poniedziałek, 13 marca 2023

"NAWIEDZONE STUDIO" - program z 12 marca 2023 / Radio "98,6 FM Poznań"







"NAWIEDZONE STUDIO"
wydanie z 12 marca 2023
(
z niedzieli na poniedziałek, start godz. 22.00, zamknięcie bram o 2-giej)
 
98,6 FM Poznań oraz w sieci
realizacja i
prowadzenie: Andrzej Masłowski

 

BONFIRE "Point Blank" (1989) -- na początek naszego wczorajszego spotkania pokłosie ubiegłotygodniowego newsa o nadchodzących trzech re-recordings'ach z katalogu Bonfire, szykowanych na powakacyjny wrzesień. Sprawa dotyczy nowego życia wobec pierwszych trzech płyt grupy, w tym właśnie wczoraj przypomnianej "Point Blank". Nie mogłem po raz kolejny nie sięgnąć po moje ukochane trzy minuty, czym "The Price Of Loving You", skomponowane przez Desmonda Childa - giganta od piosenek i produkcji, jednego z najlepszych melodyków ever, a także mającego na sumieniu mamucie sukcesy Bon Jovi, Aerosmith, Kiss czy Alice Coopera.
-
The Price Of Loving You

BONFIRE "Legends" (2018) -- ponownie Bonfire, choć już nie z epoki Clausa Lessmana, a do niedawna jeszcze aktualnego w teamie Alexxa Stahla. Bo, o czym wiemy, na nowych płytach zaśpiewa niejaki Dyan. Licho wie, kto to, jednak zakładam, że Hans Ziller wie, co czyni. W eter poszybował cover enerdowskich Puhdys, numer, którego przed tygodniem mieliśmy fragment w wydaniu live ze świetnej koncertówki z 1984 roku. Panie wyspiarski Andrzeju, czapki z głów!
-
Erinnerung - {Puhdys cover}

WINGER "Karma" (2009) -- 5 maja nowa płyta Kipa Wingera i spółki. Na zaprezentowanej ostatnio bombowej okładce do ich najnowszego dzieła, powraca stare logo (to z pierwszych dwóch płyt), a na srebrzystym dysku dwanaście premierowych kompozycji, i oby przynajmniej tak dobrych, jak pierwsze dwa od brzegu na 'Karmie'.
- Deal With Te Devil
- Stone Cold Killer

WINGER "Better Days Comin' " (2014) -- ballada "Ever Wonder" to chyba najlepszy wolnias w katalogu tych najchętniej zadziornych nowojorczyków. Na tej płycie jednocześnie zupełnie innych, niż w czasach, kiedy uprawiali glam metal. Tutaj nawet nie obyło się bez grunge'u, jak choćby w nie na moje uszy "Storm In Me". Takie AliceInChains-PearlJam'owe wyziewy. Nie znoszę i zarazem nie pojmuję, jak można się podkochiwać w takim muzycznym dupotruciu. Ale okay, niech jednak świat będzie różnorodny. Tak jest uczciwiej i piękniej.
- Ever Wonder

CREYE "III Weightless" (2023) -- nie pamiętam kto, ale na pewno któryś z muzyków Georgia Satellites powiedział przed laty, że w r'n'rollu wymyślono już wszystko, co niech nie oznacza, że nie można go grać. I te słowa idealnie pasują do szwedzkiego melodicrockowego sekstetu Creye, nad wyraz uroczo uprawiającego pierzastą odmianę heavy metalu. Oczywiście to takie heavy z dużym zamiłowaniem do popu lat 80'. Być może ta muzyka nie wgniata w fotel, ale na pewno rozchmurzy niejeden ponury dzień. Korzystajmy więc pełną gębą, albowiem, gdy pewnego dnia Słońce przemieni się w białego karła, będzie za późno.
- One Step Away
- The Game

