Moi znajomi na Facebooku wczoraj wkleili na tablicę pożegnanie pracowników Radia PIN, które zamknęło swe wrota kilka dni temu. Dzisiaj panuje taka durna moda z ustawianiem telewizyjnych kamer w radiostacjach, co jedno z drugim gryzie się jak założony szetland na gołe ciało. Radio ma być radiem, a nie radio-telewizją ("trójka", "zetka", itd....).
Jako, że znajomi wkleili ów filmik, postanowiłem go obejrzeć, w końcu ja też przeżyłem podobną przygodę w Radio Fan, w którym działałem przez ważnych sześć lat mojego życia. I nigdy nie wstydziłem się wzruszeń czy łez , które kumulowały się tygodniami, aż wreszcie eksplodowały w dniu sądu ostatecznego. Dlatego poderżnęło mi gardło, gdy zobaczyłem ten PIN-owski kabaret. Ogarnęło mnie nie tyle co zażenowanie, co wręcz wkur..... ,widząc tę szopkę, która od kilku dni krąży po internecie i wyciska niezrozumiałe współczucie.
Najpierw elegancki i celebrujący swój radiowy głosik pan od serwisów czyta ostatnie wiadomości, a przed nim stoi roześmiano-podekscytowana ekipa koleżanek i kolegów, którzy odejście tegoż pana od stanowiska kwitują owacjami na skacząco, a pan próbuje wykrzesać łezkę, jednak całość rozchodzi się na sucho. Po nim wchodzi pan gwiazdor prezenter, który szpanuje swoją łysinką, elegancką marynareczką, podrasowanym surowym żółtkiem sexy głosikiem (ach, ta z lekka supermenowska chrypeczka), no i ten pan co rusz "ach, nie wierzę, zaraz się rozpłaczę" , "oj, niewiarygodne, dzisiaj jesteśmy ze sobą po raz ostatni, chyba się rozkleję", itp.... itd..... Oczywiście nie muszę dodawać, że na jego stole nadal suchutko i czyściutko ("ujebany" stół to mieli tylko niegdyś w TVN-ie). Gdy podczas emisji muzyczka sobie w eterze gra, zakulisowo pan z PINu rusza się jak mucha w podgrzanym rosole, tu coś mówi, tu coś po angielsku, tam po jakimś egzotyku, który akurat pięknie się łączy z elegancką muzyczką z właśnie wydanej płyty pod jego nazwiskiem. Cały ten smutek, to pożegnanie, to wzruszenie - przyodziane w warszaFskie wdzianko z wybielonymi ząbkami, wypudrowanymi twarzyczkami i tylko jeszcze laurki i kwiatka brakuje. Jeśli coś takiego ludzi wzrusza, to nie widzieli prawdziwego pożegnania z radiem - dokładnie 14 lat temu przy ul.Dożynkowej. Tam jedynie nie ryczeli zakontraktowani już wcześniej pracownicy przenoszący się do Eski i nieistniejącego już Super FM. Reszta nie kryła prawdziwego wzruszenia, dlatego do kurwy anielci !!! nie oszukujcie ludzi tym kabaretem. Pomijam już fakt, iż zapewne wszyscy pracownicy tego zlikwidowanego badziewia za chwilę zdobędą robotę w innym nowo utworzonym w to miejsce shit FM, z tą samą comiesięczną sumką na koncie. Bez idei, bez miłości, bez pasji. Te wartości są już dzisiaj na wymarciu, reszta to jeden wielki pic i błyszczące kafelki w wucecie.
Andrzej Masłowski
RADIO AFERA 98,6 FM (Poznań) - także w internecie !!! - www.afera.com.pl
"NAWIEDZONE STUDIO",
w każdą niedzielę od godz. 22.00 do 2.00
(4 godziny na żywo!!!)
===============================
"BLOG NAWIEDZONEGO"
oraz
"BLOG TYLKO O PŁYTACH CD i LP