Wczorajsze imieniny przeleciały w przemiłej atmosferze, a za wszystkie życzenia pełnią serca dziękuję. Otrzymałem kilka butelek plus kilka innych namacalnych radości, a także album o polskich i słowackich Tatrach. Niepotrzebny wydatek, wystarczyłyby tylko polskie.
Zapewne zdziwicie się Kochani, co w domu kogoś, kto woli morze, robią góry? Odpowiedź prosta, ja również uwielbiam Kabaret Moralnego Niepokoju, a ten owej knigi użył niegdyś w świetnym skeczu "Jerzyk dzisiaj nie pije". Okazuje się, że tam zaprezentowany album musiał być jakąś wersją skróconą, albowiem moja wersja waży niemal tramwajową szynę. Nie mówię już o zawartości, przez którą będę się przedzierać tygodniami. Od razu w ruch poszły cytaty, więc długo było wesoło. Jak miło w gronie przyjaciół mieć tak inteligentnych ludzi.
Przed kilkoma laty z moją Mundi byliśmy na Moralnych w naszej Operze, gdy jeszcze ten skecz był absolutną nowością i nie biegał po tv. Na żywo ekipa przeinteligentnego Roberta Górskiego wydaje się duuużo lepsza niż w pociętych telewizyjnych strofach.
Skoro więc zahaczyliśmy o najlepszy polski kabaret dodam, iż jeden z ich nowszych skeczów, pt. "Zebranie rodziców", jest na moim prywatnym topie. W kiepskich chwilach stawia na nogi, jak żaden lek. Ale uwaga! - konieczna wersja z gościnnym udziałem Kabaretu Chyba. Bez wuefisty od nauki pływania dużo tracimy.
W miniony czwartek prosto z angielskiego - dosłownie na moment - wleciałem do "u Bazyla". Szkoda, że był to bardzo zabiegany dzień, z kilkoma obowiązkami, które niestety wykluczały sielankową koncertową aurę. Głupio mi, ponieważ dostałem zaproszenie od samego organisty Ani Rusowicz - Łukasza Jakubowicza. Muzyka i jednocześnie filaru grupy Made in Warsaw. A więc ekipy, która hołduje klimatom purpurowo-tęczowo-wężowym - w kontekście upamiętniającym dokonania zmarłego przed kilkoma laty Jona Lorda. Giganta czarno-białej klawiatury, którego w zasadzie głównie kojarzymy z dokonań w Deep Purple, lecz Lord również urzędował w początkowych Whitesnake oraz w kilku innych wartościowych projektach.
Załapałem się na ledwie pół godziny. Na pierwszy ogień poszło "Highway Star", następnie "Woman From Tokyo", po czym "Child Of Time", no i scoverowane "Hush" - Joe'ego Southa, które to nagranie tak bardzo wbiło się w śpiewnik Deep Purple, że sorry Joe, rzadziej sięgam po Twój uroczy oryginał. Nieźle to wszystko zaśpiewał Janusz Popławski. Oczywiście niczego nie odbierając reszcie sprawnego teamu. Tyle, i tylko tyle. Domyślać się tylko mogę, co było później. Tym bardziej, że za kulisami na swój sceniczny wjazd wyczekiwali Grzegorz Kupczyk, Wojciech Hoffmann oraz jeden z muzyków ziomalskich Rust.
Bardzo przyjemne chwile w lubianym "u Bazyla", ale to oczywiście tylko połechtanie podniebienia.
Piękne dzięki Łukaszowi Jakubowiczowi - za zaproszenie oraz za iście Lord-owską maestrię.
Black Friday niespecjalnie koncentruje się na fonografii, choć w tym roku było nieco okazji w moim MediaMarkt'cie. Z jednej nawet skorzystałem. Otóż, z 79,99 zł na 29,99 zł przeceniono efektowny digibook najnowszej składanki Kylie Minogue. Lubię tę niemłodą już dziewuszkę, a dotąd miałem tylko dwie płyty. Ponad czterdzieści przebojów plus fajny nowy song "New York City" radują jak mało co. Niestety resztę okazji stanowiły płyty, które albo już mam, albo z gatunku: niekoniecznie. Co ciekawsze promocje na poniższych fotkach.
Dziś dzień radiowy. Mam trochę zapisanej w kajecie muzyki, reszta to już czysty żywioł. Zapakuję do nawiedzonej torby materiału na jakieś dziesięć godzin, z których cztery powinny wypaść satysfakcjonująco. Głównie kompakty, choć jest też na podorędziu kilka LP. Winyl to obecnie coraz groźniejsza sprawa. Jego wzrastająca popularność zaczyna zagrażać technologii (a raczej tandetologii) mp3.