SAXON "Rock The Nations" (1986) -- Saxon to grupa, której początki sięgają ksiąg rozpoczynających się od: "dawno, dawno temu...", a jednak ich metal wciąż w młodzieńczej formie i liczmy, że udowodnią to jutro w Warszawie. Uwaga, już 24 marca nowy album! Druga część coverów, kontynuująca wydane przed dwoma laty "Inspirations". Tym razem do identycznego tytułu, dojdzie jeszcze przedrostek "more". Dziesięć przeróbek, m.in. z dawnego katalogu Cream, The Who czy Alice'a Coopera, których to oryginały pozwoliłem sobie wznieconym tematem wczoraj pociągnąć. Dlatego też, trzy następne w antenowej kolejności płyty, pograły wczoraj w imię "More Inspirations". -- I jeszcze jedno, dość ważne... otóż z grupy samoeliminuje się Paul Quinn, odwieczny w ekipie Byforda gitarzysta, z którym do teraz ciągną całą tę machinę, jako oryginalni jej przywódcy. Quinn ma dosyć hoteli, wiecznych eskapad, głośnego życia, pragnie trochę domowego ogniska, więc rezygnuje. Nie tak całkowicie, albowiem wciąż pozostanie Saxon'iarzem studyjnym i na wybranych, okazjonalnych występach, jednak trzy/czwarte dawnego szaleństwa przechodzi na emeryturę. W Warszawie jeszcze zagra, więc to jedna z ostatnich, a może raczej lepiej zabrzmi: nielicznych już okazji.
- Waiting For The Night
- We Came Here To Rock

CREAM "Disraeli Gears" (1967) -- na tej kapitalnej płycie roi się od znamienitych kawałków, jednak głowę daję, że większość artystów, zamiast "Opowieści o dzielnym Ulissesie", wybrałoby do scoverowania "Sunshine Of Your Love", "Swlabr" lub "Strange Brew". I w tym m.in. tkwi oryginalność, co i wielkość poczynań Saxon. Nie są zbyt oczywiści, lubią wyzwania, a przede wszystkim takie heavy, po którym lecą gacie.
- Tales Of Brave Ulysses

THE WHO "Then And Now" (2004) -- kompilacja. -- to również przerobią Saxon. Jedna z najfajniejszych czad'piosenek lat sześćdziesiątych i zarazem jeden z trzech/czterech filarów katalogu The Who tamtego okresu.
- Substitute - {singiel 1966}

ALICE COOPER "From The Inside" (1978) -- lubię ten album, choć większość wielbicieli Alicji uważa go za cieniasa, a co najwyżej przeciętniznę. No cóż... mam się do tego odnieść? Zmęczony już jestem przekonywaniem i tak nieprzekonanych. Niech zaniosą uszy i wrażliwość do serwisu, być może znajdzie się jakieś antidotum. -- O ile nie naciskam na winyle, to akurat ten album na skrzeczącym nośniku warto. Mowa o starej edycji, bo nie wiem, czy w latach późniejszych kolejnych wydań nie uproszczono. W każdym razie, okładka amerykańskiego 1st pressu rozwiera się w połowie na boki i otrzymujemy szpital dla obłąkanych. Doskonałe nawiązanie do pobytu Alicji w podobnym miejscu, kiedy walczył z uzależnieniem od alkoholu. A co do wczoraj zaprezentowanej z tego muzyki, otwierające całość, tytułowe "From The Inside", to miód malina orzeszki.
- From The Inside

RICK WAKEMAN & THE ENGLISH ROCK ENSEMBLE "A Gallery Of The Imagination" (2022 / premiera albumu 2023) -- a ja myślałem, że maestro Wakeman nie nagrywa już płyt z takim rozmachem. O proszę, wciąż w nim tkwi wrażliwość zarezerwowana dla twórców dawnego rocka progresywnego i on wie, jak nadal z niej korzystać. Cztery numery instrumentalne plus osiem zaśpiewanych przez Hayley Sanderson - babeczkę o wypadkowej wrażliwości Annie Haslam i Maggie Reilly. -- W Wakemana 'galerii wyobraźni' zapanowała zasada, iż to muzyka maluje obrazy. Tym samym, każda z kompozycji niczego nie narzuca, pozwalając odbiorcy na autonomiczne poruszenie wyobraźnią i dowolną interpretacją. I jeszcze spójrzmy na rewers okładki. Tkwią tam zarysy wielkiej czwórki: 1) ekscentrycznego surrealisty Salvadora Daliego ... 2) modernistycznego wirtuoza Pablo Picasso ... 3) niezwykłej meksykańskiej autoportretcistki Fridy Kahlo ... oraz 4) Rembrandta - najważniejszego w dziejach baroku.
- Hidden Depths
- The Man In The Moon
- My Moonlight Dream

