wtorek, 16 maja 2023

big game

Podobają mi się wydane dopiero co re-recordingi Mike'a Trampa względem starych numerów White Lion. Od razu uruchomiły we mnie wspomnienia, a i wzmocniły miłość do tej muzyki. W zasadzie nic, tylko po kolei szufluję albumy White Lion oraz solówki wokalisty tej grupy. Na nic innego nie wykazuję obecnie sercowej ochoty. Niech żyje genialnie melodyjny śpiew Mike'a Trampa oraz arcy-cudne solówkowanie wspólnika tej zbrodni, Vito Bratty. O jojciu, jak mi tej jego gitary obecnie brakuje.
W niedzielę, na moim FM, doszło do kilku przypomnień ze świetnej płyty "Mane Attraction". Ostatniej w wielkim okresie, kiedy jeszcze muzycy byli skontraktowani z Atlantic Records. Na dzisiaj mój historyczny, amerykański winyl "Big Game". Pod igłą paru mych gramofonów wiele 'wycierpiał', ale też są na nim liczne me - jeszcze jako niedorostka - linie papilarne, kapki potu, westchnień, przeżyć, radości, uśmiechów, co i porażek - wszak tych też parę było. Muzyka, przy której lubiłem, kochałem lub waliłem pięścią w stół.
I pomyśleć, że są tacy, dla których White Lion to jakiś tam jeden z wielu pudel metal. Najczęściej takie bzdety wypisują unieszczęśliwieni dostąpieniem miłości wobec takiego grania. Dla mnie White Lion to bez kozery klasyka, a także mistyka hard'n'heavy. Piękno stylu w najczystszym promyku, tyle, że w nieco uromantycznionej strukturze. Jeśli ma się w swych szeregach tak wrażliwy głos, co Mike Tramp, to już z miejsca jest się predysponowanym do śpiewania o niesprawiedliwościach tego w dużym stopniu popieprzonego świata lub o uczuciach nie zawsze letnich. Możecie to sprawdzić na obłędnym finiszu tego albumu, w 'apartheidowej' balladzie "Cry For Freedom" (... wstań i wołaj o wolność. Płacz o nią, byś stojąc z bliźnim twarzą w twarz nie musiał się wstydzić, że mu zabrałeś bliskich). Absolutnie biorąca za serce pieśń, oparta o motoryczny bas i niekiedy wściekłe, a innym razem ujmujące akordy gitarowe. Jeden z tych utworów, w którym najmniej chodzi o gitarowe ślizgi Bratty. Na nie przyjdzie czas w paru innych numerach. Sprawdźcie, choćby pod pokładem wspaniałych, takich nie do zapomnienia melodii, co "Goin' Home Tonight", "Don't Say It's Over" lub w przebojowej balladzie "Broken Home". Ale też w kapitalnym coverze "Radar Love" - ze śpiewnika holenderskich Golden Earring. Cóż za porywający bas Jamesa Lomenzo - nie wolno tego nie usłyszeć. Jego wartość nie zniknie choćby na moment. Nawet podczas kolejnej efektownej gitarowej żonglerki Bratty. Bo, oto uczeń przerósł mistrza. A piszę to bez pardonu, szczególnie wobec wszystkich traktujących już z zasady pierwowzory nietykalnie.
Na "Big Game" znajdziemy też kilka mniej radiowych songów. I to dzięki nim można większą uwagę, zamiast na chwytliwych melodiach, skoncentrować na samym warsztacie - czytaj: wirtuozerii. Ponownie mowa o Vito Bratt'cie. Posłuchajcie jego strunowych naprężeń, szlifów i połechtań, w "Let's Get Crazy" bądź "If My Mind Is Evil". Cóż za nasycenie dźwięków. Mamy tu chwile, kiedy nawet Eddie Van Halen czy Steve Vai mogliby kopać opony z wściekłości.
Genialna płyta, która stopi Wasz gramofon. Mogłaby się nigdy nie kończyć. Onieśmielająco cudowna i bezkonkurencyjna zarazem. Przy niej chce się skakać, wąchać wiosenne kwiaty, kochać, żyć. 

a.m. 


"NAWIEDZONE STUDIO"
w każdą niedzielę od 22.00 do 2.00

na 98,6 FM Poznań lub afera.com.pl

 

"Nawiedzone Studio dla tych, którzy wiedzą, co w muzyce najpiękniejsze"