"Mamma Mia ! - Here We Go Again" w kinach od końca lipca, więc pewnie już wszyscy (poza mną) widzieli. Jak to dobrze, że film wciąż przygarnia publiczność, bo kto wie, być może wskoczyłem do ostatniego wagonu.
Cóż za piękny wieczór w Cinema City. Kolorowy, optymistyczny film, z cudownie zaśpiewanymi piosenkami Abby i pod każdym względem kapitalnie dobranymi aktorami. To nie mógł być dla nich zwykły film, albowiem wszyscy zagrali "misyjnie".
Aż niewiarygodne, ale tworzy się jeszcze takie kino. Proszę sobie wyobrazić, nie usłyszymy ani jednego przekleństwa, a widz będzie zadowolony. Czego chcieć więcej?.
Brawo za scenariusz, dzięki któremu wszystkie piosenki płynnie się w niego wtopiły. Podobnie jak wielopokoleniowa publiczność w dzisiejszej sali kinowej.
Dla fanów zespołu dwa smaczki. Pierwszy w scenie uczelnianej, gdzie pojawia się Björn Ulvaeus ("When I Kissed The Teacher"), drugi restauracyjny, z udziałem Benny'ego Anderssona ("Waterloo"). Obaj Panowie dosłownie tylko na chwilkę, by pokazać, że są, że żyją, i że to oni stali odpowiedzialnością za reżyserię pomocniczą filmu. Podobnie, gdzieś pod koniec seansu, w kapliczce błyśnie Meryl Streep, jednak Cher już na nieco dłużej - m.in z "Fernando" - super !. Muszę zapisać w kajecie: nie przegap jej wrześniowej płyty. Ma zawierać dziesięć piosenek z repertuaru Abby - tego koniecznie trzeba będzie posłuchać. Abba także w grudniu podaruje jedną z dwóch nowych piosenek, i oby nagrali całą płytę.
No to jeszcze raz... film bawi, muzyką rozpala duszę i ciało, a także dzięki pewnej scenie dowiemy się, że człowiek darzący uczuciem zwierzęta, nie może być kimś złym. Wzmacniający kadr.
Wśród piosenek, większe przeboje ("Waterloo", "Fernando", "The Name Of The Game", "Knowing Me, Knowing You", "I Have A Dream" czy "Dancing Queen"), jak też te nieco mniejsze ("Andante Andante", "I've Been Waiting For You", "My Love, My Life" czy "Angel Eyes"), wszystkie jednak dają radę bez ustalania hierarchii ważności.
Nie widziałem "jedynki", więc tamta część domyślam się ukradła najsłynniejsze przeboje. Nie ma to jednak większego znaczenia, ekipa na planie każdą piosenkę zamieniała w złoto.
Kto jeszcze nie był, niech nie zwleka. "Mamma Mia !" koniecznie należy obejrzeć w kinie.
Andrzej Masłowski
"NAWIEDZONE STUDIO"
w każdą niedzielę od godz. 22.00 do 2.00
na 98,6 FM Poznań
"Nawiedzone Studio dla tych, którzy wiedzą, co w muzyce najpiękniejsze"
Cóż za piękny wieczór w Cinema City. Kolorowy, optymistyczny film, z cudownie zaśpiewanymi piosenkami Abby i pod każdym względem kapitalnie dobranymi aktorami. To nie mógł być dla nich zwykły film, albowiem wszyscy zagrali "misyjnie".
Aż niewiarygodne, ale tworzy się jeszcze takie kino. Proszę sobie wyobrazić, nie usłyszymy ani jednego przekleństwa, a widz będzie zadowolony. Czego chcieć więcej?.
Brawo za scenariusz, dzięki któremu wszystkie piosenki płynnie się w niego wtopiły. Podobnie jak wielopokoleniowa publiczność w dzisiejszej sali kinowej.
Dla fanów zespołu dwa smaczki. Pierwszy w scenie uczelnianej, gdzie pojawia się Björn Ulvaeus ("When I Kissed The Teacher"), drugi restauracyjny, z udziałem Benny'ego Anderssona ("Waterloo"). Obaj Panowie dosłownie tylko na chwilkę, by pokazać, że są, że żyją, i że to oni stali odpowiedzialnością za reżyserię pomocniczą filmu. Podobnie, gdzieś pod koniec seansu, w kapliczce błyśnie Meryl Streep, jednak Cher już na nieco dłużej - m.in z "Fernando" - super !. Muszę zapisać w kajecie: nie przegap jej wrześniowej płyty. Ma zawierać dziesięć piosenek z repertuaru Abby - tego koniecznie trzeba będzie posłuchać. Abba także w grudniu podaruje jedną z dwóch nowych piosenek, i oby nagrali całą płytę.
No to jeszcze raz... film bawi, muzyką rozpala duszę i ciało, a także dzięki pewnej scenie dowiemy się, że człowiek darzący uczuciem zwierzęta, nie może być kimś złym. Wzmacniający kadr.
Wśród piosenek, większe przeboje ("Waterloo", "Fernando", "The Name Of The Game", "Knowing Me, Knowing You", "I Have A Dream" czy "Dancing Queen"), jak też te nieco mniejsze ("Andante Andante", "I've Been Waiting For You", "My Love, My Life" czy "Angel Eyes"), wszystkie jednak dają radę bez ustalania hierarchii ważności.
Nie widziałem "jedynki", więc tamta część domyślam się ukradła najsłynniejsze przeboje. Nie ma to jednak większego znaczenia, ekipa na planie każdą piosenkę zamieniała w złoto.
Kto jeszcze nie był, niech nie zwleka. "Mamma Mia !" koniecznie należy obejrzeć w kinie.
Andrzej Masłowski
"NAWIEDZONE STUDIO"
w każdą niedzielę od godz. 22.00 do 2.00
na 98,6 FM Poznań
"Nawiedzone Studio dla tych, którzy wiedzą, co w muzyce najpiękniejsze"