MAGNUM - "Escape From The Shadow Garden" - (STEAMHAMMER) -
***3/4
Proszę spojrzeć na okładkę, od razu wiadomo, że to kolejne dzieło Rodneya Matthewsa. Tak tak, właśnie tego grafika od choćby genialnego projektu dla debiutanckiego longplaya Praying Mantis ("Time Tells No Lies" z 1981 roku) i jeszcze kilku innych, nie gorszych przecież okładek dla Asii, Barclay James Harvest, Nazareth czy właśnie dla naszych omawianych bohaterów z Magnum. Stylistyka z okładki "Escape From ..." jasno nasuwa skojarzenia z legendarnymi dziełami Magnumów, tymi z "The Eleventh Hour" oraz o rok wcześniejszego "Chase The Dragon". A to zobowiązuje. Do takiego obrazu grupa musiała także stworzyć odpowiednią muzykę, a to niełatwe cofnąć się o trzy dekady i uchwycić klimat tamtej epoki. Tym bardziej, że nic nie zdarza się dwa razy. Bo jak tu na poczekaniu wymyślić nuty do kolejnych "Soldier Of The Line", "The Spirit" czy "The Prize". Tym bardziej, że czasu nie było zbyt wiele, a i poprzeczka zawisła wysoko. Poprzedni "On The Thirteenth Day", choć nie nawiązywał stricte do żadnego z konkretnych dawnych dzieł, to sam w sobie okazał się dosłownie tworem genialnym.
"Escape From..." powinno ucieszyć wszystkich stęsknionych za starym Magnum. Nawet jeśli zdamy sobie sprawę, iż grupa nie uwypukla aż tylu instrumentów klawiszowych co dawniej, a zdecydowanie mocniej trzyma się gitarowego brzmienia. Już samo to, że wszystkie utwory skomponował zespołowy mózg Tony Clarkin, daje najwyższą gwarancję jakości (pomimo iż ten fakt nie jest przecież żadną niespodzianką). Nie przejmujmy się, jeżeli na pierwszy rzut ucha zabraknie nam tutaj jakiś klarownych przebojów. Te, najwyraźniej potrzebują przynajmniej kilku przesłuchań , aby przebić się przez zmatowiałą ścianę i wyostrzyć swe nuty. "Escape From ..." jest momentami płytą surową i odpowiednio zaostrzoną ("Crying In The Rain", "Too Many Clown" czy "Burning River"), ale i nie wyzbytą tej lżejszej i bardziej melodyjnej odsłony ("Unwritten Sacrifice", "Falling For The Big Plan", "Midnight Angel", "The Art Of Compromise" czy "Don't Fall Asleep"). Od razu dodam, iż owa "melodyjność" jest i tak oprawiona w art-rockowe ramy. Tym bardziej dziwi mnie fakt, że w moim kraju nie słuchają tej grupy fani Deep Purple, Pendragon, Marillion, Queen, itp. wykonawców. A jeśli nawet, to musi być ich bardzo niewielu w stosunku do liczby tych z Niemiec czy Anglii.
Zespołowi należy się także spory szacunek za nieugięcie przed komercyjnym toporem, bowiem zamiast szukać łatwych środków w dotarciu do masowego odbiorcy, Magnum grają co im serce dyktuje.
Rozczarowanymi mogą poczuć się jedynie łowcy ballad, albowiem jedyną takową ("The Valley Of Tears") znajdziemy dopiero w samym finale dzieła. I choć dostojna to pieśń, to na pewno nie dorównuje potędze "From Within" - zamykającej poprzedni album.
Najnowszych Magnum należy traktować innymi kryteriami , niż każdą z ostatnich ich płyt, w efekcie czego dzieło wychodzi zwycięsko w swym artystycznym wymiarze. Trzeba sobie ponadto szczerze uzmysłowić, iż drugim "The Eleventh Hour" czy "Chase The Dragon" na pewno jednak nie jest. A tym bardziej mistrzowskim "On A Storytellers' Night". Od serca muszę jeszcze dodać, iż genialnej "On The 13th Day" także nic tutaj nie przebija. No, ale tej płyty, to obawiam się, że długo muzycy nie będą w stanie pokonać. Niemniej, biję brawa, bowiem najnowsze Magnum i tak wydaje się na swój sposób znakomite.
Andrzej Masłowski
RADIO AFERA 98,6 FM (Poznań) - także w internecie !!! - www.afera.com.pl
"NAWIEDZONE STUDIO",
w każdą niedzielę od godz. 22.00 do 2.00
(4 godziny na żywo!!!)
===============================
"BLOG NAWIEDZONEGO"
oraz
"BLOG TYLKO O PŁYTACH CD i LP"