CLANNAD - "Nadur" - (ARC Music) -
****1/2
Gdy Clannad śpiewają po celtycku, jak choćby w blisko połowie repertuaru najnowszego albumu "Nadur", to i tak większość ludzi tego świata nie rozumie sensu słów. Nie trzeba jednak do tego przykładać zbyt wielkiej wagi, ponieważ za sprawą samej muzyki wszystko staje się jasne. Muzyka Clannad przemawia językiem wyobraźni, a ten jest najbardziej czytelną formą wypowiedzi. Zresztą, moje pokolenie pochodzi z takich czasów, w których mało kto swobodnie poruszał się znajomością jakiegokolwiek obcego języka, natomiast z muzyki wyczytywaliśmy wszystko. Prawdą jest, iż w muzyce tylko skrawek literackiej twórczości zasługuje na głębszą analizę, dlatego umiejętność przyswajania nut jakoś mocniej pobudza język wyobraźni.
Jednak dzięki temu, iż mój egzemplarz "Nadur" przyjechał z samej Zielonej Wyspy , dowiedziałem się, że "Rhapsody na gCrann" oznacza "Rapsodię Drzew", a inna kompozycja "Lamh ar Lamh" tłumaczy się jako "Ręka na ręce".
Clannad powrócili Drodzy Państwo. Tak jak już zauważyliście. Po 15 latach. W chwili, w której przeczytacie ten tekst, będą już po "świeżych" koncertach w Polsce. Marie (od kilku lat już jako Moya) Brennan i jej familio-kompania, wydali niedawno ten oto album, zawierający 13 utworów. Dokładnie takich jakich się chyba wszyscy spodziewaliśmy. Pełnych rozmachu, często przepięknych melodycznie, utrzymanych rzecz jasna w celtyckim tonie i zagranych często przy użyciu odpowiednich kulturowych instrumentów. Sami Clannad są tylko skromnym kwintetem, natomiast lista zgromadzonych tu gości mocno przebija liczbę członków podstawowego bandu.
Na "Nadur" każdy znajdzie coś dla siebie. Na pewno nie pokłócą się sympatycy najwcześniejszej twórczości zespołu z typowo folkowych płyt, z miłośnikami płyt późniejszych - tych bardziej przebojowych.
Nie znajdziemy tu piosenek w stylu filmowych hitów, czy to do "Robin Hooda" czy do "Harry's Game", ani sław na miarę Bono, jak w legendarnym przeboju "In a Lifetime", bowiem Clannad nie o takie listy przebojów teraz walczy. Jednak muzyka jawi się mimo wszystko podobnymi kolorami, vide: pogodny "The Fishing Blues", bądź ballady "A Quiet Town" oraz "Brave Enough", czy pieśń "Hymn (To Her Love)". A to zaledwie tylko cztery klejnoty, które pragnę polecić jedynie przebojowym uszom, albowiem bardziej wnikliwy słuchacz bez wątpienia pokocha całą tę płytę. I to z prędkością śmiertelnego ciosu zadanego jęzorem kameleona.
A ja upodobałem sobie szczególnie pewną 3-minutową i wielogłosową tradycyjną pieśń "Turas Dhomhsa Chon Na Galldachd". Taki klejnot, którego w radiostacjach Państwo raczej nie usłyszycie.
Andrzej Masłowski
RADIO AFERA 98,6 FM (Poznań) - także w internecie !!! - www.afera.com.pl
"NAWIEDZONE STUDIO",
w każdą niedzielę od godz. 22.00 do 2.00
(4 godziny na żywo!!!)
===============================
"BLOG NAWIEDZONEGO"
oraz
"BLOG TYLKO O PŁYTACH CD i LP"