THE WAR ON DRUGS - "Lost In The Dream" - (SECRETLY CANADIAN) -
****1/2
Zdaje się, że Amerykanie z The War On Drugs ostatnio trochę zamieszali. Zrobiło się o nich głośno tu i ówdzie. Właśnie teraz przy trzeciej płycie "Lost In The Dream". Czy słusznie? Czas pokaże. Nowe zawsze intryguje, zaciekawia, ... A taką właśnie muzykę - "ciekawą" - tworzy lider, wokalista, gitarzysta i klawiszowiec Adam Granduciel (z jakże swojsko brzmiącym nazwiskiem) plus cała jego pozostała kompania.
To się nazywa - dobre tradycje przenieść na współczesny grunt. Sztuka to nie mała, by nie stać się jakąś kolejną kulawą alternatywą i słomianie nie oczarować na byle jeden sezon.
Dobrze się stało, że The War On Drugs wyrasta nam niczym zdrowe życie na uschniętym polu. Niebawem zakołyszą stadionowe tłumy. Byle nie na tych wszystkich pozapychanych maratono-festiwalach, gdzie wykonawców bardziej się zalicza, niż de facto słuchając przeżywa.
Ostatnio bardzo się martwiłem, że niczego nie odkrywam. Słuchałem jedynie nowych płyt sprawdzonych już wykonawców, którzy częstokroć już nie zachwycają jak przy pierwszym dotyku.
Wszyscy znajomi nakazali mi rozpływać się nad najnowszymi dziełami Arctic Monkeys, Franz Ferdinand, Arcade Fire czy Muse, a ja jakoś obojętnie przechodziłem obok, choć naprawdę bardzo się starałem. Czekałem na coś takiego co kopnie od razu. Bez przymusowego nastawiania tyłka. I wreszcie znalazłem. Oto dziesięć kompozycji, które wciągają bez reszty. Jak jedna spięta klamrą opowieść.
"Lost In The Dream", to płyta triumfująca emocjonalnością, nawet jeśli czasem osiąga stan neurotyczny. Płyta, która przyjemnie pieści swymi dobrymi wzorcami, jadąc na tym samym koniu co Bob Dylan, Mike Scott, Mark Knopfler, Paul Simon, czasem nawet Bruce Springsteen - chociażby. Ale czyni to ze swoistym urokiem, nie plagiatującym żadnego z wymienionych. Wyznaczając nowe aleje do wydeptanej głównej drogi.
Jak wiele można osiągnąć nie popadając przy tym w przesadne nadinterpretacje, przeładowania aranżacyjne, pokazują nieśmiało te oto piosenki. Choć wiele z nich trudno nazwać zwykłymi piosenkami, jeśli spojrzymy na czas ich trwania - często 6-8 minut.
Muzycy The War On Drugs udowodnili jak przy pomocy gitar, instrumentów klawiszowych, perkusji, saksofonu czy okazjonalnej harmonijki, dotrzeć w prosty sposób do wszystkich pokoleń. Do tradycjonalistów jak i łowców zbuntowanej alternatywy.
Płyta nosi charakter rozmarzony, mroczny, a nawet melancholijny ("Suffering", "An Ocean In Between The Waves", "Disappearing" czy "In Reverse") , jednak w większości porywa młodzieńczą energią ("Under The Pressure", czy przebojowe "Red Eyes" oraz "Burning")
Fanom U2, Muse czy Coldplay, takie granie również powinno przypaść do gustu. Jeśli nie, to już ich sprawa.
Mamy właśnie do czynienia z grupą, która porwała tłumy nie tylko w rodzimej Filadelfii, ale i w wielu innych miejscach Ameryki, wdrapując się wysoko na listy przebojów zarówno tam jak i na konkurencyjnych Wyspach, a i siejąc zarazę w Skandynawii czy kilku innych krajach Europy. Czas na Polskę.
Andrzej Masłowski
RADIO AFERA 98,6 FM (Poznań) - także w internecie !!! - www.afera.com.pl
"NAWIEDZONE STUDIO",
w każdą niedzielę od godz. 22.00 do 2.00
(4 godziny na żywo!!!)
===============================
"BLOG NAWIEDZONEGO"
oraz
"BLOG TYLKO O PŁYTACH CD i LP