Z dowcipem jest tak, że albo jest śmieszny, albo nie. Z byciem artystą, bywa podobnie. Artystą się jest, albo nie. Można być lepszym lub słabszym, lecz sztuką nim być. Bez wątpienia za wielkiego Artystę uważam Mike'a Scotta - szefa Wodnych Chłopców. I dlatego nie mogę doczekać się nowego albumu "Out Of All This Blue". Ten już za tydzień. Będzie 2-płytowy, z aż 23 piosenkami. Jeśli komuś taka dawka nie wystarczy, to zawsze może poszukać edycji 3-płytowej - z kilkoma remiksami lub tym podobnymi ciekawostkami.
Mike Scott jest posiadaczem nie tylko fajnego i rozpoznawalnego głosu, ale wizerunkowo przedstawia się jako typowy swojak, który tylko po godzinach spędzonych na ranczo chwyta za pióro, bawiąc się w poetę i prozaika. Jego piosenkowe opowieści rzadko posiadają typowe zwrotki i refreny. Ostatnimi czasy Mike woli snuć historie, które pozbawione są stereotypowych początków, rozwinięć i zakończeń. Najczęściej wskakujemy do nich w galopie. Zupełnie jakbyśmy się spóźnili na początek filmu i w trymiga musieli ogarnąć temat. Dzięki temu muzyk pragnie wymusić należne skupienie. Być może dlatego, oprócz muzyki, interesuje nas treść.
Ostatnia jak dotąd płyta "Modern Blues" wydaje się pozycją udaną, którą nawet doceniło wielu moich znajomych. Żałuję jednak, że niemal kompletnie niezauważenie przeszła - moim zdaniem, o stokroć piękniejsza - a o cztery lata wcześniejsza "An Appointment With Mr. Yeats". Dlatego patrząc w oczy entuzjastom "Modern Blues", nie do końca pragnąłem podzielać ich entuzjazm. Albowiem czułem, i czuję nadal, leciutkie nią rozczarowanie. Każdy, kto z magicznego spotkania Scottta z jego faworyzowanym poetą i filozofem Williamem Butlerem Yeatsem (1865-1939) pokochał, choćby "White Birds", "Let The Earth Bear Witness" czy "The Hosting Of The Shee" wie, co mam na myśli.
Ktoś podpowiedział, że najnowsi Waterboysi ponownie będą inni. Bardziej zaskakujący, a nawet nie zawsze rozpoznawalni. To tylko zaostrza mój apetyt. Właśnie na to liczę. Im bardziej inaczej, tym lepiej. Po co mi drugie "This Is The Sea", "Room To Room" czy "Dream Harder", skoro już je mam. Niech Mike otworzy kolejną szufladkę drzemiących w nim pokładów, wszak jest prawdziwym Artystą.
W dzisiejszym Nawiedzonym Studio posłuchamy The Waterboys. To mogę Szanownym Państwu obiecać. Więcej już nie powiem, ponieważ nie byłoby niespodzianek. Poza tym, zabieram ze sobą pięćdziesiąt kompaktów, a tradycyjnie upchnę fragmenty, a raczej fragmenciki z maksimum dwudziestu. Sam więc jeszcze nie wiem, czego posłuchamy.
Do usłyszenia....
Andrzej Masłowski
RADIO AFERA 98,6 FM (Poznań) -
www.afera.com.pl
"NAWIEDZONE STUDIO",
w każdą niedzielę od godz. 22.00 do 2.00
("... dla tych, którzy wiedzą, co w muzyce najpiękniejsze")