Trochę na ostatni gwizdek weszliśmy do środka Poznańskiej Opery. Tomkowi coś w międzyczasie wypadło i zagroziło falstartem, na szczęście wszystko jednak dobrze się skończyło. Okazało się, że jeszcze porządnie wyprostowaliśmy kości - w wygodnym drugim rzędzie od samej sceny. Takie fajne miejsca nam przypadły. Z widocznością na wyciągnięcie ręki.
Bilety drogie, od 79 zł , aż po 149 zł, a Teatr Wielki wypchany niemal do ostatniego miejsca. Mają Bracia fanów (z przewagą fanek). Podczas koncertu wspólne śpiewanie, klaskanie, a pod jego koniec, to już tylko na stojąco. Musielibyście Państwo widzieć te pełne entuzjazmu buzie - aż miło było popatrzeć.
Był to występ akustyczny Piotrka i Wojtka Cugowskich, ze znacznym gościnnym udziałem ich Taty, Krzysztofa. Jeśli ktoś pomyśli, że to jakaś nudna brzdękanina, to nawet nie wie w jakim jest błędzie.
Na scenie stołki ze stanowiskami dla muzyków, plus pokojowe lampy z abażurami epoki 70/80's. Najpierw na scenie pojawił się perkusista. Wybijanym rytmem po kolei zapraszał poszczególnych muzyków do gry. Gdy wreszcie wszedł na scenę Wojtek, publika mocno się ożywiła, a gdy jako ostatni pojawił się na niej Piotr, wrzawa zatrzęsła całą tą ekskluzywną salą. No i zaczęło się... Na początku tylko Bracia i band im akompaniujący, a więc obok liderującego Wojtka jako gitarzysty, jeszcze gitarzysta rytmiczny, basista, bębniarz, a nieco później dołączył także klawiszowiec, który ochrzczony przez Braci jako "Balcerek" (w nawiązaniu do serialu "Alternatywy 4"), wykazał się dodatkowo także jako akordeonista.
Myślałem, że nie dam rady, a okazało się, że kilka piosenek Braci (ku memu zaskoczeniu) całkiem dobrze znam. Oprócz tylko tej, która całe to przedstawienie rozpoczęła (i ze dwóch/trzech w dalszym toku), ale już później.... Na drugi rzut poszła przeróbka "The Passenger" - Iggy'ego Popa, następnie "Za szkłem" (to ta z serialowych "Barw Szczęścia") czy "Nad przepaścią". Po czym Bracia zaprosili na scenę własnego Tatę, który, a jakże by inaczej, zaśpiewał "Sen o Dolinie", by po chwili wykonać kolejny klasyk Budki - "W niewielu słowach". Po tym krótkim wtręcie, Krzysztof Cugowski opuścił scenę, ale jak się później miało okazać, jeszcze kilka razy na nią powracał. Aż do samego uroczystego finału.
Warto odnotować kilka smaczków, jak choćby porywającą wersję "Let's Dance" - z repertuaru Davida Bowie - zaśpiewaną przez samego Wojtka. Ponadto cała trójka Cugowskich wykonała "Jednego Serca" - Czesława Niemena, z kolei, Krzysztof i akompaniujący mu Wojtek, dokonali bardzo fajnych wersji Budki Suflera, tj: "Martwe Morze" oraz "Samotny Nocą".
Jeśli zaś chodzi o śpiewającego Piotra, za którym przepada nie tylko ta młodsza część elektoratu Cugowskich, ten bardzo poruszył poznańską Operę piosenkami: "To jest mój dzień" oraz "Wierzę w lepszy świat". Bo przy zaśpiewanym na bis coverze The Police "Message in a Bottle", nie wszyscy wiedzieli jak się zachować, jedynie my z Tomkiem śpiewaliśmy to na cały głos. No i jeszcze "kilka" innych osób. Ale to była już ostatnia piosenka tego wieczoru. Przy tym, muszę dodać, iż chwilkę przed nią, cała "trójca" zaśpiewała jeszcze Budkowe "Memu miastu na do widzenia". Owacjom nie było końca. Szał - dosłownie.
Zaznaczę jeszcze, że instrumentaliści opuszczali swe stanowiska w odwrotnych proporcjach jak do nich na samym początku koncertu podchodzili, aż pozostał tylko sam perkusista, a później nastała cisza i mrok.
Świetny koncert! Nie wiedziałem do wczoraj, że Bracia są tacy klawi. Czasem dobrze dostać po nosie. Mnie się to wczoraj przytrafiło dwukrotnie i w obu przypadkach poczuwam się do winy.
Andrzej Masłowski
Radio "AFERA" 98,6 FM (Poznań) - www.afera.com.pl
"NAWIEDZONE STUDIO",
w każdą niedzielę od godz. 22.00 do 2.00
"... dla tych, którzy wiedzą co w muzyce najpiękniejsze"