Po półrocznej przerwie założyłem wiosenną kurtkę. O dziesiątej rano termometr wskazywał w cieniu dziesięć stopni. Wiosna. Czas najwyższy wyciągnąć trampki, lekką bluzę i poczuć smak łagodnego powietrza. Szalik wrzuciłem do prania, czapkę też - i witaj wiosno.
Mój odtwarzacz CD okupują teraz tylko melodyjne płyty. Moja najbardziej ukochana muzyka - co tu dużo będę tłumaczyć - wiecie przecież Państwo o tym. Od 1,5 tygodnia mam nowy Clan Of Xymox, jest wciąż zafoliowany, nienaruszony. Nie ma nastroju na ponurzyznę, czas na "melodik/roki", na soczyste gitary, mocne silne gardła, na iskrzące wiórami melodie,... Dlatego tak mi smakują nowe Axxisy, House Of Lordsy czy nowy Oldfield. Ten jego nowy wokalny wynalazek Luke Spiller - świetny. Płyta jeszcze lepsza. Jak znajdę czas, to coś o niej napiszę. No właśnie - czas - bardzo mi go brakuje. Bo jak słucham, to nie piszę, a żal mi pisać, gdy obok leży tyle kapitalnej muzyki. Przyznam, że mam blisko dziesięć kompaktów jeszcze nie rozpieczętowanych. Czekają na swą kolej. Na nastrój.
Wiosna udzieliła się też Słuchaczom Nawiedzonego Studia, którzy mocno się rozpisali. Fajnie, powinienem się cieszyć, tylko nie zawsze nadążam z odpisywaniem. Dlatego proszę o wyrozumiałość za moją opóźnioną reakcję - często wielogodzinną. Ale odpisuję zawsze.
Ostatnio nie bywam na wielkich koncertach (Simple Minds, Within Temptation - za wyjątkiem Deep Purple), za to penetruję kluby i niszową twórczość. W najbliższym czasie wybieram się na Wojciecha Kordę. Dostałem dwa bilety. Chętnie posłucham artysty, który obchodzi 70-te urodziny i właśnie z tej okazji organizuje koncert z zaproszonymi gośćmi. Szkoda, że czasem życie pisze tak dziwne scenariusze, jak ten Pana Kordy i Ani Rusowicz. Na jego miejscu zrobiłbym wszystko, by naprawić co tylko naprawić się da. Gdyby Pan Korda był moim kumplem, dawno byłoby wszystko załatwione. Podobno mam dar do swatania, godzenia - ale innych - ponieważ w swoich sprawach nie idzie mi już tak łatwo.
Nasz Słuchacz zadał mi pytanie, dlaczego nie promuję jakiś debiutantów. Faktycznie, dawno nikogo takiego nie było. Nie pojawili się, albo ja na żadnego nie zwróciłem uwagi. Obiecuję rozejrzeć się, poszukam co nieco, bo bardzo bym chciał jakieś zjawisko odkryć. Nawet więcej , niż jedno. Chodzę po sklepach, przeglądam prasę muzyczną - także tą internetową - i nic nie przykuło mojej uwagi. Być może to cisza przed burzą ? Będę trzymać rękę na pulsie.
Ostatnio dobrze sypiam, pamiętam wszystkie sny. Wiele z nich powinienem zapisywać - podobają mi się. Nie tworzę senników, nie zastanawiam się nad ich znaczeniem, ale bardzo je lubię. Jak każdy zresztą. Śnię ciekawe historie, zazwyczaj z fajnymi postaciami. Szkoda, że w życiu realnym nie bywa już tak samo.
Na jawie odciąłem się kompletnie od problemów świata. Dałem sobie spokój z tą całą polityką i jest mi bardzo dobrze. W świecie fikcji żyje się lżej i milej. Szkoda życia, i tak w pojedynkę niczego nie naprawimy. Wszystko za nas załatwią faceci w garniturach i czarnych limuzynach.
Kolejorz miał Widzewa w garści, a jednak pozwolił sobie wbić dwa gole i zremisować. Ze słabiutkim Widzewem. Z ostatnią drużyną tej naszej "ekstraklasy". Jeśli się takich meczów nie wygrywa, nie można marzyć o pucharach. Warta wcale nie lepsza. Zremisować z najsłabszą Jarotą. Czyżby jakiś prikaz, by nie walczyć o pierwszą ligę? Na to wygląda. Warta zaczęła grać tylko o utrzymanie. Nie widać ambicji, woli walki. Mając takich zawodników powinni być w czubie tabeli.
Widziałem, że Lego wypuściło klocki dla fanów Kamila Stocha. Bo to zdaje się jedyna "polskość" dająca się promować.
Tak z innej beczki, koleżanka z pracy mojej żonki kupiła spodnie w lumpiarni. Dała za nie 15 złotych. Po czym wrzuciała do pralki, a chwilę później się w nie wbiła i pochwaliła koleżankom w biurze. Jakiż szok nastąpił, gdy dziewczyna w pewnej chwili włożyła rękę do tylnej ciasnej kieszonki i wyciągnęła trzy "pięcio-eurówki" - zwinięte w kosteczkę. Nic a nic nie naruszone przez piorący proszek. Ludzie to mają szczęście. Ale i ja miałem niedawno. W styczniu znalazłem dwa razy po dziesięć złotych przy śmietniku. Oczywiście idąc wyrzucić własne, a nie szukając tam skarbów. Od tego jest inna ekipa. Stała - co należy podkreślić. Tam na ich teren nikt się nie wedrze. Bo od razu po mordzie. My tu - wy tam ! - taka panuje zasada. Nie tylko koty i jeże mają swoje rewiry - wózkarze także.
Kilka ładnych lat temu pewnego dnia wynosiliśmy z żonką moje stare biurko na śmietnik. Nadźwigaliśmy się, bo to stary solidny mebel, nie z wiórów, a ciężkich drewnianych płyt, no i zmęczeni wróciliśmy do domu , by nieco przemyć spocone ciała, łyknąć zimnego z bąbelkami, po czym wyszliśmy na relaksacyjny spacer. Szczęki nam opadły, bo to moje biurko właśnie taśtał do swego domu sąsiad z synem. Następnym razem wywieszę ogłoszenie. Człowiek głupi tylko się niepotrzebnie nadźwigał.
No, to tyle na dzisiaj. Wracam do roboty, bo szef patrzy.
Andrzej Masłowski
RADIO AFERA 98,6 FM (Poznań) - także w internecie !!! - www.afera.com.pl
"NAWIEDZONE STUDIO",
w każdą niedzielę od godz. 22.00 do 2.00
(4 godziny na żywo!!!)
===============================
"BLOG NAWIEDZONEGO"
oraz
"BLOG TYLKO O PŁYTACH CD i LP"
===============================
nawiedzonestudio@afera.com.pl