Ech Biedronko, co tym razem tak słabiutko? Przecież były już: "Nevermind", "Never Mind The Bollocks", "Arrival", czy "Machine Head". Czyżby po poprzedniej wyprzedaży nie udało się całkowicie opróżnić stanów magazynowych?
Kolejna Biedronkowa akcja winylowa została powiązana z mid-price'owym katalogiem Universal Music Polska. "Mid price", czyli średnia cena, a więc ta, która w przypadku winyli nie powinna w niepromocyjnym okresie przekraczać granicy 70 złotych na sklepowej półce. Oczywiście zaoszczędzone 20 złotych, to kupa forsy, szczególnie dla Poznaniaka, ale czy zaraz tam taki traf, że należy się z tego powodu spłukać do zera? Poza tym, najczęściej największą chrapę na te winylowe okazje mają ci, którzy przez cały Boży rok w ogóle nie kupują płyt, albo typowi łowcy okazji, którzy w tym konkretnym przypadku nic nie zarobią. Gdzie byli owi spece od niskich cen, gdy sieć Saturn przygotowało kapitalną ofertę pod koniec lipca? Przez zupełny przypadek się na nią załapałem, a nie chwaliłem celowo, by dać po nosie ulegającym potężnej reklamie Biedronkowiczom. Po raz kolejny wyszła ma wredna natura, ale lubię włożyć szpilę tym wszystkim nadpodatnym na kampanie bilboardowe. A Saturn przez tydzień prowadził kapitalną winylową akcję "minus 50 %". I w ofercie nie było skąpych dwudziestu tytułów, które zalegają warszawskie magazyny, a każdy sklep Saturna indywidualnie wyselekcjonował w granicach trzystu tytułów, i każdemu z nich obciął piórzyska o obiecanych pięćdziesiąt procent. A więc, jeśli płyta wcześniej kosztowała stówę, to raptem schodziła do pięćdziesięciu, natomiast przy dotychczasowej cenie siedemdziesięciu zł, taniała do granicy trzydziestu pięciu. Itd.... itd.... Stworzyły się autentyczne piękne okazje, utkane płytami Davida Bowiego, Depeche Mode, Milesa Davisa, Iron Maiden, i wielu wielu wielu innych... - czego byłem nie tylko naocznym świadkiem, ale też niedzielącym się z nikim cennymi informacjami klientem. I proszę SE wyobrazić, że przy płytach zero zainteresowanych. Nie było reklamy telewizyjnej, nie poszło do internetu, to ciemniaki nadal wyczekiwały łaski pani Biedronki, nie wiedząc, co dzieje się w wielkim świecie. Ot moje chamstwo, a i ogromna satysfakcja ze współczesnej uległości na to, co tylko po oczach błyskotkami bije. Nie powiedziałem i nie powiem w przyszłości. Chyba, że komuś, kogo jakoś szczególniej lubię.
Za rok, za dwa, takie ceny na nadwyżkowo wytłoczonych Pistolsów, Nirvanę czy Parpli, będą już standardem. Nie da się upychać co trzy miesiące w ludzkich świadomościach ciągle tych samych, bądź im podobnych okazji.
Obserwuję z lekkim złośliwym uśmieszkiem tych wszystkich uradowanych - szczególnie poznańskich - pięćdziesięciolatków, którzy dopiero teraz dorobili się takiego Deep Purple "Machine Head", albo The Police "Outlandos D'Amour". Rozumiem, że po raz pierwszy na półkę wrzuci to jakiś nowowstępujący do rockowej gwardii osiemnastolatek, ale co robił taki pierdziel przez ogromną część życia, że SE jeszcze tych Parpli i Polisów do dzisiaj nie zafundował? No, ale nareszcie teraz, bo dwie dychy opustu (bo mawia się opust, nie upust. Cen nie upuszczamy!), no i można się jeszcze na Fejsbuczku pochwalić.
I to by było na tyle. Tekst ten dedykuję każdemu, kto co mniej więcej trzy miesiące zadaje zapytania, w rodzaju: "panie Andrzeju, a co pan sądzi o tych okazjach w Biedronce?".
Andrzej Masłowski
RADIO AFERA 98,6 FM (Poznań) -
www.afera.com.pl
"NAWIEDZONE STUDIO",
w każdą niedzielę od godz. 22.00 do 2.00
("... dla tych, którzy wiedzą, co w muzyce najpiękniejsze")