EIVØR "Slør" (2017) -- english edition -- marzyłem o tym CD, a długo nie było w polskiej dystrybucji. Gdy tylko się pojawiło, najpierw zgarnąłem dla mojego Doktora, a gdy zasiliłem budżet, po mniej więcej dwóch tygodniach także dla siebie. Cóż za album tej cudnogłosej Farerki. Nie do nasłuchania. Chce się raz za razem, tak, by ten sen nigdy się nie skończył: "... kiedy światło księżyca na morzu się mieni, w twoich oczach rafy koralowe lśnią niczym wirujące galaktyki...".
- Surrender
- Broken
- Slør
- Falling Free - {live bonus track}

A FLOCK OF SEAGULLS "A Flock Of Seagulls" (1982 / reedycja 2023) -- 3-płytowa reedycja debiut albumu Seagullsów, z całą masą bisajdów czy różnych live rejestrów dla BBC. Fantastyczny album, w którym bujałem się jako siedemnastolatek. Jest tu przede wszystkim "I Ran", numer powiązany z najlepszymi momentami mego życia. Gdy go słucham, wskakują mi kadry uśmiechniętych przyjaciół tamtych lat. Ich popersowe fryzki, poszerzane w pachach, pumpiaste kurtki, co też potężnie modne, także pumpiaste dżinsy, do których obowiązkowe białe adidasy. -- U nas "I Ran" na singlu wydało Tonpress. Nie wiedzieć czemu na stronie B, do skądinąd fajnego, ale na pewno nie aż tak porywajacego "Wishing (If I Had A Photograph Of You)". -- Czasy eksplozji Duran Duran, Ultravox, Thompson Twins, Icehouse, OMD, The Fixx i tym podobnej synth/pop/rock muzyczki, u nas w przypadku A Flock Of Seagulls zaliczanej do 'new romantic'. Tylko w Polsce tak oto ochrzczonego nurtu, jakże cudownie wówczas redagowanego przez nieodżałowanego Tomasza 'Nosferatu' Beksińskiego. -- Mike Score gra do dzisiaj, nieustannie pod sztandarem 'Stada Mew" koncertując, czasem coś nawet nagrywając, ale wiadomo, tamtych czasów odtworzyć się nie da. Od tego mamy wspomnienia i stare płyty, w tym ta tu oto kapitalnie sporządzona reedycja.
- I Ran
- D. N. A.
- Man Made
- Windows - {utwór dodatkowy / strona B singla "Space Age Love Song /1982/}

OST "Wilder Westen Inclusive" (1988) -- nareszcie jest. Dzięki kiermaszowi w Plazie udało mi się zdobyć poszukiwane od dawna CD. Mocno wyeksploatowany winyl opuszcza kolekcję. Swoje zrobił. Stary giełdowy egzemplarz od początku był jakiś taki zmizerniały. Trzymałem go na półce jedynie, by nie stracić dostępu do lubianej muzyki, a z czasem także z dużą dozą nadziei, że gdy tylko zdobędę kompaktowy odpowiednik, odstawię LP na wieczny spoczynek. -- Jest to soundtrack do mini serialu produkcji RFN, w którym zagrała nawet nasza Krystyna Janda, a niemal całą muzykę sporządził Tony Carey, w przeszłości instrumentalista klawiszowy Rainbow (mamy go na "Rising" oraz "On Stage"), ale też ciekawego Planet P. Project. Tu polecam szczególnie udany, o wyraźnym PinkFloydowskim, a nawet bardziej RogerWaters'owym zabarwieniu album "Pink World". Niedawno Carey wystąpił w Warszawie, ale o tym mówiłem w jednej z audycji.
TONY CAREY - Rooms And Views
TONY CAREY - Room With A View
PHIL CARMEN - On My Way In L. A.

