niedziela, 29 kwietnia 2018

CHRIS JAGGER, 28 kwietnia 2018, Poznań, "World Trade Center"

Gdy Kolejorz dostawał przy Bułgarskiej bęcki od Górnika Zabrze (ostatecznie tylko 2:4, a było już 0:4), my z Korfantym nieźle zabawiliśmy się na koncercie Chrisa Jaggera. Tak tak, brata tego "troszkę" słynniejszego Micka. I choć sala na pięterku w World Trade Center nie została wypełniona po brzegi, to i tak zgromadziła przynajmniej jeszcze raz tylu ludzi, co niedawny bydgoski występ Magnum. Inna sprawa, że dobrą jedną czwartą stanowiły zaproszenia, na które i my się załapaliśmy.
Kilka wpadek organizacyjno-technicznych nie zakłóciło przyzwoitego obrazu całości, za co zresztą trzymałem kciuki od samego początku.
Magia nazwiska głównej gwiazdy uczyniła swoje, bo przesz nikt mi nie wmówi, że w Poznaniu mamy tylu wielbicieli country/folk/na pół-rockowego grania. Jeśli tak, to serdecznie zachęcam pójść za ciosem i częściej sięgać po korzenne amerykańskie, jak i wyspiarskie granie. Tamtejszy folk jest przecudowny, o czym także raz po raz przekonują się Słuchacze Nawiedzonego Studia.
Jagger zabrał ze sobą gitarę akustyczną oraz harmonijkę, a także parkę sprawnych muzyków: akordeonistę Charliego Harta oraz srebrnowłosą skrzypaczkę Eliet Mackrell. Przy czym dodam, że ekipa Jaggera nie bywa sztywno przywiązana do swych głównych instrumentów, albowiem Charlie zagrał także na instrumentach klawiszowych oraz skrzypcach, a Eliet dodatkowo na mandolinie oraz fleciku.
Ich pełna polotu żywiołowa muzyka, zdecydowanie nafaszerowana country/folkowymi akcentami, miewa czasem wspólne ścieżki z rock'n'rollem, rzadziej z balladą, choć i taki fragment w którymś momencie się nawinął. Chris nieźle śpiewa, jego "orkiestra" idzie mu w sukurs, choć matka natura poskąpiła Chrisowi "tego czegoś", przez co nietrudno uświadomić sobie, dlaczego starszy Mick zawojował świat, by jego mniej "urodziwemu" bratu przypisać jedynie marginalną rolę w okowach showbuisnessu. Dlatego niewiele dopomógł mu w karierze udział w nagraniu płyty Erica Claptona "No Reason To Cry" (gdzie sobie pośpiewał chórki), czy nawet zaproszenie na własne albumy wspomnianego Micka, bądź Davida Gilmoura. Ale robi swoje. Gra muzykę odległą od Stonesowskiej retoryki, więc nikt mu nie zarzuci bratczynego wazeliniarstwa.
Obecnie Chris Jagger objeżdża Polskę, pod hasłem: "Chris Jagger Acoustic Trio - Polish Tour 2018". Na poznańskim plakacie reklamującym wczorajszy koncert, słowo "acoustic" zastąpiono "accustic". Niby chochlik drukarski, lecz utwierdza mnie o przywróceniu zecerów.
Jagger objedzie kawał Polski pięknej i bogatej, omijając Gdańsk, Łódź czy Warszawę, w zamian zahaczając o Zduńską Wolę, Warkę, Krosno, Domecko, Głubczyce, Błaszki, by gdzieś pomiędzy, a konkretnie 5 maja, zawitać do nieodległej Wrześni. Informacja zapewne przyda się ewentualnym kibicom Kolejorza, którzy wybrali padakę zamiast sztuki.
I jeszcze słówko o supportach. Miał być jeden, były dwa. Ten z plakatu, a zwący się Forcom Band, zaproponował dwadzieścia minut repertuaru obcego autorstwa (kompozycje Maanamu, Niebiesko-Czarnych czy Lombardu), i jak sam szef całego tego przedsięwzięcia - pan grający na instrumentach klawiszowych - przed nastaniem muzyki zapowiedział: jego ekipa jest bandem amatorskim, co naprawdę poprawiło notowania zespołu, nie tylko w moich oczach. Pękły więc lody nieufności, a
Forcom Band momentami wznosili się ponad poziom przedstawicieli Osiedlowego Domu Kultury.
Troszkę więcej koncentracji musiałem wykrzesać z siebie wobec twórczości Pani, którą przytaśtał - za sprawą wspólnego lotu - Chris Jagger. Zdecydowanie zamerykanizowana Polka, o artystycznej ksywce I-Sha-Vii (czy jakoś tak), dała popalić kanonadą akustycznych ballad. Przy czym, do każdej z nich Artystka wygłosiła odpowiednią prelekcję, dzięki czemu wszyscy zgromadzeni błyskawicznie dowiedzieli się o naturze obieżyświatki - nieskrywanej cesze bardzistki. Wziąłem do serca polecajkę I-Sha-Vii, by koniecznie beztrosko przebyć osiem tysięcy kilosów (a może nawet mil? - i don't remember) podróży po Stanach. Nie, nie czynię z I-Sha-Vii megalomanki, ale naprawdę nieco mniej lansiku, a publiczność sama wyciągnie przesłanie z tekstów oraz muzyki płynące - proszę zaufać dobrej radzie starszego druha.
Wczorajszy koncert zaliczam do kolejnego ciekawego życiowego doświadczenia, przy okazji pięknie dziękując za podwójną wejściówkę - współpracującemu z Radiem Poznań - Michałowi Sobkowiakowi. Fajny z niego facet, i chyba jedyny Kukiz'owiec, który ma poukładane w głowie.
Zanim zabrałem się za napisanie powyższego tekstu, postanowiłem wejść na stronę Radia Poznań, w nadziei uchwycenia tam czegoś o wczorajszym, a jakby nie było przez nich sponsorowanym wydarzeniu. I przyznam Szanownym Państwu, że nie dostąpiłem celu. Już wrzutki na głównej stronie, typu: "T. Zysk krytykuje niepoznański styl działania Jacka Jaśkowiaka", dalej "Jarosław Kaczyński odwiedził Trzciankę", czy na deser "TVN łamie standardy dziennikarskie...", przecięły nić mej ciekawości splądrowania tematu. Zabrakło tylko: "Lenin wiecznie żywy" - wszak zapachniało propagandą na miarę czasów minionych.


