poniedziałek, 17 lipca 2017

Kilimandżaro

Miłych akcentów ciąg dalszy. Na ulicy w południe napotyka mnie pewien jegomość - Słuchacz znaczy - i podając dłoń zarzuca: "bardzo fajna audycja wczoraj". Pięć wieczoro-nocnych godzin w Aferze miało sens - dziękuję.
Słońce przemyka przez chmury nieśmiało, zupełnie jak całe dotychczasowe lato. Szkoda, że takie sobie, ale i tak bym gdzieś pojechał. Gdziekolwiek, gdzie na kilka dni zanurkowałbym w ciszy, w okowach przyrody. Są takie miejsca? Czy już cywilizacja wdarła się wszędzie?
W przyszłym roku musimy z Żonką posmakować włoskiego temperamentu, ale w tym jeszcze ukochana Polska. Najlepiej nadmorska, bo gór nie lubię. Góry piękne jedynie na pocztówkach. Dostojne, wzbudzające respekt, lecz mnie ku nim nie ciągnie. Kocham gorący piasek, ogrom falistej słonej wody, a nawet trochę chamstwa, które hałasuje po jednym piwsku.
Wiedziałem, że zaskoczę z Mostly Autumn. Nikt się nie spodziewał. Nie chwaliłem się, bo by mnie pospieszano. A ja nie znoszę tych dźgań kolanem w pośladki: "już posłuchałeś, no i jak?". W dwa dni po premierze bracie opowiadaj, recenzuj.
"Sight Of Day" spokojnie leżakowało zapieczętowane, nie otwierałem, ponieważ miałem nadzieję zdobyć edycję limitowaną - ale niestety. Wściekłość na politykę wydawniczą Jesiennych jeszcze mi nie przeszła, i prędko się nie stanie, lecz życie toczy się dalej. Godzę się z edycją ubogą, ale samego faktu nie akceptuję.
Po pamiętnej burzy wciąż w Aferze nadajemy w mono. I cieszmy się, bo strach pomyśleć, co by było, gdyby... Nasz sprzęt ma swoje lata i w niewłaściwych rękach już dawno byłoby po nim. Za to, moje nowe słuchaweczki tną jak żyleta.
Wczorajsze zastępstwo w Blues Ranusie wg mnie artystycznie znakomite, ale ciekawi mnie opinia słuchaczy Krzysztofa. Oni są bardzo bluesowi, ale chyba nie bardzo lubią odstępstwa od normy. A ja staram się podczas zastępstw otwierać uszy na niekoniecznie typowo bluesowe granie. Stąd prowokujący Frumpy, Black Mountain, Pristine czy Stray. Dobrze dostrzec bluesa nie tylko w delcie Mississippi. Czuję się urażony skrytykowanymi Message, ponieważ był to świetny zespół, i grał prog rocka (podszytego bluesem) w najlepszym tonie. Blues nie kończy się na B.B.Kingu, Johnie Mayallu, Johnie Lee Hookerze czy Robercie Johnsonie, choć od tego ostatniego cała zabawa się rozpoczynała. Blues to także filozofia życia, a nie jedynie trzy zasadnicze takty.
Piosenka na dziś: tylko proszę się nie śmiać - Jerzy Połomski po francusku w "Kilimandjaro". Kompozycja Pascala Danela. Przekornie, by nie tylko non stop o samym rocku, i jeszcze raz rocku. Pan Jerzy nagrał ją w 1968 roku na popularnej płycie "Daj!". Jej los niestety w cieniu przeboju "Cała Sala Śpiewa", a szkoda, bo gdy się tego piosenkarza słucha w języku wymiotów trzmiela, człowiek nabiera przekonania, że był on nie gorszy od Charlesa Aznavoura, Joe Dassina, Adamo czy Laurenta Voulzy'ego. Serio, nieźle się można zdziwić.
Mój kolega z bloku miał tę płytę. Pamiętam z dzieciństwa. Wówczas durnowato z faceta podśmiechiwałem, a dzisiaj chylę czoła. Do pewnych rzeczy trzeba dorosnąć. A akurat ten etap mam już dawno za sobą.






Andrzej Masłowski

RADIO AFERA 98,6 FM (Poznań) - 
www.afera.com.pl

"NAWIEDZONE STUDIO",
w każdą niedzielę od godz. 22.00 do 2.00


"... dla tych, którzy wiedzą, co w muzyce najpiękniejsze"