Zaszyty w czterech ścianach, z nieodłączną butelką, z płytami Phila Collinsa, uroczo spędzam wieczór. Ładnie gra podwójny stary winyl "Both Sides", ale czy od razu lepiej od kompaktu? Nie mam odpowiedniego sprzętu, więc u mnie jedno i drugie odtwarza równie dobrze. Z korzyścią po stronie CD. Przynajmniej nie trzeszczy, nie trzeba co stronę przecierać kurzu... Kompakt wygodniejszy i można słuchać tysiąc razy, a przy tysiąc pierwszej emisji płyta zagra tak samo jak podczas pierwszej. Winyl zatem tylko na talerzu okazjonalnie (jak dziś), by mu zbyt wielu krzywd nie wyrządzić.
Potrzebowałem dwudziestu czterech lat, ale teraz to wiem: uwielbiam "Both Sides". Dotąd zawsze ją lubiłem, lecz piękne historie Phila zbliżyły mnie do niej jeszcze bardziej. Owszem, przy "We Fly So Close" serce rwie się na strzępy, zawsze tak było, lecz pozostałych dziesięć kompozycji też z bliznami. Najwięcej ich na ciele sympatycznego Phillipa, lecz gdy się mu towarzyszy, po części biorąc jego smutki na siebie, to...
Obejrzałem wreszcie DVD z trasy "Going Back", ponownie dwie historie Genesis, przejrzałem moją Collinsowską kolekcję płyt... hmmmm, nawet wyciągnąłem ją całą do zbiorczej fotki, ale na co to się wszystkim przechwalać. Ludzie nie lubią przechwalców. Zazdroszczą i tylko później omijają, więc pogapię sam się na wszytkie moje "siódemki", "dwunastki", "longplaye", CD-single, CD-albumy...
W początkowym "Both Sides Of The Story" Collins wyznaje: "...śpię z opróżnioną butlą, czuję się smutny i mam opustoszałe serce...". To obraz człowieka porzuconego, który w dalszej części albumu prosi o spróbowanie raz jeszcze, by w innym miejscu pogodzić się z porzuconym stanem faktycznym. Nietrudno zrozumieć, dlaczego zabrakło tu dęciaków, chórków, plejady gości. Każdy ozdobnik wpłynąłby tylko niedobrze na radosne podniesienie albumowej temperatury.
"Both Sides" jest dziełem dla najbardziej zaangażowanych sympatyków Artysty, a nie tylko dla tych od piosenek z list przebojów. W żadnej z nich nie jest do śmiechu. Szeroki świat do dzisiaj bywa głuchy na każdą z nich. Tylko nieliczni dotrą do ich wnętrza.
No i co z tego, że ma ją w swych domach sześć milionów nabywców. Dla trzech czwartych z nich, "Both Sides" jest tylko jednym wielkim zawodem. Znam te gadki szmatki, że taka niedopracowana, nazbyt oszczędna, bez fajerwerków, itd... To powierzchowni esteci. Tych jedenaście piosenek Collins zaadresował właśnie dla pozostałej i ewentualnej jednej czwartej.
Andrzej Masłowski
RADIO AFERA 98,6 FM (Poznań) -
www.afera.com.pl
"NAWIEDZONE STUDIO",
w każdą niedzielę od godz. 22.00 do 2.00
("... dla tych, którzy wiedzą, co w muzyce najpiękniejsze")