==================================
Andrzej Masłowski
"NAWIEDZONE STUDIO"
w każdą niedzielę od godz. 22.00 do 2.00
na 98,6 FM Poznań
"Nawiedzone Studio dla tych, którzy wiedzą, co w muzyce najpiękniejsze"
Zapewne zdziwicie się Kochani, co w domu kogoś, kto woli morze, robią góry? Odpowiedź prosta, ja również uwielbiam Kabaret Moralnego Niepokoju, a ten owej knigi użył niegdyś w świetnym skeczu "Jerzyk dzisiaj nie pije". Okazuje się, że tam zaprezentowany album musiał być jakąś wersją skróconą, albowiem moja wersja waży niemal tramwajową szynę. Nie mówię już o zawartości, przez którą będę się przedzierać tygodniami. Od razu w ruch poszły cytaty, więc długo było wesoło. Jak miło w gronie przyjaciół mieć tak inteligentnych ludzi.
Przed kilkoma laty z moją Mundi byliśmy na Moralnych w naszej Operze, gdy jeszcze ten skecz był absolutną nowością i nie biegał po tv. Na żywo ekipa przeinteligentnego Roberta Górskiego wydaje się duuużo lepsza niż w pociętych telewizyjnych strofach.
Skoro więc zahaczyliśmy o najlepszy polski kabaret dodam, iż jeden z ich nowszych skeczów, pt. "Zebranie rodziców", jest na moim prywatnym topie. W kiepskich chwilach stawia na nogi, jak żaden lek. Ale uwaga! - konieczna wersja z gościnnym udziałem Kabaretu Chyba. Bez wuefisty od nauki pływania dużo tracimy.
W miniony czwartek prosto z angielskiego - dosłownie na moment - wleciałem do "u Bazyla". Szkoda, że był to bardzo zabiegany dzień, z kilkoma obowiązkami, które niestety wykluczały sielankową koncertową aurę. Głupio mi, ponieważ dostałem zaproszenie od samego organisty Ani Rusowicz - Łukasza Jakubowicza. Muzyka i jednocześnie filaru grupy Made in Warsaw. A więc ekipy, która hołduje klimatom purpurowo-tęczowo-wężowym - w kontekście upamiętniającym dokonania zmarłego przed kilkoma laty Jona Lorda. Giganta czarno-białej klawiatury, którego w zasadzie głównie kojarzymy z dokonań w Deep Purple, lecz Lord również urzędował w początkowych Whitesnake oraz w kilku innych wartościowych projektach.
Załapałem się na ledwie pół godziny. Na pierwszy ogień poszło "Highway Star", następnie "Woman From Tokyo", po czym "Child Of Time", no i scoverowane "Hush" - Joe'ego Southa, które to nagranie tak bardzo wbiło się w śpiewnik Deep Purple, że sorry Joe, rzadziej sięgam po Twój uroczy oryginał. Nieźle to wszystko zaśpiewał Janusz Popławski. Oczywiście niczego nie odbierając reszcie sprawnego teamu. Tyle, i tylko tyle. Domyślać się tylko mogę, co było później. Tym bardziej, że za kulisami na swój sceniczny wjazd wyczekiwali Grzegorz Kupczyk, Wojciech Hoffmann oraz jeden z muzyków ziomalskich Rust.
Bardzo przyjemne chwile w lubianym "u Bazyla", ale to oczywiście tylko połechtanie podniebienia.
Piękne dzięki Łukaszowi Jakubowiczowi - za zaproszenie oraz za iście Lord-owską maestrię.
Black Friday niespecjalnie koncentruje się na fonografii, choć w tym roku było nieco okazji w moim MediaMarkt'cie. Z jednej nawet skorzystałem. Otóż, z 79,99 zł na 29,99 zł przeceniono efektowny digibook najnowszej składanki Kylie Minogue. Lubię tę niemłodą już dziewuszkę, a dotąd miałem tylko dwie płyty. Ponad czterdzieści przebojów plus fajny nowy song "New York City" radują jak mało co. Niestety resztę okazji stanowiły płyty, które albo już mam, albo z gatunku: niekoniecznie. Co ciekawsze promocje na poniższych fotkach.
Dziś dzień radiowy. Mam trochę zapisanej w kajecie muzyki, reszta to już czysty żywioł. Zapakuję do nawiedzonej torby materiału na jakieś dziesięć godzin, z których cztery powinny wypaść satysfakcjonująco. Głównie kompakty, choć jest też na podorędziu kilka LP. Winyl to obecnie coraz groźniejsza sprawa. Jego wzrastająca popularność zaczyna zagrażać technologii (a raczej tandetologii) mp3.
==================================
Andrzej Masłowski
"NAWIEDZONE STUDIO"
w każdą niedzielę od godz. 22.00 do 2.00
na 98,6 FM Poznań
"Nawiedzone Studio dla tych, którzy wiedzą, co w muzyce najpiękniejsze"