LYNYRD SKYNYRD "(Pronounced 'Lěh-'Nérd 'Skin-'Nérd)" (1973) -- Gary Rossington in memoriam -- albumowy debiut, który finalizuje Lynyrdowy utwór wizytówka "Free Bird". Piosenka o wolności. O tym, czym ona jest. Możemy ją sobie za sprawą metaforycznego ptaka interpretować na wiele sposobów. Zwierzęta nie mają z wolnością problemu, to my ludzie ujawniamy w tym względzie nieporadność, to my tworzymy granice, zasieki, szerzymy pola nienawiści i podziałów.
- Free Bird

LYNYRD SKYNYRD "God & Guns" (2009) -- Gary Rossington in memoriam -- Uwielbiam ten album. Przedostatni z katalogu studyjnych i w mocno innym składzie od epoki "Free Bird". Nagrywany w septecie, lecz wydany, kiedy Skynyrdzi ostali się już kwintetem. W międzyczasie, niemal równocześnie umarli Ean Evens oraz Billy Powell. Temu ostatniemu poświęcona ballada "Gifted Hands". Genialna. Upłynęło wiele lat, a ta wciąż porusza. 
- Unwrite That Song
- That Ain't My America
- Gifted Hands

LYNYRD SKYNYRD "Second Helping" (1974) -- Gary Rossington in memoriam -- 'Alabama' Skynyrds to rockowy hymn południa Stanów, przy czym trzeba zaznaczyć, iż żaden z muzyków grupy nie pochodził z Alabamy.
- Sweet Home Alabama

LYNYRD SKYNYRD "Street Survivors" (1977) -- Gary Rossington in memoriam -- Ostatni album przed samolotową tragedią. Spójrzmy na zdjęcie, mamy tu jeszcze ich wszystkich, jest i Steve Van Zant, i Steve Gaines, jest i zmarły właśnie Gary Rossington. -- Numer "That Smell" dotyczy chwilę wcześniejszego wypadku samochodowego z udziałem Gary'ego Rossingtona, który swoim fordem walnął w drzewo i jakimś cudem uszedł cało. No prawie, albowiem miał jednak sporo połamane i poprzebijane. -- /... butelki whiskey i nowe fury. Dębie, stoisz mi na drodze, jest za dużo koki i dymu. Spójrz, co się z tobą dzieje. Otacza cię zapach śmierci, nad tobą anioł ciemności, wbiłeś igłę w ramię, więc weź kolejny łyk, uderz się w kluber i jeszcze jeden idiota ochlapus, który cię utopi .../
- That Smell

MEAT LOAF "Midnight At The Lost And Found" (1983) -- Gary Rossington in memoriam -- Wspaniała ballada, na raczej średniej płycie Klopsika, dużo innej od wcześniejszych, pełnych klasy i obfitości kompozytorskich wielkiego Jima Steinmana.
- Don't You Look At Me Like That - {na gitarze Gary Rossington, żeńskie wokale Dale Krantz Rossington}

VAN HALEN "Van Halen 3" (1998) -- jedyny album z Garym Cheronem w roli wokalisty Van Halen. Słabiutki. Zdecydowanie nie lubię. Wszystko tu jakieś ujednolicone. Irytująco krzykliwy Cherone stara się podejść pod Sammy'ego Hagara, z nieporównanie gorszym skutkiem. Ale ale, ale rozciągnięta ballada "Once" akurat wspaniała. Lubię ją od pierwszego wejrzenia, więc to ona w nocnym 'nawiedzonym studio' zapowiedziała czerwcowy powrót Extreme, z pierwszą od piętnastu lat płytą, o stosownym do liczby dotychczasowych wydawnictw tytułem "Six". Do usłyszenia ...
- Once

 

Andrzej Masłowski 
"NAWIEDZONE STUDIO"

w każdą niedzielę od 22.00 do 2.00

na 98,6 FM Poznań lub afera.com.pl

 

"Nawiedzone Studio dla tych, którzy wiedzą, co w muzyce najpiękniejsze"