CANDY DULFER
26.11.2013
Poznań, Sala Ziemi
godz.19.00
Organizator: Makroconcert Polska Sp. z o.o.
Znakomity koncert. Czegoś takiego właśnie potrzebowałem. Szczególnie dzisiaj.
Seksowna Candy, jej posłuszny saksofon, plus muzyczne a go go, no i czegoż więcej trzeba?
Nie mam ani jednej jej płyty. Co tam płyty, choćby nawet jakiegoś jednego nagrania, a w Sali Ziemi bawiłem się jakbym znał wszystko na pamięć.
Candy gra fantastycznie. A jej nogi są więcej warte od tej całej kosztownej sali konferencyjno-koncertowej. Mimo tego, że artystka bombowa, to i tak występuje dodatkowo z dobrze dobraną sekcją. O każdym towarzyszącym jej muzyku, należałoby wznosić pieśni pochwalne ku niebiosom. Gitarzysta choćby tylko w takim "Lily Was Here", gdy rozegrał się na dobrych kilka minut, to mógł zawstydzić wielu nudziarzy z tych dzisiejszych regresywnych biesiad. Z kolei basista, poruszał się w obrębie czterech strun z równą swobodą co Cristiano Ronaldo w królewskiej dyscyplinie sportu. A perkusista, dał naprawdę niezłego czadu, i to w samej końcówce, kiedy to poprowadził całkiem sporych rozmiarów dialog z samą Candy i jej złocistym instrumentem.
Muszę ze wstydem przyznać, że nawet nie wkurzał mnie rap. A było go trochę. Okazuje się, że do rozrywkowej estetyki połączenia jazzu, popu, soulu, takie "śpiewanie" (niestety) pasuje. Mało tego, przy tego typu graniu, przy takiej dynamice i rytmice, nawet jakoś mnie nie wkurzał.
Chyba się zmieniam. Na starość przymykam oczy na rap, staję się fanem jazzu, i co jeszcze? Oj, nie nie nie, nie brnijmy tak daleko. To był tylko jeden niewinny koncert i cholernie miło spędzony 2-godzinny wieczór. Do tego w towarzystwie ludzi uśmiechniętych i tańczących. Sam też się ruszałem. Serio. Choć przez pierwszych 4-5 utworach, wszyscy grzecznie siedzieliśmy jak nam krzesełka nakazywały. Jednak Candy dała sygnał, dość tego, ruszamy dupska, no i się zaczęło...
Nie wymienię Państwu tytułów nagrań, ponieważ nie znam dobrze jej muzyki. Ale coś tam jednak znam, więc na pewno było wspomniane już "Lily Was Here" - zresztą w porywającej wielominutowej wersji, a także zaśpiewane przez jednego z dwóch czarnych wokalistów "Billie Jean" - z rep. Michaela Jacksona, a i również "Crazy" i "Hey Now", no i numer tytułowy z jej bodaj drugiego longa "Sax a Go Go".
Przy okazji zapoznałem się z bardzo przyjemnym wnętrzem "Sali Ziemi", i co najważniejsze - znakomitym nagłośnieniem !!! Czytelnym, o odpowiedniej mocy i dobrym wykopie. Przez co koncert był absolutną przyjemnością. O czym pragnę donieść ze szczególną satysfakcją. Bowiem, tak oto miałem okazję jednego miesiąca być na "koncertowo" spieprzonym występie Collage i wzorcowo zrealizowanym względem Candy Dulfer.
P.S. Za bilet(y) kłaniam się uniżenie pewnemu gołębiemu sercu.
Andrzej Masłowski
RADIO AFERA 98,6 FM (Poznań) - także w internecie !!! - www.afera.com.pl
"NAWIEDZONE STUDIO",
w każdą niedzielę od godz. 22.00 do 2.00
(4 godziny na żywo!!!)
===============================
"BLOG NAWIEDZONEGO"
oraz
"BLOG TYLKO O PŁYTACH CD i LP"