DENNIS DeYOUNG
"Dennis DeYoung and the music of STYX - Live in Los Angeles" - (FRONTIERS RECORDS) -
****
Dennis DeYoung i Tommy Shaw - dwaj główni śpiewający w amerykańskiej grupie Styx, od lat niewystępujący już na jednej scenie. A szkoda, bowiem ta zasłużona dla rocka nazwa wydaje się być dzisiaj jakaś taka niekompletna. To mniej więcej tak samo jak Supertramp bez Rogera Hodgsona. I choć DeYoung niedawno wyraził chęć do porozumienia z dawnymi kolegami, to już wiadomo, że najnowszy album Styksów, który ukaże się jeszcze w tym roku, jako liderem podtrzymywany będzie przez Tommy'ego Shawa. Aby zatem powspominać stare dobre czasy, De Young zmontował swój własny band (naprawdę imponujący), ruszając z nim w koncertową trasę.
Ten 3-płytowy zestaw (dwie płyty kompaktowe plus cały koncert na DVD - za wyjątkiem brakującego w tym zestawie nagrania "Rockin' The Paradise", które jest na CD) jest zapisem występu z El Rey Theater w Los Angeles, z dnia 18 marca 2014 roku.
Szczerze polecam posłuchanie bezbłędnie zrealizowanych płyt audio, choć obejrzenie tego samego przedstawienia z nośnika DVD, także dostarcza niemało frajdy. Bo choć na samej scenie dzieje się naprawdę niewiele, to jednak użytych osiem kamer do jego sfilmowania, zrobiło swoje.
DeYoung jest w kapitalnej formie, nie tylko wokalnej, albowiem całkiem sprawnie nadal radzi sobie na instrumentach klawiszowych, w tym również na Hammondach. Pomimo, iż w jego grupie muzyków jest także osobny instrumentalista klawiszowy, do tego basista, perkusista, plus para gitarzystów (blond włosych). Jeden z nich robi szczególne wrażenie - August Zadra. Facet nie dość, że wyglądem przypomina "brakującego" Tommy'ego Shawa, to jeszcze gra i śpiewa jak on sam. Coś niesamowitego. Proszę to sprawdzić szczególnie w tych utworach, w których to właśnie przed laty oryginalnie śpiewał Tommy Shaw, jak choćby w cudownej interpretacji "Crystal Ball", bądź w "Mr.Roboto" - wykonywane niegdyś w duecie jako DeYoung/Shaw, a teraz DeYoung/Zadra. Ten długowłosy muzyk śpiewa niemal identico a'la Tommy Shaw, tak że niezorientowani w temacie mają prawo nawet w ogóle nie zauważyć różnicy. A zatem, wszystko brzmi jak najwyższej próby Styx. Tym bardziej, że zarówno partie chóralne jak i całe intrumentarium, mocno trzyma się swych korzeni.
Album składa się z samych mniejszych lub większych przebojów, sięgających czasów od połowy lat 70-tych, aż po rok 1990. Czyli czasów dla grupy najbardziej kwiecistych. Poza wspomnianymi już powyżej kompozycjami, do kompletu dochodzą jeszcze: "Lady", "The Best Of Times", "Blue Collar Man (Long Nights)", "Show Me The Way", "Renegade", najwyższej próby ballada "Babe" czy rozbudowane "Come Sail Away" oraz "Suite Madame Blue", plus jeszcze kilka innych...
Jedynym poza Styksowym akcentem w tym zestawie jest kompozycja "Desert Moon". Ta ponad 9-minutowa perełka, oczko w głowie DeYounga, stanowiła w 1984 roku za ozdobę jego debiutanckiego solowego dzieła, nie dziwi zatem fakt zaistnienia jej na całej tej koncertowej trasie.
Jedynego czego tak naprawdę zabrakło, to mojego pierwszego pokochanego niegdyś utworu, od którego zaczęła się moja sympatia do Styx, a mianowicie "Boat On The River". Nie przeszkodziłoby mi nawet zaśpiewanie tego numeru przez zastępczego Augusta Zadrę. Cała pozostała reszta wydaje się już być w komplecie.
Jeśli komuś na widowni nie przeszkadzał zauważalny brak kilku nazwisk, to mógł poczuć się tego wieczoru jak na występie Styx. Świetny koncert.
Andrzej Masłowski
RADIO AFERA 98,6 FM (Poznań) - także w internecie !!! - www.afera.com.pl
"NAWIEDZONE STUDIO",
w każdą niedzielę od godz. 22.00 do 2.00
(4 godziny na żywo!!!)
===============================
"BLOG NAWIEDZONEGO"
oraz
"BLOG TYLKO O PŁYTACH CD i LP