środa, 15 marca 2023

dotyk

Czekałem na to CD, odkąd tylko zwróciłem uwagę na niedawne odkrycie wielkiego wokalnego talentu Renaty Lewandowskiej, a w konsekwencji chwilę późniejszego wydania na winylu kilku jej zakurzonych archiwów - za lata 74-78. Nie mogłem się przecież zobojętnić.
Obecne faworyzowanie winylu, jako nośnika, kazało czekać na kompaktowy odpowiednik aż dwa lata, a ja na dobitkę dowiedziałem się o nim całkiem niedawno, więc z jeszcze kilkumiesięcznym poślizgiem dopiero jakoś ostatnio sprawę namierzyłem.
Wzbierają się we mnie ciarki, gdy słyszę Renatę Lewandowską z opolskiego występu w 1974 roku, wraz z grupą, o 'grupowej' nazwie "Grupa &". Na CD jej nazwa ze słowiańska, jako "Grupa I". Jej solowa aria w "Radości o Poranku" obłędna!!! Po cichu liczyłem, że będzie na albumie, ale niestety. Podobnie, jak nie wiedzieć czemu, widzę tylko jeden z dwóch utworów tonpressowskiego singla z 1978 roku. Albo więc sprawę blokują prawa autorskie, albo w planach druga płyta, co nawet da się zrozumieć, wszak, po co dobry temat zamykać jednym pif paf.
Fantastyczny głos. Dlaczego tę dziewczynę wtedy przegapiłem? Przecież za szurka oglądałem wszystkie festiwale, włącznie z Kołobrzegiem i Zieloną Górą. Na moje pod wokandę wytłumaczenie, iż w 1974 roku ze szkolnej legitki wynikało zaledwie dziewięć przeżytych wiosen, a tu jeszcze na bank rodzinka oraz z salki katechetycznej ksiundz, dupę zawracali komunią, zamiast sprawami muzycznego uduchowienia. A przecież Pani Renata śpiewała też w Quorum, jak nic znanej kapeli z hitu "Ach, Co To Był Za Ślub". Lubiłem ten przyodziany w retro żart, ponieważ jego atutem stało dobre wykonawstwo, a ja zawsze w muzyce lubiłem szyk i elegancję, co wraz z upływem lat oraz dzięki odpowiedniej autoedukacji wpłynęło na mą niechęć do paru innych trendów, którymi dzisiaj nie psujmy sobie humoru.
W minioną niedzielę miałem przy sobie ten kompakt, nosząc się z silnym zamiarem jego zaprezentowania, jednak znowu czas w pewnej chwili przyspieszył, a na zegarowej tarczy jeszcze podświetlona świadomość, iż priorytetowy 'nocnik' musem co do sekundy.
A zatem cierpliwości, w 'nawiedzonej' poczekalni: "Lato Tego Roku", "Dotykiem Chcę Dziś Poznać Wszystko", duet z Wojciechem Tarczyńskim w "Okno" (nie odmieniam na "Oknie", bo nie zabrzmi oryginalną pisownią - ach, ten język polski) oraz "Olbrzymi Twój Cień" z Alibabkami plus recytacją Andrzeja Łapickiego - On też miał głos nie z tej planety!
Renata Lewandowska ze swobodą w oktawach, co i też fascynacją czarnymi głosami, w rodzaju Arethy Franklin, Niny Simone czy Elli Fitzgerald, acz z wizerunkową prezencją nadwiślańskiej Janis Joplin. Pomimo, iż przez jej rodzime Świebodzice widzę, przepływa niejaka Pełcznica. I licho wie, czy to rzeka, rzeczka czy może jakaś smródka.
Reasumując, świetna dziewczyna. Szkoda, że przykurzona sławą, a w zasadzie kompletnie zignorowana przez nasz ówczesny kanciaty muzyczny przemysł.
Doczytałem w albumowej książeczce, iż w 1979 roku Wifon szykowało jej płytę, lecz ostatecznie z całej sprawy nici. Niedziwne, że Artystka po około dekadzie walki o dostrzeżenie talentu summa summarum odpuściła, po czym, mówiąc kolokwialnie: wybyła do Stanów, gdzie pasja do muzyki przegrała z chlebodajną architekturą. Też sztuką, jednak szkoda, że nieśpiewaną. 

a.m. 


"NAWIEDZONE STUDIO"
w każdą niedzielę od 22.00 do 2.00

na 98,6 FM Poznań lub afera.com.pl

 

"Nawiedzone Studio dla tych, którzy wiedzą, co w muzyce najpiękniejsze"