P.S. Co za łoś zasłaniał mi akordeonistę podczas całego występu? Zdaje się, że to Pan Janek. Pan Janek Pera. Mój dobry znajomy. Na co dzień dobry i przeze mnie nad wyraz lubiany, ale też obiektywnie przesympatyczny człek. Oj Panie Janku, na drugi raz kamerkę stawiamy z boczku (nie mów do mnie zboczku! - odezwałby się zniesmaczony Pan Janek), a nie tak centralnie, ponieważ tylnym rzędom przyszło zostać ograbionym o jedną trzecią scenicznych atrakcji.






Andrzej Masłowski
 
"NAWIEDZONE STUDIO"
w każdą niedzielę od godz. 22.00 do 2.00

na 98,6 FM Poznań 
 
"Nawiedzone Studio dla tych, którzy wiedzą, co w muzyce najpiękniejsze"



ściana wejściowa do WTC
Chris & Co.
... ciąg dalszy...
...a i tutaj z zakrytym akordeonistą...
Przedstawiciele kapituły PTAAAK wręczają Chrisowi medal i inne uznania...
....chwila z I-Sha-Vii (pozostałe też niezapomniane)....
Forcom Band (ich czterech + Ona przy mikrofonie)
do koncertu jeszcze trochę...
... zanim okiennice opadną...
...już na pięterku, na chwilę przed przedarciem biletu