Zapytał mnie radiowy kolega, czy na najbliższą audycję nie potrzebuję zastępstwa? Niedziela wyborcza grozi niewyparzonym językiem, wiem.... Proszę być spokojnym, dotrę, poprowadzę i nie dam się sprowokować. Zdaję sobie sprawę, ze przy najmniejszym wyskoku, byłoby po mnie. Zresztą i tak spodziewam się szybkiego kresu. Po 25-tym wiele się ma prawo zmienić, trzeba być na wszystko przygotowanym. Wyniki wyborów w zasadzie są już znane, żadnych niespodzianek nikt nie oczekuje, więc niech te trzydzieści pięć procent już się szykuje w odwecie, ku "dobrobytowi" i odbytowi zarazem - mojemu. Tyle.
Andrzej Masłowski