BRYAN ADAMS
"Tracks Of My Years" - (BADMAN LIMITED / POLYDOR RECORDS) -
***1/2
Spójrzcie Państwo na okładkę, młodziak Bryan w hipisowskiej fryzurze, no i jeszcze ta koszula.... Na tej podstawie sądzić by można, że wyrośnie z niego przydatna postać dla Lynyrd Skynyrd, bądź dla rodzimych April Wine. Zdjęcie to ma jednak znaczenie względem zawartości całej tej płyty. To cofnięcie do lat młodości i wczesnych muzycznych fascynacji. A że każdy artysta ma prawo popełnić w swojej karierze coś podobnego, wreszcie dotknęło i Adamsa. Można tylko przy okazji z lekka żałować, iż po sześciu latach od albumu "11", stać było go na ledwie dwie autorskie kompozycje, bowiem resztę wypełniają już tylko same covery.
Repertuar "Tracks Of My Years" dobitnie pokazuje na czym budował maestro Adams swoją muzyczną wrażliwość, której echa odnajdujemy na wszystkich jego płytach. A więc, rock'n'roll, country rock, ballada, popular, blues, soul czy nawet reggae. Od razu wiadomo dlaczego Adamsowi zawsze było do twarzy w dżinsach i t-shirtcie, zamiast w koszuli z wyprasowanym i niewygodnym kołnierzykiem, w dodatku z uczepionym krawatowym paskudztwem. Ot, prawdziwa rock'n'rollowa dusza - i to słychać. Dlatego ta płyta nie tylko sprawiła przyjemność samemu jej autorowi, a zapewne spuści nieco tłuszczyku z zasiedziałych przez tych kilka lat ciał jego fanów.
Całość rozpoczyna żywe Beatlesowskie "Any Time At All", tuż po niej pojawia się lansowany właśnie hit "She Knows Me" - odwiecznej spółki Bryan Adams/Jim Vallance. I to jest jeden z dwóch "niecoverowych" tu przedstawionych numerów. Pod warunkiem posiadania wersji limitowanej. Drugim dodatkiem jest "You've Been A Friend To Me" (dołączony tylko do rozszerzonej wersji), napisany przez Adamsa do spółki z country-folkową wokalistką i gitarzystką Gretchen Peters.
Zachrypnięty głos Adamsa doskonale sprawdza się w balladowych klasykach, jak: "I Can't Stop Loving You" (hit Raya Charlesa sprzed ponad pół wieku), "Lay Lady Lay" (Boba Dylana), "Never My Love" (z rep. The Association), ponadto w Beach Boys'owej piosence z ich psychodelicznego okresu "God Only Knows" czy w soulującym "The Tracks Of My Tears" (pięć dekad temu ten świetny numer wykonywał murzyński kwintet The Miracles). I to jest ta liryczna część albumu, wcale nie biegnąca utworami po sobie, bo na szczęście album został nastrojowością wymieszany.
Z tzw. dynamitów, warto ucho (poza wspomnianą przeróbką Beatlesów) zawiesić na "Down On The Corner" (świetna piosenka grupy Creedence Clearwater Revival - rzecz o fikcyjnej ulicznej grupie Willy And The Poor Boys, notabene z płyty o tymże samym tytule), a także "Rock And Roll Music" (Chucka Berryego - spopularyzowany zresztą m.in przez wspomnianych już Beatlesów).
Niezłe wrażenie robi zgrabna interpretacja piosenki "Sunny" - czarnoskórego piosenkarza soul Bobby'ego Hebba - którą to do ogólnej świadomości w latach 70-tych na rytmy disco przełożyli Boney M. Trzeba przyznać, że Adams włożył w nią sporo serca i wycisnął nową jakość.
Będę się upierać, byście Państwo nie odpuszczali luksusowej wersji tego albumu, ponieważ tylko na niej dostąpicie zaszczytu posłuchania świetnej ballady country'owca Krisa Kristoffersona "Help Me Make It Through The Night", a i rock'n'rollowego klasyka Eddiego Cochrana "C'mon Everybody" (przerabianego później nawet przez Led Zeppelin). Zresztą kolejne echa Led Zeppelin pojawiają się przy doskonałym bluesie "You Shook Me" - autorstwa Williego Dixona, spopularyzowanego najpierw przez Muddy'ego Watersa, a później na genialnej "jedynce" Led Zeppelin. Teraz zaś inaczej, lecz także porywająco w ustach samego Bryana Adamsa.
Jest pośród dodatków jeszcze pełna żaru ballada "Many Rivers To Cross" - autorstwa Jimmy'ego Cliffa - przedstawiciela muzyki reggae, co także najdobitniej świadczy o wszechstronnych upodobaniach muzycznych naszego bohatera.
Nad całością czuwali producenci od "platynowych pokręteł i suwaków", a mianowicie zawsze elegancki i wysmakowany David Foster (m.in. Dionne Warwick, Bee Gees czy Celine Dion) oraz niegdyś spec w dziedzinie hard'n'heavy Bob Rock (choćby Metallica, Motley Crue czy Aerosmith). Warto dodać, że jako trzeci podpisał się pod realizatorskimi zasługami jeszcze sam Bryan Adams.
Całkiem miła płyta, tak po prostu.
P.S. Edycja limitowana została przyodziana w efektowny digibook i poza dodatkowymi utworami uatrakcyjniono ją także bogatą książeczką, zawierającą należny opis, ale i bardzo fajne niby singlowe okładki płyt, stylizowane na dawne czasy, a wszystkie pod szyldem wyimaginowanej wytwórni Bryana Adamsa "BAD".
Andrzej Masłowski
RADIO AFERA 98,6 FM (Poznań) - także w internecie !!! - www.afera.com.pl
"NAWIEDZONE STUDIO",
w każdą niedzielę od godz. 22.00 do 2.00
(4 godziny na żywo!!!)
===============================
"BLOG NAWIEDZONEGO"
oraz
"BLOG TYLKO O PŁYTACH CD i LP