czwartek, 17 kwietnia 2014

THE EXPLODING BOY - "Four" - (2013) -

THE EXPLODING BOY - "Four" - (DRAKKAR) -
****

Przyznam, że dopiero przed chwilą odkryłem Szwedów z The Exploding Boy, ale już teraz wiem, że ci będą moim oczkiem w głowie.
"Four", jak sam tytuł nasuwa, jest ich czwartym albumem. Podobnie sugestywnie działa nazwa zespołu, którą ten dark/wave'owo-gothic/rockowy kwartet zaczerpnął od jednego z nieco mniej znanych utworów The Cure. Dzięki temu od razu wiemy czego się spodziewać. I choć muzycy dodatkowo jeszcze podkreślają swoje uwielbienie dla Joy Division, można by sądzić, że oto stoi przed nami kolejny White Lies, Interpol czy Editors. Nic z tego. The Exploding Boy nie chcą być drugimi tymi czy tamtymi, pragną jedynie na bazie dobrych wzorców zbudować swoje i mają ku temu ogromne szanse.
Muzyka przyjemnie zahacza o lata osiemdziesiąte, podkreślając zarazem swym brzmieniem teraźniejszość. W jednym jednak Szwedzi wydają się staroświeccy - poruszają się melodyką i schematami jakich ich rówieśnicy w obecnych latach raczej nie stosują. Czym mogą przy okazji "narazić się" sporej rzeszy sympatyków takiego grania z minionej już dawno epoki. Poza klawiszowymi The Cure (z okresu połowy lat 80-tych) czy z lekka ponuro płynącym nastrojem a'la bardziej New Order niż Joy Division, można się tutaj doszukać ech lżejszych wariantów Ultravox, Sisters Of Mercy, Xymox, A Flock Of Seagulls czy nawet Bauhaus. Dodatkowo atmosferę podkręca nieco fakt wspomagania grupy przez samego Johana Edlunda (byłego już lidera Tiamat) - podczas kręcenia klipu do "Dark City (Pt II).
"Four" nie należy do dzieł wpływających destrukcyjnie na zbyt wrażliwe umysły, ale na pewno także nie podda się bez walki mało wymagającym listom przebojów. To płyta z pazurem, gitarowa, mroczna, żarliwa, tylko z pozoru wygładzona ładnymi melodiami i klawiszowymi pasażami. W tekstach pojawia się złość, zwątpienie czy nawet chęć ucieczki w wieczny mrok, jednak jawi się to bardziej jako otoczka artystyczna, niźli chęć pójścia na całość.
Pragnę uspokoić, "Four" należy potraktować jako miłą dla ucha ucieczkę do czasów, których i tak odtworzyć już się nie da, jednak poczuć na własnym ciele kilkadziesiąt minut wspominkowych chłost, będzie pragnieniem niejednego nowofalowego darkmana.
Ponadto nikomu nie próbuję wmówić, że płyta ta stanie się kolejną obok "The Head On The Door" - The Cure , "Medusa" - Clan Of Xymox, "Monument - New Order czy "The Sky's Gone Out" - Bauhaus. Absolutnie nie. Przy powyższych pomnikach całe The Exploding Boy wydają się tak samo zabawni jak White Lies przy Ianie Curtisie. Jednak posłuchać "Street Cliche", "Going To Hell", "Dark City (Pt II)" - cóż za fajny bas! , połączone z "Runaways", i tych jeszcze kilka pozostałych numerów - to naprawdę spora frajda.


Andrzej Masłowski


RADIO AFERA 98,6 FM (Poznań) - także w internecie !!! - www.afera.com.pl

"NAWIEDZONE STUDIO",
w każdą niedzielę od godz. 22.00 do 2.00
(4 godziny na żywo!!!)

===============================

"BLOG NAWIEDZONEGO"
oraz
"BLOG TYLKO O PŁYTACH CD i LP"