środa, 18 kwietnia 2018

CHRIS BAY - "Chasing The Sun" - (2018) -







CHRIS BAY
"Chasing The Sun"
(STEAMHAMMER)

****




Tę płytę powinno się posłać na Eurowizję. I niech Niemcy poważnie nad tym pomyślą. Tak poważnie, jak na "Chasing The Sun" bywa radośnie i melodyjnie.
Chris Bay, który na co dzień jest wokalistą metalowych Freedom Call, skomponował i nagrał solo debiut jakże odmienny, a jednocześnie niegubiący korzeni. Pełna zgoda, "Chasing The Sun" jest płytą popową, której tylko przygrywa rockowa sekcja, jednak czy to grzech? Słucha się tego świetnie, choć nie od początku byłem o tym przekonany. Im bardziej w las, tym silniej czułem zaniepokojenie. Bo tylko otwierający numer "Flying Hearts" okazał się tym, czego tak naprawdę się spodziewałem. Był on jakby nieśmiałym nawiązaniem do arcy-melodyjnego hymnu "Metal Is For Everyone", który z dumą otwierał wydany przed półtora roku kapitalny album "Master Of Light". Siłą rozpędu wszcząłem więc poszukiwania ballady na miarę "Cradle Of Angels". Wszak była ona ozdobą wspomnianego przed chwilą albumu, jednak przede wszystkim stała w czubie najlepszych piosenek 2016 roku. Niestety, nic nie zdarza się dwa razy. W zamian musiałem zadowolić się troszkę mniej wykwintną "Love Will Never Die", niemniej i te blisko cztery minuty na swój sposób ucieszyły. Do głosu zaś doszedł cały potok klawiszowo-elektroniczno-gitarowych, i zazwyczaj utrzymanych w żywszych tempach piosenek (wyjątkiem, obok "Love Will Never Die", jeszcze "Where Waters Flow To Heaven"), których za nic nie idzie się pozbyć. Po kilku dniach złapałem się na nuceniu jednej, drugiej czy trzeciej melodii, i jest mi z tym równie dobrze, jak z łapaniem wiosennych promieni upragnionego słońca.
Chyba nie uczynię krzywdy Bay'owi, iż ośmieliłem się nazwać jego pozytywną twórczość eurowizyjną. Inna sprawa, że świat by kulturowo nie zubożał, gdyby na czele pochodu przez moment powiewał sztandar zwycięstwa nad czeluścią. Dlaczego utarło się, że do miana dzieł mogą pretendować jedynie smutne, bądź pełne buntu pieśni? Akurat ja wcale nie trzymam się poręczy zasady, że dobry poeta, to smutny poeta.
Gorąco polecam pierwszą część "Chasing The Sun". Pierwszych sześć piosenek wziętych od albumowej rozbiegówki, po prostu kładzie na łopatki. "Flying Hearts" oraz przyprawiona na folkową nutę "Light My Fire", powinny wywiać wszelkie uzbierane za sprawą zimy frustracje, podobnie uczynią singlowe "Radio Starlight" oraz "Hollywood Dancer", natomiast "Move On" nie pojmuję, dlaczego jeszcze nie spogląda na nas z wierzchołków przebojowych list. Jednocześnie proszę nie przegapić "Silent Cry" - z uroczymi zaśpiewami: "turu turu turu", w wydaniu nieznanej mi do tej pory Sonji Höllering.
Obawiam się jedynie konserwatywnych wielbicieli Freedom Call, którzy po frywolnych piosenkach, typu: "Keep Waiting" lub "Bad Boyz", zechcą tropem filmu "Rejs" przenieść Artystę-śpiewaka do sekcji gimnastycznej, by ten nie trwał w samotności, a w kolektywie, i by w ostatecznym rozrachunku zaniechał śpiewania.
Nie zważając na nic, posłuchajcie tej płyty i używajcie wiosny pełnymi garściami.





Andrzej Masłowski
 
"NAWIEDZONE STUDIO"
w każdą niedzielę od godz. 22.00 do 2.00

na 98,6 FM Poznań 
 
"Nawiedzone Studio dla tych, którzy wiedzą, co w muzyce najpiękniejsze"