wtorek, 4 października 2022

kurcze, no trochę żal

Ogólne samopoczucie, a w konsekwencji kolejny w ciągu półtora miesiąca antybiotyk, wyłączyły mnie z obiegu. Do tego stopnia, iż dopiero wczoraj dowiedziałem się o poznańskim, o dzień wcześniejszym koncercie Eivør. Załamka, mieć pod ręką i nie pójść, to jak zamówić sałatkę warzywną w McDonald's - po prostu porażka. Kurcze, i że też nikt nie podsunął. No ludzie, błagam, nie róbcie mi tego na przyszłość. Nawet chory pobiegłbym do tego Zamku, włącznie z odpuszczeniem audycji. Naprawdę. Taka okazja może się już nie trafić. No trudno, po raz kolejny staje, że nie wszystko w życiu można mieć. Ale jednocześnie będę szczery, po tym właśnie przyznaniu się, zły jestem i nie mam zamiaru gratulować szczęściarzom.
Kochani, Wy mi nie piszcie w sensacyjnym tonie, kiedy dla przykładu umiera Królowa Elżbieta, George Michael, Meat Loaf, albo David Bowie, ponieważ o tym dowiem się w najgorszym razie z onet.pl., a najprawdopodobniej kliknie mi się wcześniej na czerwono sporo sprawniejsze BBC lub tym podobny brit/US masowy środek przekazu. Poza tym, są to informacyjne pewniaki i otrzymuje je każdy, bez względu na wykonywaną profesję, kolor skóry czy przekonania. Kwestia jedynie, czy będzie to od ręki, czy może trzy minuty później. Nawiedzeni Wy moi, o takim koncercie Eivør niech ktoś szepnie. To będzie coś! Takich wieści poszukuję. Ale nie o Jej koncercie na Wyspach Owczych lub gdzieś w innej części niedostępnego od ręki lądu, tylko, kiedy taka Artystka dociera do naszego Poznania. I rzecz jasna najlepiej, jeśli w kasie zostało jeszcze parę biletów, a nie, gdy bije po oczach tabliczka: "kuchnia dzisiaj już nie wydaje". Moi Drodzy, proszę Was, a i z góry dziękuję!

P.S. Mój pan doktorek chirurg też się załamał, a nasze wczorajsze spotkanie rozpoczął, nie od mojego medycznego problemu, a od: "panie Andrzeju, dlaczego nic pan nie wspomniał o Eivør?". A ja doktorkowi nie dalej jak przed tygodniem przekopiowałem jej koncertowe CD. No i doktorek w tej niesamowitej Farerce niemal się zadurzył. Nie dziwię się, że pomyślał o mnie z początku w kategorii rozczarowania.

a.m.