania w wierze. Jak dobrze, że nie muszę oddawać komuś takiemu czci.
Jedna strona w pożarze Katedry upatruje karę za laicyzację, LGBT, przyjmowanie uchodźców i odchodzenie od prawdziwej wiary, druga zaś dostrzega pedofilię księży, bogactwo i chciwość kleru oraz obstawanie sądzących po stronie oprawców, nie ofiar. A przecież prawdą poniedziałkowego zdarzenia zwykły przypadek, wynikający z ludzkiego zaniedbania. Żaden Demon, ni Bóg nie maczali w tym palców, a najprawdopodobniej zmęczony robotnik, który zaprószył ogień.
Gdybym szedł podobnym tokiem myślenia powinienem wybrać los kolejnej świątyni za niesprawiedliwe pustki na Magnum czy Dare, a z drugiej strony wznieść jakiś meczet na poczet sukcesów wielokulturowych artystów ze stajni Petera Gabriela, Real World. Strach więc pomyśleć, co spłonie za obecny słuszny bunt nauczycieli lub misję Donalda Tuska w Brukseli. Niestety w XXI wieku nie brakuje ludzi, którzy tkwią w przekonaniach o takich zależnościach.
Katedra zostanie odbudowana, lecz w dużym stopniu będzie to już tylko replika. Podobnie bezwartościowa, co Zamek Królewski w Warszawie czy barokowy kościół w Dreźnie.
Polski rząd rzuca się z pomocą do odbudowy miejsca spalenia Joanny D'Arc, jednak patrząc czego dokonał ze stadniną koni w Janowie, lepiej niech zamilknie.
Współczesny świat słusznie bywa karany przez losowe przypadki. Za szeroko zakrojoną nieczułość, niewrażliwość, chciwość, nienawiść i głupotę. Wykluci egoiści, którzy dzisiaj uzurpują sobie prawo do świata takiego, jaki tylko im wygodny. Takiego według ich wartości, przekonań czy religii. Nie licząc się z uczuciami innych. Wierzący nie tolerują ateistów, jak też innych religii, odmiennych kultur, kolorów skóry czy wszelakich odskoczni od własnego skostniałego umysłu.
Kolega po ostatnich niedzielnych wywodach obraził się na moją krytykę zdrowego stylu życia. Szkoda, że ten sam osobnik nawet nie pomyślał, że to tylko obrona przed takimi jak on. A więc przed ludźmi, którzy każdego dnia pouczają, jak mamy żyć. Nie jedz tego, nie pij tamtego, nie wolno ci tego, a wszystko to tylko z myślą o twoim "dobru". Jakim prawem palacz bywa codziennie narażony na głupie docinki, że skończy z rakiem płuc, a kupujący płyty jest zwykłym frajerem, ponieważ dzisiaj nikt za muzykę nie płaci. Dlaczego mam milczeć, a dobre owieczki, które lepiej wiedzą co mi potrzebne bezustannie plączą się pod nogami.
Ktoś taki nie dostrzega, że wpieprza się w czyjeś życie, buszując bezprawnie po terytoriach zarezerwowanych dla postrzegania czyjegoś szczęścia. I tak samo ludzie wierzący czynią wobec niewierzących. Bo przecież tylko wyznawcy Chrystusa, Buddy czy jakiejś podszytej runem leśnym huby miewają słuszność.
Dlaczego nikt przeciwników wszelakich religii nie zapyta, czy ci nie życzą sobie, by dla przykładu w takie święto bożego ciała, z głośną procesją przemierzającą pod domowymi oknami musieli słuchać zawodzeń peletonu maniaków? Dlaczego czyjaś tradycja musi być moją? Wyobraźmy sobie w takie święto kontrmanifestację. Ci sami "dobrzy ludzie" obrzuciliby ich przeciwników kamieniami, po czym poszliby do spowiedzi i do kolejnej oczyszczającej komunii.
Niedawny poznański maraton biegowy pochłonął kolejną ofiarę. I niech mi tylko ktoś powie, że bieg to zdrowie.
Moda na zdrowy styl życia, w tym bieganie, ogłupiła ludzi. Ciekaw jestem, jak będą za niedługi czas wyglądały stawy i kolana oraz zrujnowane serca, a do tego zwiotczałe, choć na razie jeszcze napięte mięśnie tych biegających bohaterów. Niegdyś mleko także obiecywało wielkość, od niedawna wiemy, że jest bardziej szkodliwe, niż potrzebne.
Paraliżuje się miasto tylko po to, by jakaś grupa zapaleńców w krótkich galotach mogła sobie legalnie pobiegać asfaltami miasta, w którym to mieście jednocześnie brakuje alternatywnych ulic. Zapycha się więc główne arterie, podobnie jak w takie studenckie juwenalia. Może warto tego typu święta urządzać w miejscach peryferyjnych, tak by ludzie, których nie interesują tego typu wydarzenia nie musieli przymusowo brać w nich udział.






Andrzej Masłowski
 
"NAWIEDZONE STUDIO"
w każdą niedzielę od godz. 22.00 do 2.00

na 98,6 FM Poznań 
 
"Nawiedzone Studio dla tych, którzy wiedzą, co w muzyce najpiękniejsze"
 
  ==================================
 
Grupa na Facebooku:
"Nawiedzone Studio - Słuchacze"