Niesamowity jest ten Philip Catherine. Właśnie się o tym coraz bardziej przekonuję słuchając kolejnej płyty z jego udziałem. Mój dobry znajomy Pan Artur - wykładowca niemca w ekonomiku (posiadający w tym zakresie bezczelnie dużą wiedzą) - słysząc jak w Nawiedzonym Studio rozpływam się nad nadchodzącym poznańskim koncertem Catherine'a, postanowił pożyczyć mi jego płytę ze swojej kolekcji. Troszkę się zdziwiłem, Pan Artur - były nowofalowiec i punkol, a wyjeżdża mi tu z dżezem. No, no, pomyślałem... - widać umysł nie tylko humanistyczny, lecz i ściśle ścisły. "Panie Arturze, Pan słucha Philipa Catherine'a?" - zagadałem, "kiedyś dużo słuchałem jazzu, a było to głównie w latach dziewięćdziesiątych" - dostałem w odpowiedzi.
Od razu zerknąłem na rocznik wydania kompaktu, i co? - stoi jak byk napisane: 1998.
"Guitar Groove" wydana we Francji, nagrana w Nowym Jorku, choć jak wiemy - artysta jest Belgiem. Czyli nie byle kim - bodaj 5-te lub 6-te miejsce w rankingu FIFA w dziedzinie boiskowej kopaninki. Choć jeden z naszych siatkarzy też ostatnio przyłożył z nogi i zdobył punkt.
Ale powróćmy do płyty. Maestro podzielił ją na dwie części, pierwsza zwie się "groove" i zawiera porcję swobodnego i w miarę dynamicznego jazzu, na którym to kompletnie się nie znam i pewnie gdyby nie postać Catherine'a, to w życiu bym nie dotrwał do końca tej płyty. A tak... , a tak to słucha mi się tego zupełnie przyjemnie. Cóż ten facet wyprawia z gitarą, no i jak ładnie mu dogrywają trzej koledzy. Z tym, że inni od tych , którzy zagrają w Blue Note, albowiem u nas zagrają AMC Trio ze Słowacji, a tutaj nazwiska muzyków są jakieś takie "łamerykańskie".
Drugi set złożony został z sześciu najczęściej 3-minutowych kawałków, a ochrzczony adekwatnym tytułem "quiet moments". Są to rzeczywiście same pościelówy, idealnie nadające się do wieczornych medytacji lub jako podkład do ekskluzywnych nocnych klubo-kawiarni, ale takich atłasowych, nie przesiąkniętych piwska odorem.
No więc, jeśli Catherine mniej więcej z czymś takim pojawi się w sobotę w Blue Nocie, to ja już biję brawo.
Catherine gra niby delikatnie, ale paradoksalnie szarpie co tchu. Jest zmysłowy, wirtuozerski,... - niemal jesienny - i myślę, że Państwo czujecie co mam na myśli.
Pan Artur zasugerował, że prawdopodobnie spodoba mi się ta druga, bardziej romantyczna część. Czyżbym takie sprawiał wrażenie? Absolutnie stawiam jednak na "groove" z pierwszego aktu.
W ostatnim Nawiedzonym Studio zapomniałem przypomnieć Słuchaczom , że to już w najbliższą sobotę odbędzie się ten koncert, tak więc czym prędzej o nim przypominam, polecam i serdecznie Państwa zapraszam, choć de facto zaproszeń nie rozdaję.
Andrzej Masłowski
RADIO AFERA 98,6 FM (Poznań) - także w internecie !!! - www.afera.com.pl
"NAWIEDZONE STUDIO",
w każdą niedzielę od godz. 22.00 do 2.00
(4 godziny na żywo!!!)
===============================
"BLOG NAWIEDZONEGO"
oraz
"BLOG TYLKO O PŁYTACH CD i LP