Głośno widzę w rockowych mediach, chociaż nie tych naszych, ma się rozumieć, o 25-leciu
"Mindfields" Toto. Premiera w Europie w marcu 1999, ale już np. w Stanach, dopiero 16 listopada - roku tego samego. Mnie udało się kupić jeszcze wcześniej, dokładnie 23 lutego, owego dziewięćdziesiątego dziewiątego. Stało się w warszawskiej Sali Kongresowej, na stoisku grupy, na tuż przed koncertem. Dopiero w domu okazało się, że w efektownym digipaku tkwił dziabnięty dysk, jak gdyby ktoś dłutem. Zawsze w takich chwilach obawa, co teraz, zagra, nie zagra? Ale zagrało. Na szczęście. I wciąż gra. Uff!
Spore przeżycie, Toto na żywo. W ogóle, po raz pierwszy w Polsce, do tego z Bobbym Kimballem, który właśnie powrócił. Długa przerwa. Od czasu
"Toto IV" minęło wówczas siedemnaście lat. Dziejowa przepaść. Szczególnie dla trzydziestoczterolatka. Co czułem jadąc pociągiem na takie spotkanie, możecie sobie Państwo tylko wyobrazić. A przecież, nie tylko Bobby Kimball. Ten nigdy nie był moim wokalnym faworytem, od zawsze w Toto wolę Josepha Williamsa, lecz mimo wszystko Kimball, to też było coś!
W Toto liczyli się na wtedy, przede wszystkim Steve Lukather oraz genialny basista Mike Porcaro. Zresztą, wszyscy bracia Porcaro niesamowici. Ale Mike miał w sobie tę iskrę, nieopisywalny dar, poczucie instrumentu, jakim władał bezbłędnie. Jego grania słuchało się z otwartą paszczą. Facio nawet w wysublimowanych rytmach jechał na setkę i z kofeiną. Żadnych mineralnych, tym bardziej bez gazu. Fakt, Toto nadal są świetni, ale bez Mike'a nieco wyposzczeni. Te węglowodany nie do zastąpienia. Żałuję tylko, iż nie dostąpiłem bębnienia jego brata, Jeffa. Był równie niesamowity. Jego opatrzność nie dobiła go nawet do czterdziestki. Smutny los braci Porcaro. Żyje na szczęście Steve. No właśnie, co on u licha porabia?
Widziałem więc z bliska (
czwarty rząd!) Kimballa, Lukathera, Mike'a Porcaro, do tego legendarnego Simona Phillipsa i spinającego w Toto klamrę Davida Paicha, a to najwyższa półka pop/AOR/jazz/rockowych graczy. Najlepsi wśród najlepszych. Szkoda, że
"Mindfields" nie okazało się jakąś szczególną płytą. Jest tyciu za długa i bez dawnej lekkości. Oczywiście, i tutaj trafiło też parę dorodnych, jednak na pewno nie baśniowo zaczarowanych numerów.
andy
"NAWIEDZONE STUDIO"
w każdą niedzielę od 22.00 do 2.00
na 98,6 FM Poznań (Radio Afera) lub afera.com.pl
"USPOKOJENIE WIECZORNE"
w każdy poniedziałek od 22.07 do 24.00
na 100,9 FM Poznań (Radiooznań) lub radiopoznan.fm