niedziela, 29 grudnia 2013

TURBO - "Piąty Żywioł" - (2013) -

TURBO - "Piąty Żywioł" - (METAL MIND PRODUCTIONS) -
 ***1/2


Dzisiejsze Turbo troszkę różni się od tego thrashmetalowego z "Ostatniego Wojownika" czy "Kawalerii Szatana", a jeszcze bardziej od classic-metalowego z "Dorosłych Dzieci" czy "Smaku Ciszy". A jednak to wciąż Turbo. Trochę przetasowane personalnie, ale to z krwi i kości rozpoznawalne Turbo. Dzielnie podążające po Krainie Dyskretnego Szczęku Blach. I zarazem jak zwykle podnoszące poziom polskiej metalurgii, bo choć w ostatnich latach uchylił się naszym uszom wyraźny wyrób stali (Pathfinder, Night Mistress, i wiele innych ...), to jednak tylko nieliczni zasługują na nieco większą uwagę. Bowiem, ich znaczna mniejszość, zapisze się przecież na stałe do krajowej Galerii Sław.
Tomasz Struszczyk śpiewa inaczej od Grzegorza Kupczyka, a jednak dobrze pasuje do konwencji zespołu. Zespołu, który dzielnie w ryzach trzymają legendarni Wojciech Hoffman i Bogusz Rutkiewicz, do spółki z trzema młodszymi kolegami.
Woda, powietrze, ogień, ziemia - to powszechnie znane cztery żywioły, więc czym , bądź kim, jest ten piąty? Czy odpowiedź na to pytanie znajdziemy na tej płycie? Przekonać należy się już samemu.
Album "Piąty Żywioł" zawiera jedenaście kompozycji. Jedną instrumentalną oraz dziesięć zaśpiewanych przez Tomasza Struszczyka - chciałoby się powiedzieć nowego wokalistę, ale jak wiemy, to już drugie dzieło Turbo z jego głosem. 
Pragnę zwrócić Państwa szczególną uwagę na trzy kompozycje. Na tytułową 7-minutową "Piąty Żywioł"- podlaną przyjemnym staroświeckim metalizowaniem, w stylu wczesnych Iron Maiden czy Praying Mantis. Podobny klimat zawiera także sporo krótsza "Rozpalić Noc". Proszę posłuchać uroczej i  kilkukrotnie pojawiającej się tutaj salwie chórków, takich w stylu Maiden'owskiego klasyka "Heaven Can Wait". Naprawdę dobre.
O ile te dwa utwory przyjemnie pieszczą niesforne uszy, o tyle absolutnym majstersztykiem wydaje się być finalizująca całość kompozycja "Może Tylko Płynie Czas". Ach, jakaż szkoda, że Turbo nie zapragnęli mocniej pójść w takim kierunku. Szkoda, że to tylko jeden tak wyjątkowej urody utwór. Ale to właśnie dla niego warto wydać każde pieniądze. Struszczyk intonuje całość majestatycznym spokojem, przechodząc pomału (wraz z całą "orkiestrą") do częstotliwości głosu w stylu rozwścieczonego poczciwego Roba Halforda (wokalisty Judas Priest, gdyby ktoś czasem nie wiedział), a gdy następuje pozorne ukojenie, machina rozpędza się na dobre. Całość szybuje do granic galopady. Gitary tną niczym naostrzone brzytwy, a Struszczyk śpiewa wszystkimi możliwymi barwami. Jak przystało na dobry art-rockowy twór, mamy tu także zmiany tempa, chórki, gitarę flamenco, ale i solidnie wycinane sześciostrunowe rzeźbienie. Świetna i chwytliwa melodia, taka zapamiętywalna na długo długo długo...
Skoro już zahaczyłem o warsztat muzyków, to jaki on jest de facto, możemy przekonać się choćby w instrumentalnym fragmencie longplaya, tj. w "Amalgamat". Jednak tak po prawdzie uważam, iż fachu czy talentu "Turbo-doładowaczy" sprawdzać nie trzeba, nie należy, bo i nie wypada. Mieliśmy na to trochę czasu przez te ponad trzy dekady.
Proszę koniecznie posłuchać tej płyty. W całości. Nie tylko tych wyróżnionych przeze mnie utworów. Jestem przekonany, że to dzieło jest do polubienia w całości. A to, że Turbo grają bez pudru i makijażu, to już osobna historia.




Andrzej Masłowski



RADIO AFERA 98,6 FM (Poznań) - także w internecie !!! - www.afera.com.pl

"NAWIEDZONE STUDIO",
w każdą niedzielę od godz. 22.00 do 2.00
(4 godziny na żywo!!!)

===============================

"BLOG NAWIEDZONEGO"
oraz
"BLOG TYLKO O PŁYTACH CD i LP"